Najtaniej kupisz w środę

Podróże. Bilet lotniczy na tej samej trasie w klasie ekonomicznej może kosztować tysiąc albo i dwa tysiące złotych. Jego cena zależy od tego, jakiego dnia został kupiony.

Publikacja: 30.05.2013 16:00

Warto sprawdzić loty z berlińskiego lotniska. Można tam trafić na wiele okazji cenowych. Opcja ta je

Warto sprawdzić loty z berlińskiego lotniska. Można tam trafić na wiele okazji cenowych. Opcja ta jest szczególnie atrakcyjna dla mieszkańców Wielkopolski, którzy do Berlina nierzadko mają bliżej niż do Warszawy.

Foto: GG Parkiet

Cena biletu lotniczego zależy od wielu czynników. Bardzo duże znaczenie ma to, kiedy bilet kupujemy. Przy czym niekoniecznie chodzi o to, by kupować z bardzo dużym wyprzedzeniem. Lepsze efekty daje dopasowanie własnych planów podróży do promocyjnych ofert przewoźników.

Teraz, kiedy dni wolne od pracy (sobota, niedziela) nie są wliczane do urlopu, praktycznie jest obojętne, kiedy wyjedziemy. Dlaczego więc nie w środę? Może to być dobry termin, bo bilety lotnicze na ten dzień są względnie tanie. Niedrogie są również wyloty w sobotę. Natomiast na ogół najwięcej zapłacimy za podróż w niedzielny wieczór (wiele osób jak najdłużej  chce być z rodziną) i w piątek (pracujący poza miejscem zamieszkania wracają do domu).

Loty czerwonego oka

Z badań wielu portali wynika, że najtaniej kupimy bilet o trzeciej nad ranem w środę. Nie chodzi tylko o „Szalone środy", cotygodniową akcję promocyjną LOT, która najczęściej trwa 24 godziny, ale właściwie o wszystkie portale.  Ważne jest także to, na jaki dzień kupujemy bilet. Na świecie najtaniej lata się wcześnie rano. W Polsce, która nadal jest kiepsko skomunikowana z zagranicznymi portami lotniczymi, ta zasada nie zawsze się sprawdza. Ale warto o niej pamiętać, kiedy rezerwujemy  skomplikowaną trasę po świecie.

Inna niedroga opcja to lot wczesnym popołudniem. Tak jest w Stanach Zjednoczonych. Osoby przemieszczające się między zachodnim i wschodnim wybrzeżem USA doskonale wiedzą, że najtańsze taryfy są w „lotach czerwonego oka"; chodzi o wylot późnym wieczorem i przylot wcześnie rano. Termin: czerwone oko oznacza, że pasażer się nie wyspał.

Kiedy podróżujemy w grupie np. czteroosobowej bądź większej, powinniśmy dokładnie sprawdzać taryfy. Może się okazać, że nie dla wszystkich wystarczyło tanich biletów i wyszukiwarka automatycznie winduje ceny dla całej grupy. Wówczas warto każdy bilet kupić oddzielnie, bo tylko wtedy skorzystamy przynajmniej z części obniżek.

Dodatkowe koszty

Aleksandra Olechnowicz z Ecco Holiday   uważa, że w przypadku wakacyjnych wyjazdów opcja lotu niskokosztową linią zamiast czarterem nie jest złym pomysłem. I z opcji tej korzystają również biura podróży. Dzięki temu ich klienci nie muszą już  dostosowywać się do dat czarterów. Nie muszą więc jechać na urlop na  tydzień czy dwa. Mogą wybrać taką długość wakacji, jaka im odpowiada.

Pamiętajmy jednak, że przewoźnik niskokosztowy to taki, który dba, by jego koszty były niskie. Nie jest to równoznaczne z niskimi cenami wszystkich biletów. Kto nie kupuje w odpowiednim momencie i nie dostosowuje się z terminami, płaci stosunkowo drogo.

Poza tym, gdy bierzemy bagaż, powinniśmy policzyć, czy rzeczywiście koszt przelotu Ryanairem, Norwegian, WizzAirem bądź  easyJetem jest  niższy w porównaniu z tradycyjną linią. I co ważne, linie reklamujące się jako tanie odlatują najczęściej z lotnisk oddalonych od miast nawet o 80–100 kilometrów.  Trzeba więc dodatkowo zapłacić za transport np. autobusem.

Podobnie jest w Warszawie. Na razie WizzAir i Ryanair odlatują  z Okęcia. Ale kiedy zakończy się remont pasa startowego w oddalonym o 40,5 km od stolicy Modlinie, obie linie natychmiast się tam przeniosą. Koszt dostania się na modlińskie lotnisko to co najmniej 10 zł od osoby, w zależności od wyboru środka transportu.

