Zgadza się pan z porównaniem, że forex jest jak kasyno, a gra na nim to zwykły hazard?
Nie. Myślę, że to generalizowanie. Oczywiście forex przypomina nieco kasyno, chociażby tym, że dokonujemy zakładów. Na rynku obstawiamy przecież zwyżki albo spadki. Szkopuł w tym, że na foreksie jesteśmy w stanie zdobyć przewagę, czyli tak dopasować strategię gry, by w dłuższym terminie ten rynek pokonać. W kasynie przewaga, choć niewielka, jest po stronie jego właściciela i w długoterminowej perspektywie to on będzie zawsze na plusie.
Statystyki dla rynku forex pokazują, że 82 proc. polskich inwestorów zakończyło ubiegły rok ze stratą. Co jest tego przyczyną?
Nie tylko w Polsce odsetek przegrywających jest tak duży. To problem dość powszechny również w innych krajach. Myślę, że główną przyczyną ponoszenia strat na tym rynku jest brak doświadczenia i należytego przygotowania. Takie typowe błędy popełniane zwłaszcza przez początkujących graczy to zbytnia chciwość, mała wartość rachunków, brak wiedzy z zakresu zarządzania ryzykiem i inwestowanie tylko na jednym rynku.
Większość inwestorów rozpoczyna przygodę z foreksem, myśląc o jednym, że zdobędą majątek w ciągu dwóch, czterech tygodni. Jeśli nie są gotowi ponosić strat, to w zasadzie są skazani na porażkę. Ja, zanim zacząłem zarabiać, wyzerowałem kilka rachunków. Nie były to wprawdzie duże kwoty, ale na własnej skórze się przekonałem, na czym polega prawdziwy trading. Można powiedzieć, że inwestycyjnego rzemiosła uczyłem się metodą prób i błędów.