W czwartek miedź na Londyńskiej Giełdzie Metali mocno drożała kolejną sesję z rzędu. Cena dobiła do 5,64 tys. USD, poziomu ostatni raz widzianego w czerwcu ub.r. W ciągu niecałych trzech tygodni miedź podrożała o 21 proc.
Ta zwyżka pociągnęła za sobą notowania górniczych koncernów. Akcje KGHM w zaledwie pięć ostatnich sesji podrożały o jedną czwartą, do ponad 86 zł – poziomu sprzed nieco ponad roku. W trakcie sesji papierami handlowano maksymalnie po 91 zł (wzrost o ponad 12 proc.).
Wraca optymizm?
Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ, tłumaczy, że ostatni mocny wzrost cen metalu napędzany były m.in. oczekiwaniem, że nowy prezydent USA Donald Trump postawi na inwestycje infrastrukturalne. To na razie spekulacje, bo sytuacja fundamentalna nie jest dla rynku miedzi korzystna – branżowa organizacja ICSG oczekuje sporej nadwyżki surowca w przyszłym roku. Inwestorzy powinni liczyć się z ryzykiem korekty równie znaczącej jak obecne zwyżki.
Także menedżerowie KGHM nie widzą przesłanek do tak gwałtownego wzrostu notowań miedzi.
– Rajd wydaje się sztuczny, tempo wzrostu jest za ostre, jeśli weźmie się pod uwagę fundamenty. To raczej krótkoterminowe wybicie – powiedział Stefan Świątkowski, wiceprezes ds. finansowych. – Niemniej można się było spodziewać poprawy notowań. Na ostatnim spotkaniu branżowym w Londynie (LME Week) panowały zaskakująco dobre nastroje wśród największych graczy.