Ja tylko czytam wykresy

Rozmowa | Gavin Holmes, trader, popularyzator analizy wolumenu i spreadu (VSA)

Aktualizacja: 04.06.2013 18:36 Publikacja: 04.06.2013 11:00

Ja tylko czytam wykresy

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Zacznijmy od podstaw: co to jest „inteligentny kapitał" (ang. smart money)?

Termin ten określa dużych inwestorów instytucjonalnych, czyli fundusze hedgingowe, banki, ale niekiedy też rządy. Za swego rodzaju ikony można tu uznać George'a Sorosa, Warrena Buffetta, ale też Goldmana Sachsa, UBS itd. Mówiąc krótko, są to ci inwestorzy, którzy poruszają rynkami, których zachowanie wyznacza trendy, ale którzy są skryci i tajemniczy.

Przecież tacy inwestorzy mają rozmaite cele, strategie itd. Naprawdę można wrzucać ich wszystkich do jednego worka?

Wszyscy mają jedną wspólną cechę: każdy obraca dziesiątkami tysięcy kontraktów, podczas gdy przeciętny inwestor detaliczny na rynku futures może obracać pięcioma, maksymalnie 10 kontraktami. Dlatego na dobrą sprawę nie interesuje mnie specjalnie, kto za tym „inteligentnym  kapitałem" stoi. Ważne jest to, że ich działania uwidaczniają się w wolumenie obrotów na rynkach.

Pozostali inwestorzy, jeśli nie chcą być „dawcami kapitału", muszą odpowiednio szybko dostrzec zamiary dużych graczy i zareagować?

Lepiej bym tego nie ujął.

Nadal jednak nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy opisywać inwestowanie w kategoriach walki małych inwestorów z dużymi, skoro ci ostatni nie postępują wszyscy tak samo.

Oczywiście, to nie jest tak, że duzi gracze kontaktują się ze sobą telefonicznie i uzgadniają, co zrobią. Przeciwnie, na ogół grają przeciwko sobie. Ale są takie sytuacje, gdy najwięksi z nich podejmują jakieś znaczące działania, a gdy to robią, wyraźnie widać to po obrotach. Najlepszym tegorocznym przykładem są notowania złota.

W połowie kwietnia jego cena spadła w ciągu jednej sesji najbardziej od 30 lat. W mediach ciągle było słychać, że złoto to bezpieczna przystań i musi drożeć, ale analiza wolumenu i spreadów (VSA) wyraźnie pokazywała, że profesjonalni inwestorzy zaczęli pozbywać się złota już w 2011 r.! Kupili je znacznie taniej i sprzedawali detalistom, którzy uwierzyli w historię bezpiecznej przystani.

Ale niektórzy wielcy inwestorzy byli przeceną złota najwyraźniej zaskoczeni. Na przykład John Paulson już od dwóch lat ponosi znaczne straty, utrzymując długie pozycje na rynku złota. Jak to możliwe?

Rzeczywiście media donoszą, że Paulson poniósł na złocie ogromne straty, ale kto wie, jak jest naprawdę? Przecież mamy tylko te informacje, które on sam podaje. Poza tym trzeba pamiętać, że wcześniej zarobił fortunę, tak jak Soros zbił majątek grając na przecenę funta. Nigdy na dobre nie wiemy, ile zarządzający „inteligentnym kapitałem" stracili lub zarobili, ponieważ oni nie muszą nam tego mówić.

Jako dziennikarz powinienem unikać rozmów z zarządzającymi funduszami, analitykami banków i przedstawicielami innych instytucji, bo jeśli coś ciekawego mi powiedzą, to tylko po to, żeby wpłynąć na rynek?

Z pewnością należy sceptycznie podchodzić do tego, co publicznie mówią analitycy i duzi inwestorzy. Bo jeśli mówią cokolwiek, to przypuszczalnie po to, aby nas zwieść. Jeśli chcemy naprawdę wiedzieć, co oni robią, musimy obserwować wykresy. Podam przykład. W maju 2008 r. „New York Times" opublikował artykuł pod tytułem „Wyrocznia w sprawach ropy prognozuje, że za baryłkę zapłacimy 200 USD". Tę wyrocznią miał być Arjun Murti, analityk Goldmana Sachsa...

