Cały świat patrzy na Francję

Rozpoczął się we Francji męski Puchar Świata w rugby 15-osobowym, czyli najbardziej prestiżowe wydarzenie tego sportu w każdym czteroleciu od 1987 r. Impreza długa, chętnie oglądana oraz niezmiennie dochodowa.

Publikacja: 16.09.2023 17:21

Rozgrywany od 8 września we Francji Puchar Świata w rugby może wygenerować nawet 2,9 mld funtów szte

Rozgrywany od 8 września we Francji Puchar Świata w rugby może wygenerować nawet 2,9 mld funtów szterlingów przychodu przy wydatkach gospodarza sięgających 1,1 mld funtów. Impreza jest uważana za trzecie co do wielkości wydarzenie sportowe globu po igrzyskach olimpijskich oraz piłkarskich mistrzostwach świata. Fot. Anne-Christine POUJOULAT/AFP

Foto: ANNE-CHRISTINE POUJOULAT

To już dziesiąta edycja turnieju, którego początki były raczej skromne, skoro w 1987 r. w Australii i Nowej Zelandii do rywalizacji o Puchar Webba Ellisa wystartowało 16 drużyn, na stadionach były puste krzesełka – średnie zapełnienie trybun wyniosło około 60 procent – i choć wygrana Nowej Zelandii (29:9 w finale z Francją) ucieszyła współgospodarzy, to trzeba było jeszcze trzech dekad, żeby impreza dojrzała do obecnej wielkości.

Coraz dłużej, coraz więcej

Tegoroczny Puchar Świata (RWC), rozgrywany w roku 200-stulecia dyscypliny, jest uważany za trzecie co do wielkości wydarzenie sportowe globu po igrzyskach olimpijskich oraz piłkarskich mistrzostwach świata. Mierzyć jego wielkość można na kilka sposobów. Podstawowy, czyli dochód generowany przez mecze najlepszych drużyn świata, potwierdza tę silną pozycję. Inaczej niż w przypadku igrzysk w każdym z dziewięciu poprzednich Pucharów Świata organizatorzy mieli zauważalne zyski, do tego rosnące – od ok. 1 mln funtów szterlingów 36 lat temu do 136 mln funtów w poprzedniej edycji. Na sprzedaż biletów, zainteresowanie sponsorów oraz oglądalność także nie mogli narzekać.

Czytaj więcej

Rugby się opłaca

Prawa do organizacji RWC są teraz wśród najbardziej pożądanych na rynku. Nie dziwi więc, że Francja, która organizowała samodzielnie Puchar Świata w 2007 r. oraz we współpracy z czterema innymi nacjami 16 lat wcześniej, złożyła kolejny raz ofertę i wygrała przetarg, rywalizując z Irlandią i Republiką Południowej Afryki. Jedną z ich przewag było podniesienie o 30 mln – do 120 mln funtów – wpłaty na rzecz światowej federacji World Rugby (WR).

Tegoroczna impreza zaczęła się 8 września, gdy w obecności 80 tysięcy widzów gospodarze pokonali Nową Zelandię 27:13, a skończy się finałem dopiero 28 października – także na Stade de France w podparyskim Saint-Denis. Mecze fazy grupowej oraz pucharowej (w sumie 48) odbędą się w dziewięciu miastach. Startuje 20 drużyn, każda liczy 33 zawodników. Znaczne wydłużenie turnieju oraz powiększenie zespołów wynika z dbałości o zdrowie grających i wyrównanie szans – większa kadra i dłuższe przerwy między spotkaniami dają szansę na złagodzenie problemów z kontuzjami.

Na popularność rugby złożyło się wiele przyczyn, najbardziej – utrwalana od dwóch wieków tradycja gry jajowatą piłką w kilkunastu znaczących krajach, przede wszystkim z kręgu kultury anglosaskiej. Doszły do tego skuteczne działania marketingowe, telewizja, internet i nowe media. A także powrót rugby w 2016 r. – w wersji nieco uproszczonej, siedmioosobowej – na igrzyska.

Francuzi liczą na rekordy

Trzy lata temu w niezależnym raporcie firmy MI Associates podano, że obecny Puchar Świata w rugby może wygenerować nawet 2,9 miliarda funtów szterlingów przychodu przy wydatkach gospodarza sięgających 1,1 mld funtów. Różnicę podzielą między siebie organizatorzy, biorąc przede wszystkim zyski ze sprzedaży biletów, oraz World Rugby zarabiająca głównie na wpłatach od sponsorów globalnych oraz sprzedaży praw do transmisji.

