Grzegorz Dzik, prezes Grupy Impel, lubi przypominać, że miał 27 lat, kiedy jako absolwent budownictwa awansował na dyrektora do spraw usług w Student Serwisie wrocławskiej Akademii Ekonomicznej i od tamtej chwili zawsze kierował i organizował pracę innym.
Współpracownicy mówią o nim z widocznym respektem. – Potrafi z żelazną konsekwencją wyegzekwować od podwładnych zachowania służące firmie i poprawie wskaźników, a przy tym zachować opinię troskliwego patrona – mówi z podziwem jeden z byłych menedżerów Impelu.
Pierwsze pieniądze student Dzik zarobił, pracując fizycznie – zgrzewał metalowe części w zakładzie Wrozametu. Szybko awansował na brygadzistę, gdy udało mu się na taśmie produkcyjnej poprawić organizację i dokonać usprawnień, które pozwalały wyrabiać 250 procent normy.Znajomych zaskakuje nadzwyczajną pamięcią: – Szczególarz – podkreślają. Dogłębnie analizuje po latach detale nieudanych transakcji, ale też pamięta o każdych urodzinach i imieninach nawet dalszych współpracowników.
[srodtytul]Zaczęło się od sprzątania wrocławskich biur [/srodtytul]
Gdy w latach polskiego przełomu powiał wiatr sprzyjający przedsiębiorczości, Dzik ze Student Serwisu wziął doświadczenie, kontakty, znajomość rynku usług i z Józefem Biegajem założyli Impel. Usługowa spółka zaczynała skromnie, od siedziby urządzonej w ciasnej klitce wrocławskiej kamienicy i sprzątania w okolicznych biurach.Przyznaje, że w 1990 roku, kiedy startowali na swoim, nie mieli przesadnie dalekosiężnych celów. Oferowali spółdzielniom mieszkaniowym usługi sanitarne i dekarskie, ale od pierwszego dnia wszystkie zyski inwestowali w firmę.