Przypomnijmy, że baryłka ropy kosztowała wówczas około 130 USD i podrożała jeszcze do 145 USD.

Ale analiza VSA dawała już sygnał: zero popytu. Ropa nie mogła drożeć! I pół roku później jej cena spadła poniżej 40 USD. Dlatego, gdy jakiś analityk z dużej instytucji mówi mi, że powinienem coś kupować, to z reguły oznacza, że powinienem sprzedawać. Zgodnie z zaleceniami Toma Williamsa, od którego nauczyłem się tradingu, ufam raczej wykresom.

Ale w wielu krajach raz na kwartał fundusze muszą ujawniać skład swoich portfeli. Można te dane porównać z wypowiedziami zarządzających i sprawdzić, czy sami wierzą w swoje słowa.

Nie śledzę takich raportów. Wiem natomiast, że profesjonalni gracze, zanim zajmą krótkie pozycje, publikują na ogół jakieś dobre wiadomości. Gdy niedoinformowani inwestorzy na fali tych doniesień kupują, duzi gracze sprzedają.

Ma pan świadomość, że brzmi to jak teoria spiskowa?

Rozumiem sceptycyzm, ale wszystko, o czym mówię, widać na wykresach. Nie odbiega to zanadto od stwierdzenia, że inteligentni inwestorzy kupują tanio, a sprzedają drogo. Z tym nie można dyskutować. Zresztą, powszechnie wiadomo, że niektóre rynki są zmanipulowane. Skandal ze stopami LIBOR to tylko czubek góry lodowej. Jak zauważył publicysta „The Daily Telegraph" Thomas Pascoe, dowodem manipulacji jest też kwietniowe załamanie cen złota. Jak wskazywał, takie ruchy cen w rozkładzie normalnym powinny się zdarzać raz na 500 mln sesji. A ostatnio nie wydarzyło się nic, co uzasadniałoby tak rzadki ruch. Tymczasem Andrew Maguire, który otwarcie mówi o tym, że rynek złota jest zmanipulowany, potrafił to tąpnięcie przewidzieć.

Gdzie jeszcze te manipulacje są widoczne?

Na przykład na rynku srebra. Trudno inaczej wytłumaczyć, dlaczego w latach 80. kosztowało ono niemal 50 USD za uncję, a dziś, pomimo inflacji, kosztuje nieco ponad 22 USD za uncję. Ktoś musi trzymać cenę tego metalu w ryzach. O tzw. flash crashu z mają 2010 r. nawet nie ma co przypominać. To nie był żaden błąd tradera, jak się niekiedy mówi.

Rozumiem, że te manipulacje nie są jednak szkodliwe dla inwestorów detalicznych, którzy potrafią analizować rynek. Jak rozpoznać najlepszy moment na wejście lub wyjście z rynku?

Sygnał, że cena jakiegoś aktywa, weźmy za przykład akcję, osiągnęła szczyt, pojawia się, gdy zostanie spełnionych kilka warunków. Tłem musi być trend wzrostowy. W takiej sytuacji, uwagę inwestorów powinien zwrócić dalszy wzrost kursu akcji, ale przy wysokim wolumenie. Niemal z pewnością będą temu towarzyszyły jakieś optymistyczne komunikaty, telewizyjne wystąpienia prezesa prognozującego świetny rok lub coś w tym stylu. Jeśli dzienny spread kursu, tzn. różnica między najniższą i najwyższą ceną z danego dnia, będzie mały, kurs zamknięcia znajdzie się po środku, a następnego dnia kurs pójdzie w dół, pojawi się sygnał sprzedaży. Wysoki wolumen w połączeniu z wąskim spreadem sugeruje bowiem, że duzi inwestorzy sprzedają, a ci niedoinformowani jeszcze kupują. Spadek kursu następnego dnia to potwierdza. Jak widać, wszystkie niezbędne informacje są widoczne na wykresie.

A sygnał kupna?

