Luty był trzecim z rzędu miesiącem, w którym marże rafineryjne w PKN Orlen utrzymywały się na niskim poziomie. W tym czasie wynosiły 4,1 USD na każdej baryłce przerobionego surowca i były aż o 26,8 proc. niższe niż w lutym ubiegłego roku. Ostatnio na tak niskim poziomie, przez przynajmniej trzy miesiące, utrzymywały się w 2014 r. W ocenie części analityków może to być potwierdzeniem przypuszczeń mówiących o tym, że branża rafineryjna weszła w okres dekoniunktury.
W lutym rafinerie PKN Orlen zarabiały mniej niż przed rokiem również na przerobie rosyjskiego surowca. Świadczy o tym tzw. dyferencjał Brent/Ural, czyli różnica w cenie między ropą wydobywaną spod dna Morza Północnego i rosyjską. W tym czasie dyferencjał spadł z 2,1 USD do 1,9 USD. Nieco lepsza była za to marża petrochemiczna. W skali roku wzrosła z 915 euro do 925 euro na każdej tonie wytworzonych produktów petrochemicznych.
Spadek kursu
Stosunkowo słabe dane były prawdopodobnie główną przyczyną poniedziałkowych spadków notowań akcji PKN Orlen. Przez dużą część sesji zniżkowały najmocniej spośród walorów spółek obecnych w WIG20. Po południu ich cena spadła poniżej 92 zł. Tym samym zbliżyła się do kursu sprzed roku, a więc okresu poprzedzającego pojawienie się trendu wzrostowego, który przyniósł rekordowe notowania papierów płockiej firmy.
Do kupowania walorów PKN Orlen mogą też zniechęcać inwestorów informacje o coraz bardziej prawdopodobnym przejęciu Lotosu. Wprawdzie w długim terminie taka transakcja powinna przełożyć się na wzrost wyników i na liczne synergie, ale w krótkim może oznaczać jedynie miliardowe wydatki. Tym samym tegoroczna dywidenda może okazać się mniejsza niż oczekiwano.
Co więcej efekty synergii wcale nie muszą być tak duże jak początkowo sądzono. Niedawno Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, stwierdził że połączenie Orlenu z Lotosem, nie spowoduje likwidacji marki stacji paliw drugiej z tych firm.