Znakiem rozpoznawczym Zakładów Mięsnych Henryk Kania jest logo z podobizną mistrza masarskiego z Pszczyny. 41-letni Henryk Kania – ich główny udziałowiec, a od kilku tygodni także szef rady nadzorczej – z rzemieślnikiem z sumiastym wąsem ma niewiele wspólnego. Wprawdzie nadal, jak przyznaje, lubi mieć wpływ na to, jak smakują produkty jego firmy, jednak jego uwagę skupia przede wszystkim jej dynamiczny rozwój.
Rozwój przede wszystkim
Ambitne plany związane z wejściem ZM Henryk Kania do czołówki polskiego rynku mięsa i wędlin Kania ogłosił już pod koniec 2011 r., zanim wiosną kolejnego roku spółka zadebiutowała na GPW. Zapowiedział wówczas, że w ciągu trzech, czterech lat jej przychody przekroczą 1 mld zł.
Wyniki osiągane ostatnio przez ZM Henryk Kania pokazują, że firma jest na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. W pierwszej połowie 2013 r. jej przychody urosły o 52 proc., do 247,4 mln zł. Natomiast w ciągu całego roku mają się zwiększyć o około 50 proc. i zamknąć się w przedziale 500–600 mln zł – zapowiada zarząd.
Aby jeszcze bardziej zwiększyć tempo, w jakim się rozwija biznes firmy z Pszczyny, Henryk Kania zdecydował o budowie grupy kapitałowej. Miesiąc temu zapowiedział w rozmowie z „Parkietem", że m.in. dzięki przejęciom na koniec przyszłego roku miesięczne możliwości sprzedażowe ZM Henryk Kania mają sięgnąć 100 mln zł, wobec 70– 80 mln zł na koniec pierwszego kwartału 2014 r.
Pierwszy krok do budowania grupy ZM Henryk Kania już zrobiły. Pod koniec ubiegłego miesiąca ogłosiły, że chcą przejąć spółkę Staropolskie Specjały, z którą współpracują od wiosny tego roku.