Nowe reguły gry przyniosą bankom trudny 2016 rok

Podatek bankowy może sprowadzić zysk netto sektora w okolice 10–11 mld zł z 15 mld zł w poprzednich latach. Ale bankowcy nie tracą wiary i zapowiadają walkę o optymalizację wyników.

Publikacja: 05.01.2016 10:00

Luigi Lovaglio, prezes Pekao. Ekonomiści banku twierdzą, że nie ma potrzeby obniżania stóp: wzrost g

Luigi Lovaglio, prezes Pekao. Ekonomiści banku twierdzą, że nie ma potrzeby obniżania stóp: wzrost gospodarczy będzie solidny, a inflacja również będzie rosła. Najrozsądniejsze byłoby utrzymanie stóp.

Foto: Archiwum

To, że wejdzie w życie, jest pewne, ale nie wiadomo, jaka będzie skala: 4, 5, 6, a nawet 7 mld zł – takie liczby przewijały się w wypowiedziach polityków rządzącej partii PiS na temat rocznych wpływów, jakie ma przynieść budżetowi państwa podatek bankowy – najważniejsze zagadnienie dla bankowców na 2016 rok. I największy ból głowy. Przy stawce 0,39 proc. i uwzględnieniu obligacji skarbowych w aktywach będzie kosztował sektor ok. 4,5 mld zł, czyli jedną trzecią zysku, jaki sektor wypracował w 2015 r. Pytanie brzmi: jak banki zareagują na takie obciążenie. Zdaniem analityków niektóre instytucje będą w stanie przerzucić na klientów już w pierwszym roku nawet połowę kosztu podatku. Bankowcy podchodzą ostrożnie do tego drażliwego tematu.

Ceny produktów bankowych idą w górę

Wątpliwości co do przełożenia kosztów podatku bankowego na klientów nie ma Krzysztof Rosiński, prezes Getin Noble Banku. – Po wprowadzeniu podatku na pewno będziemy mogli spodziewać się wzrostu kosztów wszystkich kredytów oferowanych przez polski sektor bankowy. Banki w naturalny sposób będą podnosić ceny oferowanych produktów i usług proporcjonalnie do wzrostu kosztów – wyjaśnia.

W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Bogus, prezes BGŻ BNP Paribas. – Reakcja sektora bankowego, której wyrazem będzie zmiana cen produktów i usług, wydaje się przesądzona. Pierwsze banki wprowadziły już podwyżki marż na kredytach hipotecznych. Możliwe jest również, że banki będą próbować kompensować koszty podatku, obniżając koszty depozytów, czemu sprzyjać powinno spodziewane wyhamowanie akcji kredytowej, oraz podnosząc nieregulowane opłaty i prowizje – prognozuje.

Piotr Konieczny, członek zarządu Raiffeisena, przypomina, że ubiegłym roku skumulowało się wiele niekorzystnych zjawisk dla rentowności sektora bankowego: dodatkowe składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, mniejsze przychody odsetkowe z powodu cięcia stóp procentowych do rekordowo niskiego poziomu, obniżka stawki interchange za płatności kartami, koszty wsparcia dla kredytobiorców hipotecznych. – Jeśli do tego ma dojść bardzo wysoki podatek od aktywów, pobierany niezależnie od zyskowności banku, to każda instytucja musi rozważyć działania rekompensujące choć w części te straty. Nie można więc wykluczyć, że wzrośnie cena najmniej dochodowych produktów, jak marże od kredytów hipotecznych, firmowych czy udzielanych jednostkom samorządu terytorialnego – dodaje Konieczny. Warto przypomnieć, że wiele banków już zapowiedziało podwyżki marż kredytów hipotecznych, ale ich efekt dotyczy tylko nowych kredytów, banki nie mogą podnieść opłat już udzielonym kredytom, przez co wpływ tych działań na neutralizację podatku nie będzie istotny i będzie rozłożony w czasie (kredyty hipoteczne mają wieloletni okres rotowania). Tak zrobiły już m.in. Deutsche Bank czy mBank (ten pierwszy o 0,6 pkt, ten drugi o 0,4 pkt) oraz Pekao i Raiffeisen Polbank.

