Towarzystwo Obrotu Energią, które skupia największe spółki energetyczne w kraju, m.in. PGE i Tauron, apeluje o pełną liberalizację rynku energii. Chodzi o zwolnienie koncernów z obowiązku przedkładania do zatwierdzania taryf dla odbiorców prądu w gospodarstwach domowych (tzw. taryfa G). Zdaniem TOE utrzymywanie cen na poziomie niepokrywającym kosztów nie jest korzystne dla rozwoju polskiego rynku energii i budowania jego konkurencyjności. Tymczasem według Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza każdą zmianę cen energii dla klientów indywidualnych, całkowita liberalizacja rynku energii dziś jest niemożliwa.
– Prezes URE konsekwentnie wskazuje na warunki, jakie ciągle pozostają do zrealizowania, by móc w pełni zliberalizować rynek energii. Większość z tych warunków, jak np. kwestia ochrony odbiorcy wrażliwego (najbiedniejsi konsumenci – przyp. red.), leży poza kompetencjami regulatora. Stąd też nie mamy możliwości wskazania konkretnej daty, kiedy prezes URE będzie mógł odpowiedzialnie podjąć decyzję o uwolnieniu cen – wyjaśnia Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE.
Ceny energii pójdą w górę
Choć regulator wstrzymuje się od deklaracji, kiedy mógłby podjąć decyzję o uwolnieniu cen, to większość ekspertów jest zdania, że szybko to nie nastąpi. Niewątpliwie jednak taka decyzja poprawiłaby wyniki finansowe giełdowych spółek.
– Na uwolnienie cen energii dla taryfy G od lat oczekują wszystkie koncerny energetyczne. Dzisiaj rentowność tej taryfy jest niewielka, dlatego uwolnienie bez wątpienia spowoduje presję na podwyżkę ceny energii elektrycznej, co pozytywnie wpłynęłoby na wyniki firm. Nie spodziewałbym się jednak istotnego wzrostu cen, ponieważ to wiązałoby się z potencjalną niewypłacalnością dużej liczby klientów – przekonuje Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. Dodaje, że po uwolnieniu rynku może zaostrzyć się walka o klienta, głównie ceną energii.
Podobnie uważa Dariusz Lubera, prezes katowickiego Tauronu. – Spodziewamy się, że ceny energii wzrosną o kilkanaście procent. Rachunek odbiorcy, który zawiera też opłatę za dystrybucję prądu, wzrośnie więc nie więcej niż o 10 proc. – przekonywał Lubera na ostatnim spotkaniu z dziennikarzami.