Należy też pamiętać, że linie niskokosztowe nie pozwalają na umieszczanie cen ich biletów w wyszukiwarkach. Dlatego jeśli chcemy skorzystać z ich ofert, musimy oddzielnie sprawdzić strony Ryanaira, Norwegian czy WizzAira.

A może w Niemczech

Warto poszukać tanich biletów za zachodnią granicą. Ta opcja jest atrakcyjna zwłaszcza dla mieszkańców Wielkopolski, którzy do Berlina mają bliżej niż do Warszawy.

Można znaleźć atrakcyjne cenowo loty z berlińskiego lotniska. Warto też sprawdzić na niemieckich portalach internetowych pakiety wakacyjne.

– Właściwie jest to w pełni bezpieczne – uważa Andrzej Smolarczyk, właściciel niemieckiego biura podróży Andytravel w Memmingen w Bawarii. – Niemieckie władze bardzo skrupulatnie kontrolują touroperatorów. Każdy z nich co trzy miesiące musi się wykazać odpowiednim poziomem dostępnego kapitału. Tak więc ryzyko, że biuro zbankrutuje, jest zbliżone do zera.

Najatrakcyjniejsze ceny last minute można  znaleźć na dwa, trzy tygodnie przed planowaną datą wyjazdu. Wtedy touroperatorzy ostatecznie kalkulują ceny i decydują o ewentualnych obniżkach. Czekanie rzeczywiście na ostatnią chwilę może spowodować, że nie polecimy wcale bądź bilet będzie znacznie droższy.

Taryfy pójdą w górę

W Polsce wyraźnie spadły w tym roku ceny przelotów długodystansowych. Stało się tak po wejściu na nasz rynek dwóch linii z Bliskiego Wschodu: katarskiego przewoźnika Qatar Airways i dubajskiego Emirates. Zdaniem Andrzeja Smolarczyka, tak korzystne ceny długo się nie utrzymają. – Przelot na Malediwy za ok. 400 euro nie ma  nic wspólnego z resztą ofert rynkowych – mówi. I dodaje, że ceny oferowane przez tych arabskich przewoźników na jesień i zimę są już zbliżone do tego, co proponuje np. holenderski KLM lub niemiecki Air Berlin. Dotychczas przelot Qatar Airways czy Emirates np. na tajlandzką wyspę Phuket był tańszy o 200–300 euro.

Inne linie obecne w Polsce zareagowały na ofertę bliskowschodnich przewoźników i  ceny biletów generalnie spadły. Podróż do Pekinu LOT kosztuje od 1700 zł w klasie ekonomicznej. Za niewiele więcej można polecieć Lufthansą przez Frankfurt do Hongkongu.  Tylko trzeba wiedzieć, kiedy kupić bilet.

[email protected]

Amerykańskie pomysły na kasowanie pasażerów

Pani, która stoi przede mną w kolejce do samolotu, jest nienaturalnie tęga. Lecimy razem niskokosztową linią Ryanair. Po ostatniej kontroli pasażerka nagle zaczyna się rozbierać. Zdejmuje płaszcz. Pod nim ma kurtkę puchową, skórzaną kamizelkę, bluzę z kapturem i sweter. Razem uzbierałoby się na wypełnienie sporej torby. I właśnie o to chodzi. Większość linii niskokosztowych bardzo restrykcyjnie ogranicza wielkość bagażu przewożonego bezpłatnie na pokładzie samolotu. Celują w tym zwłaszcza WizzAir czy Ryanair.  Bardziej liberalny jest Norwegian. Ale to wcale nie ci przewoźnicy wymyślili, że można zwiększyć dochody, zmuszając pasażerów do płacenia za coś, co wcześniej było za darmo. Pomysł pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Tam za bagaż płaci się od 25 dolarów za pierwszą walizkę do nawet 100 dolarów za trzecią. W ten sposób linie bez podwyższania cen biletów publikowanych na stronach WWW znacząco zwiększają  wpływy ze sprzedaży. W ubiegłym roku przewoźnicy amerykańscy w formie opłat bagażowych ściągnęli z pasażerów 3,5 mld dolarów, a dodatkowe 2,5 mld za wszystkie zmiany w rezerwacjach (według danych  IATA w 2012 r. zysk wszystkich linii w Ameryce Północnej wyniósł 2,7 mld dolarów). I wiadomość z ostatniej chwili: American Airlines zamierzają w ogóle zakazać wnoszenia na pokład bagażu podręcznego. Jeśli im się to uda, prawdopodobnie pomysł zostanie szybko skopiowany przez konkurencję.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza