Przed miesiącem inwestorzy z jednej strony myśleli o tym, jak może rozwijać się pandemia, i jej skutkach gospodarczych, a z drugiej o bardzo dynamicznym odreagowaniu spadków z marca. Wówczas niektórzy autorzy portfeli funduszy, które publikujemy co miesiąc w „Parkiecie", decydowali się na zmniejszenie ryzyka. Część jednak pozostała przy dotychczasowych wyborach i to w maju zaprocentowało. Przypomnijmy, że w kwietniu zyskały wszystkie fundusze wskazane przez ekspertów. W maju było niemal podobnie. Zawieść mogły właściwie tylko akcje z Azji. Zwyżki objęły szczególnie giełdy zachodnie, co przełożyło się też na poprawę nastrojów na rynkach wschodzących, w tym na GPW. Sporo namieszał rynek walut. Był to także bardzo udany okres dla funduszy dłużnych, które zyskiwały na spadkach rentowności obligacji (wzroście cen).
Przed miesiącem dominującą pozycję wciąż stanowiły zaś akcje spółek rozwiniętych. Stąd bardzo dobre wyniki w maju – średnia z szóstki portfeli zbliżyła się do 4 proc. Oczywiście to akcje zachodnich spółek przyczyniły się najmocniej do majowego wyniku. Teraz jest podobnie. W funduszach akcji z rynków rozwiniętych zarządzający trzymają średnio ponad 30 proc. aktywów. Do tego blisko 22 proc. kapitału lokują w funduszach obligacji tychże z tych rynków. Solidną część portfela funduszy „Parkietu" wciąż stanowią fundusze polskich obligacji skarbowych, choć ich udział spadł o blisko 4 pkt proc. W portfelu na czerwiec nieco więcej jest akcji polskich spółek. To zasługa zmian, których autorem jest Lukas Cinikas z BM BNP Paribas. W pozostałych portfelach zmiany w strukturze są kosmetyczne bądź nie ma ich wcale. Warto oczywiście pamiętać, że to też może oznaczać konieczność skorygowania pozycji w zależności od stopy zwrotu za maj.
Portfel funduszy na czerwiec ma więc nadal dość odważny charakter. Blisko połowa aktywów, wliczając fundusze o charakterze mieszanym oraz rynku surowców, ulokowana jest w akcje. Warto zauważyć, że na razie pierwsze dni nowego miesiąca upływają po myśli zarządzających. Jest to oczywiście bardzo udany okres dla giełdy warszawskiej, natomiast to amerykańskie indeksy (szczególnie Nasdaq) mają najkrótszą drogę do lutowych szczytów, które w ich przypadku są zarazem poziomami najwyższymi w historii. Największym optymizmem spośród szóstki ekspertów wykazuje się Michał Pietrzyca z DM BOŚ, który też najmocniej skorzystał na zwyżkach z ostatnich tygodni. Pietrzyca przekonuje, że odreagowanie giełdy w USA w formie litery V jest zapowiedzią podobnego procesu, jeśli chodzi o aktywność gospodarczą.