W tym roku do funduszy pracowniczych planów kapitałowych trafi około 6 mld zł. To oczywiście więcej niż w roku 2020, ale wciąż znacznie mniej, niż zakładał rząd.
Premier się przeliczył
Dwa lata temu Mateusz Morawiecki zapowiadał, że z funduszy PPK na polski rynek kapitałowy będzie trafiać rocznie około 15 mld zł. Jak na razie droga do tej kwoty jest bardzo daleka. W ubiegłym roku łączna wartość składek na PPK wyniosła 2,5 mld zł i oczywiście tylko część tej kwoty została zainwestowana w akcje czy obligacje na krajowym rynku.
Jesienią do PPK dołączyły kolejne firmy, zatrudniające przynajmniej 30 osób. Z kolei w kwietniu mija termin na zawarcie umowy o prowadzenie PPK przez jednostki sektora finansów publicznych. Program zatem wciąż jest na początkowym etapie rozwoju. Do tego pracownicy z mniejszych firm podchodzą do nowego rozwiązania emerytalnego z większą rezerwą niż w największych przedsiębiorstwach. Po pierwszym etapie wdrażania PPK, w zależności od instytucji, partycypacja PPK zbliżała się nawet do 40 proc. Teraz jednak zdecydowanie spadła i sięga od około 25 do 30 proc. – Partycypacja w systemie jest niższa, niż zakładano, a dodatkowo w związku z pandemią objęcie programem drugiej grupy zostało opóźnione, więc napływ kapitału jest niższy, niż pierwotnie oczekiwano. Napływy powinny jednak przyspieszyć w II połowie 2021 r. wraz z objęciem programem PPK kolejnych grup pracodawców – komentuje Bartosz Pawlak, zarządzający Baltic Capital TFI.
Największy udział w rynku, sięgający około 34 proc., ma PKO TFI. W styczniu do jego funduszy trafiło około 100 mln zł. Można zatem założyć, że w najbliższych miesiącach do wszystkich instytucji popłynie około 300 mln zł miesięcznie. Z kolei TFI PZU, którego celem na ten rok jest osiągnięcie 20-proc. udziału w rynku, szacuje, że do PPK trafi w tym roku razem 6 mld zł.