Fiat 126 p, obiekt wielu złośliwych żartów, ale i gorących pragnień, był produkowany w Polsce 27 lat. Ostatni zjechał z linii produkcyjnej 22 września 2000 r. W tym czasie w zakładach w Bielsku-Białej i Tychach wyprodukowano 3 318 674 sztuk tych małolitrażowych samochodów. Pierwszą cenę ustalono na poziomie ówczesnych 69 tys. zł., co równało się mniej więcej 20 średnim pensjom. Na giełdach płacono za niego... 110 tys. zł. Według rankingu z 1976 r., zrobionego przez niemiecki Auto Motor und Sport, Fiat 126 p był wówczas najtańszym w zakupie i eksploatacji samochodem w Europie w klasie aut małych. Przez wiele lat to skromne autko z 2-cylindrowym silnikiem o pojemności 594 cm3 i mocy 23 KM było najczęściej spotykanym samochodem na polskich drogach.
Warto pamiętać, że wraz z zakupem licencji na produkcję nowego samochodu kooperanci dawnej FSM otrzymali także „know-how" na produkcję detali, których dotychczas nie produkowało się w Polsce. W ten sposób polska gospodarka otrzymała dostęp do nowoczesnej na ówczesne czasy technologii wytwarzania; zwłaszcza dotyczyło to przemysłu metalurgicznego, chemicznego i elektrotechnicznego.
Dziś, 13 lat po zakończeniu produkcji, oferta rynkowa jest wciąż niezwykle szeroka. Bez problemu znajdziemy malucha za kilkaset złotych, zazwyczaj z końca lat 90. Są też dobrze zachowane modele, często od pierwszego właściciela, które wyceniane są bardzo różnie, od 1 tys. do 4–5 tys. zł. Znajdziemy też takie perełki, jak np. fiat 126 p abarth z 1983 r., świetnie zachowany i z atrakcyjnymi akcesoriami: kierownicą Monte Carlo, lampami Bambino, halogenami Zelmot czy tłumikiem Michael z nierdzewną końcówką oraz z silnikiem po remoncie (na dotarciu!) – cena to 7 tys. zł.
Dla wymagających kierowców atrakcyjną propozycją są stare-nowe maluchy. Znalazłem kilka ogłoszeń oferujących samochody wiekowe, ale zarazem fabrycznie nowe, znalezione gdzieś w garażach, gdzie przestały lata. Mają przebiegi po 100 km i wciąż zafoliowane siedzenia. Tu trzeba jednak liczyć się z większym wydatkiem, jeden z nich na aukcji miał ostatnio cenę 21 tys. zł. To rozsądna kwota, w odróżnieniu od innej aukcji, gdzie żartownisie zaczęli podbijać stawkę, oferując miliony złotych, a finalnie blisko miliard! W końcu właściciel zdjął ofertę i szuka poważnych klientów.
Nasi miłośnicy czterech kółek to pomysłowa społeczność, więc można przebierać w różnych przeróbkach, takich jak fiat 126 p z pługiem na zimę, kabriolet czy wersja buggy, z karoserią bądź samą klatką, idealne na szaleństwa w terenie. Jako miłośnik oldtimerów, stawiałbym na klasyczne wersje z lat 70. i 80.