Inwestorzy mogli wyprzedawać walory spółki, obawiając się o jej dalsze losy, co jest związane z tym, że kierujący nią Bertrand Le Guern stara się o stanowisko prezesa LOT. Wprawdzie w wydanym oświadczeniu Le Guern przekonuje, że nadal jest w pełni zaangażowany w projekty realizowane przez Petrolinvest, ale jednocześnie informuje o upływającej w czerwcu jego kadencji.

Do zakupów nie skłaniają komunikaty o przeprowadzanych emisjach i zmianach w akcjonariacie. Kilka tygodni temu Petrolinvest nabył udziały w Silurianie, za które zapłacił własnymi walorami. Giełdowa spółka podaje, że Tabacchini objęło prawie  17?mln jej papierów (stanowią 7,4 proc. w kapitale), które już są dopuszczone do obrotu na GPW. Inwestorów denerwują niespełnione obietnice przez przewodniczącego rady Ryszarda Krauzego, który pod koniec 2011 r. podał, że w ciągu 12 miesięcy planuje zwiększanie udziału do co najmniej 25 proc. i nie uczynił tego do dziś.

Optymizmem nie nastrajają opóźnienia w przeprowadzeniu tzw. opróbowania jednego z odwiertów na potencjalnym złożu Shyrak w Kazachstanie. Ponadto zarząd od wielu miesięcy nie jest w stanie sfinalizować sprzedaży udziałów w kazachskiej spółce Emba Jug Nieft. Wreszcie nie tłumaczy w przekonujący sposób, jak chce współpracować jednocześnie z francuskim Totalem i chińskim CNPC, na koncesji należącej do zależnej firmy OTG.