Pojutrze odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki produkującej wyroby z aluminium, podsumowujące 2012 rok. Zwyczajnym będzie tylko z nazwy – z pewnością dojdzie do starcia między porozumieniem akcjonariuszy pod egidą rodziny Mzyków, które chce wycofać spółkę z GPW, a udziałowcami mniejszościowymi.
Cena zgodna z prawem
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w porządku obrad nie ma uchwały o zniesieniu dematerializacji akcji. Do jej przegłosowania potrzeba większości 80 proc. głosów na zgromadzeniu. Porozumienie Mzyków ma na to spore szanse, bo kontroluje nieco ponad 50 proc. akcji Yawalu, dających 70,7 proc. udziału w ogólnej liczbie głosów.
– Intencją porozumienia jest wycofanie spółki z GPW. Na razie trwa wezwanie do sprzedaży akcji – mówi Edmund Mzyk, prezes i główny akcjonariusz Yawalu. Uchwała o dematerializacji akcji zostanie przedłożona akcjonariuszom pod głosowanie po zakończeniu wezwania. Zapisy są przyjmowane do 15 lipca, rozliczenie ma nastąpić 23 lipca.
Ogłoszenie wezwania na wszystkie akcje jest warunkiem koniecznym, by można było wystąpić do zgromadzenia o zniesienie dematerializacji papierów. Wynik wezwania nie ma przy tym żadnego znaczenia.
Kością niezgody jest zaproponowana przez porozumienie akcjonariuszy cena – to 5,99 zł, najniższy poziom, na jaki pozwalają przepisy. Zdaniem akcjonariuszy mniejszościowych nie odpowiada to wartości godziwej Yawalu. To stanowisko zarówno Pioneer Pekao, jak i rodziny Buchajskich. Jednoznaczne są też komentarze drobnych inwestorów na forach internetowych. Komisja Nadzoru Finansowego nie zgłosiła jednak żadnych uwag.