Wszystko za sprawą kolejnej fali pandemii, która budzi obawy przed sytuacją z poprzedniego roku: czyli jesiennego powrotu restrykcji. Wiele emocji nieustannie wzbudza to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii, gdzie poniedziałkowy „Freedom Day", czyli dzień poluzowania obostrzeń pandemicznych, spotkał się z nerwową reakcją inwestorów na rynkach walutowych i doprowadził do wyraźnej przeceny funta.

Wariant Delta Covidu uświadomił inwestorom, że powrót globalnej gospodarki do stanu sprzed pandemii może być długi i mało przyjemny. Mimo niewątpliwego polepszenia sytuacji po ubiegłorocznym szoku, nadal sytuacja w światowej gospodarce nie powróciła do stanu sprzed pandemii. Wiele obaw budzi zresztą styl, w jakim ten stopniowy powrót następuje – czyli poprzez ogromne programy stymulacyjne banków centralnych, napędzające inflację w wielu krajach.

W rezultacie inwestorzy obecnie bardziej ostrożnie podchodzą do perspektyw globalnej gospodarki na najbliższe miesiące, a na wartości zyskują waluty uznawane za tzw. bezpieczne przystanie. Oprócz amerykańskiego dolara, należą do nich także frank szwajcarski oraz jen japoński. Od początku lipca, zarówno CHF, jak i JPY, zyskały na wartości w relacji do amerykańskiego dolara – podczas gdy wiele innych walut na świecie, z euro na czele, szło w dół względem dolara.