Najprostszy tego rodzaju sygnał nazywam „bag holding". Pojawia się, gdy po trendzie spadkowym wolumen obrotów danym instrumentem rośnie, a dzienny spread się zawęża, czemu towarzyszą fatalne wiadomości. Jeśli notowania zamkną się pośrodku pasma wahań, a następnego dnia zamkną się wyżej, to mamy do czynienia z odwróceniem trendu. Przykładem mogą być notowania BP z czerwca 2010 r. Gdy na rynek docierały wieści, że spółka nie może opanować wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej i wydawało się, że wszyscy pozbywają się jej akcji, pojawił się sygnał kupna. W rzeczywistości bowiem „inteligentny kapitał" kupował, po cenie najniższej od dekady. I w ciągu sześciu miesięcy kurs niemal się podwoił.

Te sygnały są przydatne tylko inwestorom długoterminowym, dla których liczą się trendy, czy także daytraderom?

Te same sygnały, które pojawiają się na dziennych, tygodniowych i miesięcznych wykresach, występują też na wykresach trzy-, pięcio- i piętnastominutowych itd. To zresztą zrozumiałe, bo w każdym horyzoncie czasowym rynkiem steruje uniwersalne prawo podaży i popytu. Wahania cen powoduje chwilowy brak równowagi między podażą i popytem. Analiza wolumenu i spreadu pozwala te nierównowagi wychwycić. Nadaje się więc dla graczy o różnym horyzoncie inwestycyjnym.

Na wszystkich rynkach, czy niektóre klasy aktywów nie poddają się tej analizie?

Mogłoby się wydawać, że nie sprawdza się ona na rynku forex, bo ten rynek nie jest scentralizowany, więc nie ma też danych o wolumenie. Ale inne wskaźniki aktywności, np. tick volume (liczba zmian kursu w określonym czasie – red.), w zupełności wystarczają, aby stosować VSA nawet na zdecentralizowanych rynkach.

Mówi pan, że sygnałom kupna lub sprzedaży towarzyszą odpowiednio złe i dobre wieści. A czy takie informacje, jak np. dane makroekonomiczne lub komunikaty banku centralnego, też mają znaczenie? Teoretycznie tego typu dane do wszystkich inwestorów docierają jednocześnie i każdy ma jednakowe szanse, żeby je zinterpretować.

Gdy jakieś wieści docierają z Rezerwy Federalnej, rynek na nie reaguje. To jasne. Przypuszczam, że „inteligenty kapitał" wie nieco wcześniej, co zostanie powiedziane, ale nie mam na to żadnych dowodów. Faktem jest natomiast, że po doniesieniach makroekonomicznych rynek często porusza się w zaskakującym kierunku. Grecja bankrutuje, strefa euro się sypie – w pierwszej chwili akcje tanieją, a inwestorzy detaliczni myślą, że nadciąga katastrofa. Ale gdyby spojrzeli na wolumen, dostrzegliby, że duzi gracze kupują, bo wiedzą, że inni będą tanio sprzedawali. W efekcie w ostatnich latach na wykresie S&P 500 niemal po wszystkich złych wiadomościach pojawiał się sygnał kupna, a indeks jest rekordowo wysoko. Na wykresie można nawet wskazać dni, gdy Fed pompował pieniądze do banków, a przez nie na rynek.

Czy przed swoją pierwszą wizytą w Polsce, próbował Pan analizować notowania kursu złotego wobec euro albo którego z polskich indeksów?

Tak, analizowałem WIG20. To było w pierwszych miesiącach tego roku i wówczas dostrzegałem np. sygnały kupna akcji Eurocashu. Mówiłem o tym na szkoleniu w marcu br. Jak się okazało, sygnały były poprawne, bo dziś notowania tej spółki biją rekordy, choć WIG20 do niedawna zniżkował. Zresztą, VSA dawała dobre sygnały także w październiku ub.r., gdy akcje Eurocashu taniały. Widać było, że wolumen obrotów jest niski, więc nie było presji sprzedażowej, co sugerowało rychłe odbicie. Dziś też nie widzę powodów, aby wyzbywać się akcji Eurocashu.

A co VSA mówi dziś o całym WIG20?

