The Boston Consulting Group (BCG) przeanalizował niemal 150 największych spółek chemicznych na świecie. Aby zmierzyć całkowity wzrost wartości tych firm dla akcjonariuszy, autorzy raportu wzięli pod uwagę wyceny akcji oraz wartość wypłaconych dywidend. Te zaś są pochodną różnych czynników, m.in. zmiany przychodów i marż, zmiany liczby wyemitowanych akcji czy długu netto. Badany okres obejmował lata 2010– 2014. Okazało się, że w pierwszej dziesiątce znalazły się dwie polskie firmy – nawozowa Grupa Azoty i produkujący kauczuki Synthos, które zdeklasowały takich globalnych gigantów chemicznych, jak BASF czy Yara.
Na podium stanęli: szwedzki producent zaawansowanych związków polimerowych Hexpol, japoński Nippon Paint produkujący farby i produkty malarskie oraz chiński producent chemikaliów i minerałów Pengxin International Mining.
Recepta na sukces
Jak przekonują eksperci, o piątym miejscu Grupy Azoty w rankingu zadecydował przede wszystkim wyraźny wzrost jej przychodów w ostatnich pięciu latach. – To w dużej mierze efekt powiększenia grupy kapitałowej o kolejne nawozowe spółki, ale też zwiększenia skali produkcji w poszczególnych zakładach – np. amoniaku w Policach – wyjaśnia Marcin Jędrzejewski, dyrektor w zespole doradztwa dla sektora przemysłowego BCG. W efekcie notowania kontrolowanej przez Skarb Państwa spółki wyraźnie wzrosły – od początku 2010 r. do dziś wzrost kursu przekroczył 200 proc.
W przypadku Azotów wzrost biznesu pociągnął za sobą wzrost rentowności. – To nie tylko efekt taniejącego gazu, ale także głębszej konsolidacji grupy i wykorzystania synergii pomiędzy spółkami zależnymi, w tym połączenia sił sprzedażowych i logistycznych, co dało pozytywne efekty – podkreśla Jędrzejewski.
Z kolei Synthos dziewiąte miejsce w rankingu zawdzięcza głównie temu, że utrzymał wysokie parametry w zakresie dzielenia się zyskami z akcjonariuszami. – Ta spółka jest dużo bardziej od Azotów narażona na zmieniające się nastroje na globalnym rynku. W minionych latach rynek pomagał jej się rozwijać, ale obecnie mocno daje jej się we znaki zadyszka chińskiej gospodarki – zastrzega ekspert BCG.