Sytuacja w otoczeniu makroekonomicznym Lotosu powoli poprawia się, co sprzyja prowadzonej przez niego działalności. – Konsumpcja benzyn i oleju napędowego pokazuje odporność polskiego rynku na pandemię. Jest lepiej niż na rynkach zagranicznych. To pozytywne informacje dla nas – twierdzi Wojciech Zengteler, szef biura relacji inwestorskich Lotosu. Lepiej powinno też być z marżami na paliwach, które obecnie są na bardzo niskich poziomach i trudno sobie wyobrazić, aby nadal spadały.
Chodzi zwłaszcza o olej napędowy. Gdańska firma wytwarza go zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich paliw. Więcej diesla niż zazwyczaj produkują też inne rafinerie, co związane z jest z mocno ograniczonym popytem na paliwa lotnicze. W efekcie zamiast paliwa lotniczego, rafinerie produkują olej napędowy, a to powoduje jego nadwyżkę nad popytem i problemy z uzyskaniem dobrych marż. Znoszenie obostrzeń i oczekiwany wzrost gospodarczy powinny jednak istotnie poprawić sytuację.
Strategiczne założenia
Oznaki poprawy widać już po rosnącej w Lotosie marży rafineryjnej. W styczniu wynosiła ona 1,9 USD na każdej baryłce przerobionej ropy, w lutym 2,8 USD, w marcu 3,4 USD, a w kwietniu sięga już 4,5 USD. Mimo tych pozytywnych tendencji obecne wskaźniki są znacznie niższe od założeń przyjętych w strategii. Wystarczy zauważyć, że w tym roku spółka oczekiwała średniej ceny ropy na poziomie 67 USD, a w I kwartale wynosiła ona 61 USD. Marżę na dieslu szacowano na 108 USD za tonę, a sięgała zaledwie 34 USD.
Mimo niekorzystnego otoczenia w I kwartale grupa zanotowała tylko kilkuprocentowy spadek zysków na działalności produkcyjnej i handlowej. Kluczowy wskaźnik, czyli oczyszczony zysk EBITDA LIFO wyniósł w tym czasie 444,7 mln zł. Osiągnięto go w dużym stopniu dzięki przyjęciu wyceny ropy po istotnie niższym koszcie jednostkowym, niż aktualny jej kurs na rynkach międzynarodowych. Z drugiej strony w rafinerii miał miejsce postój remontowy, co spowodowało spadek produkcji o jedną czwartą.