WIG20 jest obecnie w trendzie spadkowym, choć większość indeksów na świecie jest w trendzie wzrostowym. To dość interesujące. Sądzę, że wkrótce nastąpi faza akumulacji, zwłaszcza jeśli zagraniczne indeksy będą nadal zwyżkowały.

Ale czy VSA pozwala powiedzieć, kiedy to odbicie nastąpi?

Sygnał na pewno pojawi się z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, choćby dlatego, że na ogół rynek nie zmienia kierunku z dnia na dzień. Faza akumulacji i związany z nią trend boczny trwa przez jakiś czas. Sygnałowi kupna będą zapewne towarzyszyły jakieś pesymistyczne doniesienia. Ale zanim ten sygnał się nie pojawi, nie chciałbym wieszczyć, kiedy WIG20 ruszy na dobre w górę. Nie bawię się w prognozowanie, tylko czytam wykresy.

Jeszcze jeden sprawdzian: czego spodziewa się pan po S&P 500?

Ten indeks zachowywał się ostatnio bardzo interesująco. Teraz spodziewałbym się płytkiej korekty, ale nie wyłamie ona S&P 500 z silnego trendu wzrostowego. W każdym razie dopóty, dopóki będą do nas docierały złe wieści z gospodarki, Europy itd. Na dłuższy termin zajmuje więc długą pozycję na S&P 500 – jest tak nieprzerwanie od drugiej połowy 2011 r., gdy USA straciły najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej i gdy media donosiły, że wszyscy inwestorzy odwrócili się od akcji, aby kupować złoto. Bo, jak już mówiłem, gdy pojawiają się fatalne wieści, dany instrument tanieje, wszyscy panikują i jakoby sprzedają, wolumen jest duży, a spread mały, to nadszedł czas, aby kupować. To może jest mało intuicyjne, bo zwykła analiza techniczna, oparta na historycznych danych, dałaby pewnie sygnał sprzedaży. Tak jak w 2011 r., gdy cena złota sięgała 1900 USD za uncję, dawała sygnał kupna, a nagłówki w mediach zdawały się to potwierdzać.

A teraz przyszła już pora na odbicie ceny tego kruszcu?

Wygląda na to, że złoto będzie jeszcze taniało. Kluczowym poziomem jest obecnie 1430 USD za uncję (we wtorek kurs oscylował wokół 1390 USD – red).. Gdyby ten poziom oporu udało się przebić, złoto mogłoby wrócić do trendu wzrostowego. Ale nie sądzę, aby tak się stało. VSA wysyła raczej sygnały słabości. W najbliższych dniach cena złota będzie raczej testowała poziom 1340 USD za uncję. W horyzoncie kilku tygodni oczekiwałbym ruchu bocznego, ale następny duży ruch będzie raczej w dół.

Czy jako popularyzator VSA nie obawia się Pan, że ten rodzaj analizy straci skuteczność, jeśli się upowszechni. Przecież chodzi w niej o robienie tego, co robi „inteligentny kapitał". Ale żeby dało się to zrobić, ktoś musi działać odwrotnie, trzeba grać przeciwko komuś.

Nigdy nie będzie tak, że każdy będzie działał tak samo. Ludzie mają różne horyzonty inwestycyjne, różną tolerancję ryzyka itd. Poza tym, VSA generuje różne sygnały i trzeba umieć je interpretować. Nawet gdyby każdy stosował tę analizę, a ja byłbym już dzięki temu bogaty, inwestorzy nadal popełnialiby błędy. Patrzenie na wykresy jest jak patrzenie na krajobraz: obserwując dokładnie to samo ludzie widzą różne rzeczy.

 

Gavin Holmes jest prezesem spółki TradeGuider Systems, produkującej oprogramowanie do analizy rynków finansowych o tej samej nazwie. Program generuje sygnały kupna i sprzedaży w oparciu o zmiany wolumenu obrotów i spreadów. Tę metodę analizy rynków Holmes opisał w książce „Trading in the Shadow of the Smart Money". Zanim na początku tego wieku rozpoczął karierę tradera i szkoleniowca, był m.in. policjantem, jubilerem oraz szefem spółki projektującej stoiska wystawowe. W dniach 7-9 czerwca będzie gościem konferencji Wall Street w Karpaczu.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie