Gwiazda Buffetta przygasa

Kiedy miliarder poświęca się bez reszty filantropii i szokuje walką o wyższe podatki dla najbogatszych, jego flagowy okręt Berkshire Hathaway od trzech lat nie dotrzymuje kroku indeksowi S&P500. Guru inwestorów zignorował właśnie historyczny debiut Facebooka. Woli kupować akcje kolei i banków

Aktualizacja: 18.02.2017 13:16 Publikacja: 21.05.2012 01:55

fot. Bloomberg

fot. Bloomberg

Foto: Archiwum

– Nie inwestuję w coś, czego nie rozumiem – mawia Warren Buffett. Dzięki wierności tej dewizie uniknął internetowej bańki na przełomie wieków. Ostatnio, gdy inni inwestorzy w napięciu oczekiwali na pierwsze notowanie Facebooka, ogłosił, że nie jest zainteresowany akcjami spółki Marka Zuckerberga. Facebook, Google czy Apple to „wspaniałe spółki", ale zdaniem Buffetta trudno przewidzieć, ile będą warte za pięć czy dziesięć lat.

– Nigdy nie kupuję akcji w ofertach publicznych. Pomysł, że coś, co się pojawia z tak wysoką ceną, całym tym rozgłosem, w czasie wybieranym przez sprzedającego, będzie najlepszą inwestycją, jaką mogę zrobić na świecie, wśród tysięcy możliwych wyborów, jest matematyczną niemożliwością – dodaje miliarder.

Czy z wiekiem 81-letni Buffett zatracił swój słynny instynkt? W ubiegłym roku papiery Berkshire Hathaway potaniały o 4 proc., podczas gdy indeks S&P500 nie zmienił wartości. Zysk spółki zmalał z 13 mld do 10,3 mld dolarów, głównie za sprawą strat na działalności ubezpieczeniowej. Również wyniki za I kwartał tego roku, choć lepsze, okazały się niższe od oczekiwań analityków. To dlatego niektórzy z nich mówią, że guru po prostu się wypalił.

Zwątpienia jednak nie widać w siedzibie Berkshire Hathaway w Omaha w stanie Nebraska, dokąd 6 maja 40 tys. akcjonariuszy funduszu przybyło na walne zgromadzenie. To w USA wydarzenie kultowe, co roku szeroko relacjonowane przez media. „Bufetyści" dalej wierzą w swego mistrza. Uczy cierpliwości, ale w długiej perspektywie daje zarobić krocie.

Liczy się wieczność

O sztuce inwestowania Buffetta napisano już wiele książek. Liczy się dlań przede wszystkim wartość, a nie obietnice i mody. „Dopiero podczas odpływu okazuje się, kto pływał bez majtek" – mawia. Odpływ to kryzys, a majtki to właśnie solidne fundamenty.

Buffett szuka przede wszystkim spółek niedowartościowanych, w tradycyjnych branżach, takich, które w dłuższej perspektywie mogą wyraźnie zwiększyć zyski. W ubiegłym roku zaszokował rynki finansowe, kupując za 26 mld USD linie kolejowe Burlington Northern Santa Fe w Teksasie z sześcioma tysiącami lokomotyw.

Akcje trzyma długo. „Jeżeli nie chcesz posiadać czegoś przez dziesięć lat" – powiedział kiedyś – „to nie trzymaj tego nawet przez 10 minut". Mawia, że gdyby „historia była w tej grze najważniejsza, najbogatszymi ludźmi byliby bibliotekarze". Szybko tnie straty i patrzy w przyszłość.

Umiejętnie buduje swoją legendę. Na pomysł inwestycji w Bank of America wpadł ponoć podczas relaksującej kąpieli w wannie. Zadzwonił do jego prezesa Briana Moynihana i oświadczył: – Brian, chcę kupić wasze akcje.

W końcu ubiegłego roku ogłosił wartą 5 mld USD transakcję. Kurs akcji natychmiast wystrzelił o ponad 10 proc. W jeden dzień zarobił 350 mln USD.

Według jednej z towarzyszących mu anegdot pierwsze pięć centów zarobił na kupnie sześciopaku coca-coli w sklepie dziadka. Wydał 25 centów, by odsprzedać oddzielnie każdą z butelek po 5 centów.

Zresztą z Coca-Cola Company związał się na dobre i na złe, a późniejszy zakup pokaźnego pakietu akcji koncernu okazał się dlań interesem życia. Mając 11 lat Buffett zarabiał już na giełdzie. Akcje firmy włókienniczej Berkshire Hathaway kupił w latach 60. za pożyczone od rodziny 100 tys. dolarów. Przekształcił ją w fundusz inwestycyjny, który obecnie dysponuje pakietami akcji ponad 60 spółek, w tym American Express, The Coca-Cola Company, Gillette, Wells Fargo czy IBM. Według ostatniego rankingu najbogatszych ludzi świata sporządzanej przez magazyn „Forbes" Buffett znajduje się na trzecim miejscu. Jego majątek wycenia się na 44 mld dolarów.

Ale jego majątek nie oddaje w pełni jego wpływu na rynki. W USA nazywany jest „wyrocznią z Omaha", w Chinach zaś „bogiem akcji".

Choć „Bóg akcji" czasem błądzi, szybko przyznaje się do porażki i odrabia straty. Błędem był zakup akcji spółki paliwowej ConocoPhilips w momencie gdy ceny ropy i benzyny były u szczytu, czy dwóch irlandzkich banków przed załamaniem się tamtejszego systemu finansowego. Zgodnie ze swoją dewizą „Bądź chciwy, gdy inni się boją, bój się, gdy inni są chciwi" już w tydzień po bankructwie Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku zaczął kupować i namawiał do tego innych: „Kupuj amerykańskie akcje. Ja kupuję". Z kupnem akcji Goldman Sachs i General Electric pospieszył się jednak i wartość nabytków stopniała jeszcze o połowę. Ale Buffett, dla którego ulubiony horyzont inwestycyjny to wieczność, zbytnio się tym nie przejął. I już po roku był na plusie. Gorzej było z zakupem linii US Air w latach 90. – Znajomy zapytał mnie kiedyś: Skoro jesteś taki bogaty, to dlaczego nie jesteś mądry? – wspominał później, przyznając w liście do inwestorów, że „można by dojść do wniosku, iż miał rację." A jednak w ogromnej większości przypadków rację ma Buffett.

Demokrata i filantrop

Nie wystarczy mu już miano największego inwestora świata. Chce być największym dobroczyńcą. W 2006 roku ogłosił przekazanie większości majątku Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Wraz z Gatesem rozpoczął kampanię „The Giving Pledge", przekonując najzamożniejszych Amerykanów, by oddali na cele dobroczynne co najmniej połowę majątku. – Zostawię dzieciom tyle, żeby czuły, że mogą zrobić wszystko, ale nie aż tyle, aby nic nie robiły – zapowiedział Buffett.

Wkrótce poszedł jeszcze dalej, rozpoczynając walkę o większe obciążenie podatkami najbogatszych. Na łamach „New York Times" w artykule „Skończmy z głaskaniem bogaczy" wezwał Kongres, by podniósł podatki obywatelom o dochodach ponad miliona dolarów rocznie. Takich osób jest w USA?236 tys. Buffett ujawnił, że w 2010 roku zapłacił 6 938 744 dolarów podatku, co stanowiło tylko 17,4 proc. jego dochodów. Zauważył, że to dwa razy niższa stawka niż jego pracowników.

Tym samym idzie w sukurs Barackowi Obamie, który chce podnieść podatki najbogatszym. Buffett nie ukrywa swych demokratycznych poglądów. W czasie kampanii wyborczej w 2008 r. był jednym z nieformalnych doradców ekonomicznych obecnego prezydenta.

Takie apele mocno denerwują część inwestorów i polityków republikańskich. Zarzucają Buffettowi niebywałą obłudę. – Męczy mnie już słuchanie tego. Jeśli Buffett chce dać rządowi więcej pieniędzy, to ma przecież możliwość wypisania czeku. Niech to zrobi i się zamknie – powiedział niedawno gubernator stanu New Jersey Chris Christie w wywiadzie dla stacji CNN.

Trudno jednak zarzucać obłudę komuś, kto przekazuje większość majątku na cele charytatywne. W dodatku jak na takiego bogacza żyje po spartańsku. W Berkshire Hathaway od 29 lat zarabia równo 100 tys. dolarów rocznie, jedną ósmą tego, co dyrektor finansowy. Wciąż mieszka w domu w Omaha w stanie Nebraska, który kupił jeszcze w latach 50. za 31,5 tys. dolarów.

Ponieważ Buffett skończył 81?lat, a kilka miesięcy temu przyznał, że ma raka prostaty, mnożą się spekulacje co do jego następcy na tronie Berkshire Hathaway. Na pewno nie będzie to żadne z trójki jego dzieci. Wśród pretendentów wymienia się Ajita Jaina, odpowiedzialnego za segment ubezpieczeniowy Berkshire, Matthew Rose'a, szefa spółki kolejowej Burlington Northern Santa Fe, i Grega Abela, prezesa MidAmerican Energy. Sam Buffett ucina wszelkie spekulacje o przejściu na zasłużoną emeryturę. Zapowiedział właśnie duże zakupy: – Moje zadanie jest jasne i jestem na tropie.

Parkiet PLUS
Marek Piechocki, prezes LPP: Nie pozwę ich za raport o Rosji. Na razie
Parkiet PLUS
Analitycy widzą przestrzeń do zwyżek notowań firm z indeksu WIG20
Parkiet PLUS
Dobra koniunktura podbiła płace prezesów
Parkiet PLUS
Najdroższe akcje. Warto je mieć?
Parkiet PLUS
Mimo rekordów WIG-u coraz mniej spółek uczestniczy w hossie na GPW
Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?