Inwestorzy z entuzjazmem zareagowali na zapowiedź skupienia się w najbliższych latach na działalności w Rumunii oraz opublikowane lepsze niż przed rokiem wyniki finansowe za II kwartał.
W II kwartale wydobywcza spółka zarobiła na czysto 31 tys. USD wobec blisko 4 mln USD straty w takim okresie roku poprzedniego. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży wyniosły 3,9 mln USD wobec 2,9 mln USD przed rokiem. W I półroczu grupa miała 2,1 mln USD straty netto wobec 39,5 mln USD straty w I półroczu 2016 r.
– Wyniki są nieistotne z mojej perspektywy. Choć pozytywne jest to, że spółka mocno przycięła koszty – i widzimy tego efekt. Wyniki w III kwartale będą dużo słabsze ze względu na to, że wstrzymana jest produkcja ropy w Tunezji. Będą więc koszty, a nie będzie przychodów. Rozwiązanie problemu blokad przez rząd się przeciąga – mówi Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.
Przypomnijmy, że oba pola wydobywcze w Tunezji pozostają zamknięte. Pole Chouech Es Saida pozostaje nieczynne od 28 lutego ze względu na kwestie pracownicze. Z kolei pole Sabria od 22 maja również jest nieczynne ze względu na niepokoje społeczne utrzymujące się w południowej części kraju. – Najważniejszy będzie 2018 r. i start produkcji gazu w Rumunii – to relatywnie bezpieczny projekt, a stopa zwrotu z inwestycji bardzo wysoka. Tutaj widzę główną kreację wartości. W perspektywie roku – dwóch lat lepiej też wygląda Tunezja. Widać, że duzi gracze, jak OMV, wierzą w złoża w tym kraju i planują inwestycje. Winstar, spółka zależna Serinusa, ma także perspektywy rozwoju biznesu – ale obecnie Rumunia jest priorytetem – zaznacza Buczak.
Mimo piątkowej zwyżki posiadacze akcji wydobywczej spółki nie mają specjalnych powodów do zadowolenia. Notowania Serinusa poruszają się w długoterminowym trendzie spadkowym. Od początku stycznia akcje potaniały o około 40 proc.