Czytaj więcej

Wielkie olimpijskie pieniądze

Światowa federacja może później inwestować dzięki temu znaczne sumy w rozwój: od zabaw na szkolnych podwórkach po szkolenia oraz rozgrywki międzynarodowe. Działacze World Rugby, myśląc o przyszłości, zadeklarowali wówczas, że tylko w latach 2020–2023 przeznaczą na ten cel ponad 565 mln funtów. Większość właśnie dzięki sukcesowi finansowemu flagowej imprezy.

Ze względu na rosnące znaczenie tego turnieju od kilku edycji znane firmy doradcze chętnie śledzą jej skutki gospodarcze. Tak było cztery lata temu po zawodach w Japonii, które – wedle raportu Ernst & Young – wygenerowały prawie 4,3 mld funtów przychodów i była to najbardziej udana pod względem ekonomicznym impreza w historii tych rozgrywek, nawet jeśli wydatki też były rekordowe, a do tego przez kilka dni skutecznie przeszkadzał mistrzostwom tajfun Hagibis, przez który trzeba było odwołać trzy spotkania w fazie grupowej.

Japończycy mogli być dumni: frekwencję stadionową mieli w całym turnieju na poziomie 93,3 proc., co przełożyło się na 1,84 mln sprzedanych biletów, a także rekordową liczbę 1,13 mln osób odwiedzających oficjalne strefy kibiców. Na turniej przyleciało wówczas aż 242 tys. gości zagranicznych.

Francuzi liczą, że pobiją przynajmniej niektóre japońskie rekordy, bo korzystają z popularności rugby w Europie. Popyt na bilety wzrósł i liczba stadionów też znacznie urosła. Już w fazie składania ofert francuscy działacze mieli w ręku ostrożny raport Deloitte, szacujący potencjalny wpływ organizacji Pucharu Świata we Francji na gospodarkę, i wedle ustaleń analityków średnia frekwencja stadionowa miała wynieść 94 proc. przy 2,3 mln sprzedanych wejściówek.

Rugby szybko rośnie

Kiedy rugbyści pierwszy raz rozgrywali Puchar Świata, o internecie mało kto słyszał, a media społecznościowe nie istniały. Turniej dopiero w 2009 r. doczekał się konta na Twitterze, ale wkrótce potem mocno wkroczył w erę cyfrową i dziś ma tam milion obserwujących. Dochodzi do tego 0,75 mln śledzących na Instagramie i 4,55 mln na Facebooku. Podczas turnieju w Japonii treści wideo miały w internecie ponad 2,1 mld wyświetleń, czyli sześciokrotnie więcej niż w 2015 r.

Widownia telewizyjna też się liczy pomimo rosnącego udziału w konsumowania sportu na inne sposoby. Poprzedni Puchar Świata również pod tym względem był wyjątkowy, bo mecze obejrzało ponad 857 mln ludzi, czyli 26 proc. więcej niż cztery lata wcześniej. Na żywo w ekrany patrzyło 501 mln osób, i to pomimo znacznej różnicy czasu między Azją i Europą.

Najchętniej oglądaną transmisją w dziejach rugby okazał się wówczas przekaz z meczu Japonia–Szkocja, gdy widownia sięgnęła 54,8 mln widzów. To spotkanie przeszło do historii także dlatego, że gospodarze pierwszy raz awansowali do ćwierćfinału. Finał sprzed czterech lat, podczas którego Republika Południowej Afryki pokonała Anglię 32:12, miał średnią widownię 44,9 mln osób i też był najchętniej oglądanym spośród finałów.

Deloitte informował także o stworzeniu od 13 do 17 tys. nowych miejsc pracy i zwiększonym napływie gości zagranicznych. W 2007 r., czyli podczas poprzedniego turnieju we Francji, było ich 350 tys., potem w 2015 r. w Anglii – 406 tys. Koszty organizacyjne są duże, ale naprawdę trudno stracić, co dowodzą poprzednie imprezy.

Wszystkie te przyjemności Francja chciałaby ozdobić tytułem mistrzowskim, bo na razie trzy razy walczyła bez powodzenia w finałach. Mistrzami świata zostawali trzykrotnie rugbyści RPA i Nowej Zelandii, Australijczycy dokonali tego dwa razy, a Anglicy raz. Polaków te sportowe oraz ekonomiczne emocje nie dotyczą, bo nasza reprezentacja jest klasyfikowana na 34. miejscu na świecie i do startu w Pucharze Świata ma wciąż bardzo daleko. Nad Wisłą możemy jedynie zobaczyć relacje telewizyjne w Polsacie Sport.

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów