Prairie Mining przygotowuje się do rozpoczęcia budowy kopalni Jan Karski w woj. lubelskim. Aktualnie czeka na decyzję środowiskową dla tego projektu. – Kolejny etap to złożenie wniosku o koncesję na wydobycie. Budowa kopalni może się zacząć niezwłocznie po jej uzyskaniu – zapowiada Ben Stoikovich, prezes Prairie.
Podkreśla, że dzięki wykonanym odwiertom i pracom badawczym udało się dobrze ocenić geologię złoża. Pozwoli to na precyzyjne zaprojektowanie kopalni i wykorzystanie w niej najnowszych technologii. Dzięki temu kopalnia ma mieć najniższe koszty operacyjne w Unii Europejskiej, sięgające niespełna 25 USD/t. Kiedy może przynosić zyski? – Po sześciu miesiącach od rozpoczęcia eksploatacji – zapowiada Stoikovich.
Brakuje węgla
Australijski inwestor zapewnia, że jego kopalnie nie będą konkurencją dla państwowych kopalń. – Nie ma żadnych dowodów, aby tak się miało stać. Przecież import węgla kamiennego rośnie. Widzimy także, że wygaszane są kolejne zakłady. A w przypadku węgla koksowego wiadomo, że Unia Europejska importuje 85 proc. zużywanego surowca – argumentuje Stoikovich. – Nie ma więc tutaj żadnej konkurencji. Wprost przeciwnie, jak zostaną zbudowane nowe kopalnie, to Polska będzie w stanie wyeksportować więcej węgla – dodaje prezes.
Ostatnie analizy próbek pobranych z odwiertu na lubelskim złożu potwierdziły, że znajduje się tam węgiel koksowy typu 34. Surowiec ten ma docelowo stanowić 75 proc. wydobycia w nowej kopalni. Resztę stanowić będzie paliwo do celów energetycznych. Węgiel energetyczny wydobywa usytuowana w pobliżu Bogdanka.
– To dowód, że węgiel wydobywany pod Lublinem może być znacznie bardziej wartościowy, niż wcześniej sądzono. Wiele osób w Polsce sądziło, że w tym projekcie będziemy konkurowali z Bogdanką. Tymczasem nic takiego nie będzie miało miejsca, bo węgiel koksujący ma o wiele większą wartość i innego odbiorcę – przekonuje prezes australijskiej spółki.