Oficjalna nazwa – Rugby World Cup (RWC). Pierwszy raz rozegrano ten turniej w 1987 r. Ma cykl czteroletni, impreza w Japonii nosi numer dziewięć, następne mistrzostwa, w 2023 r., odbędą się we Francji.
Rugby powstało w XIX wieku, społeczne korzenie dały mu lekcje wychowania fizycznego w dobrych szkołach średnich i uczelniach angielskich. Miało za sobą byt olimpijski (turnieje w 1900, 1908, 1920 i 1924 r.), dość krótki, choć w rugby grał i sędziował oraz aktywnie je promował twórca nowożytnego ruchu olimpijskiego, sam baron Pierre de Coubertin (dzięki czemu dyscyplina stała się popularna także w ojczyźnie barona).
Rugby wróciło na igrzyska dopiero w 2016 r. w Rio de Janeiro, ale w formie siedmioosobowej, która, mimo zalet, nie jest tym, co naprawdę zachwyca miliony kibiców: klasycznym rugby 15-osobowym.
Kontuzji mniej niż w golfie
To prawdziwe rugby, poniesione w szeroki świat zgodnie z mapą podbojów imperium brytyjskiego, trafiło w gusta grających i kibiców z wielu przyczyn. Jedną z nich jest to, że gra wywodzi się z piłki nożnej, ale zapewnia zdecydowanie więcej ciągłej akcji do oglądania w 80 minut. Jest w niej mnóstwo fizycznych kontaktów, zderzeń i szarż, co znacznie podnosi emocje – zrozumieli to ci, którzy tworzyli nieco później hybrydę soccera i rugby w USA – futbol amerykański.
Jest w bieganiu za piłką o jajowatym kształcie ważne miejsce dla osób wielkiej postury i wagi, tak samo jak dla tych smuklejszych, niższych, za to szybszych. Popularność dyscypliny tworzy też wyjątkowy duch gry, coś, co po części zapewniają przepisy, ale także prawie 150-letnia tradycja.