– Na razie podwyżki marż hipotecznych ogłosiło tylko kilka z kilkunastu banków oferujących takie kredyty. Ale banki już wcześniej zaczęły podnosić inne niektóre opłaty za produkty transakcyjne, czyli za konta i karty i być może ten trend będzie kontynuowany. Choć oczywiście ograniczeniem pozostaje silna konkurencja na rynku – dodaje przedstawiciel Raiffeisena.

Kiedy pada hasło „konkurencja" w kontekście podatku bankowego i przenoszenia cen na klientów, na myśl przychodzi PKO BP, największy bank w Polsce mający duży wpływ na działania klientów i innych banków. Jeszcze jesienią Paweł Szałamacha, obecny minister finansów, wskazywał, że kontrolowany przez państwo PKO BP nie powinien podnosić cen. – Skala ewentualnych podwyżek będzie częściowo niwelowana poprzez sporą konkurencję na rynku bankowym. Może się pojawiać także silniejsza konkurencja ze strony banków zagranicznych nieobjętych podatkiem. Skutki podatku rozłożą się nierównomiernie w sektorze – kilka największych banków utrzyma rentowność i poziom kapitałów umożliwiający aktywne kredytowanie, jednak duża część małych i średnich banków zapewne ograniczy finansowanie – mówi Paweł Borys, dyrektor ds. strategii i inwestycji w PKO BP. Może pojawić się też inny skutek – większy przepływ z depozytów do funduszy inwestycyjnych oraz rozwój rynku obligacji.

Również przedstawiciele mBanku wskazują, że wszystkie banki, w tym ich instytucja, będą dokonywać zmian w strukturze bilansu w celu zniwelowania w możliwie największym stopniu negatywnych skutków wynikających z nowych obciążeń. – Działania optymalizacyjne, obejmujące między innymi koncentrację na wysokomarżowych kredytach szybciej rotujących czy redukcję wolumenu transakcji repo i reverse repo, będą podejmowane w celu obrony zyskowności przez banki – mówi Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.

Wprowadzenie podatku bankowego powinno również przynieść intensyfikację procesu sprzedaży kredytów zagrożonych. Może też być katalizatorem już prowadzonych przez banki działań, np. zmniejszania sieci – mówi Witold Zieliński, wiceprezes Banku Handlowego, który zdecydował się trzy lata temu na budowę Bankowego Ekosystemu Smart w miejsce tradycyjnych placówek.

Będzie mniej kredytów

To, że zyski banków w 2016 r. skurczą się po 30 proc., jest przesądzone, do 10–11 mld zł. Ale skutki wprowadzenia podatku bankowego dla całej gospodarki będą szerokie. – W porównaniu z innymi krajami, które wprowadziły podobny podatek, proponowane rozwiązanie będzie stanowiło znaczące obciążenie dla banków, co przełoży się na podwyższenie kosztów uzyskania kredytów udzielanych klientom indywidualnym. Jedną z istotnych konsekwencji będzie także generalnie mniejsza dostępność kredytów w gospodarce – uważa Joao Bras Jorge, prezes Banku Millennium.

Bankowcy dodają, że wprowadzenie podatku bankowego zbiega się z istotnym podniesieniem wymogów kapitałowych (łączny współczynnik kapitałowy z początkiem 2016 r. idzie w górę do 13,25 proc. z 12 proc.). – Ponadto banki już ponoszą „podatek bankowy" w formie dodatkowych opłat ostrożnościowych na BFG ze stawką 0,24 pkt w 2015 r. Zyski sektora zostały mocno ograniczone poprzez chociażby niesprzyjające otoczenie rynkowe. Po wprowadzeniu podatku ROE sektora spadnie do 6–7 proc., czyli poniżej kosztu kapitału (teraz to 9–10 proc.), co nie obędzie się bez negatywnych skutków w dłuższym terminie, czyli obniżenia konkurencyjności. Zasadne zatem wydaje się, aby skala podatku była weryfikowana co roku pod kątem wpływu na stabilność sektora oraz na rozwój gospodarczy – mówi Paweł Borys z PKO BP.

Także Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank Polska, spodziewa się wyhamowania akcji kredytowej w związku ze spadkiem kapitałów i podwyższonymi wymogami kapitałowymi. – Skutkiem podatku będzie też awersja do budowania aktywów, szczególnie tych długoterminowych – niskomarżowych, jak kredyty mieszkaniowe, czy niezwykle istotne dla rozwoju Polski finansowanie projektów infrastrukturalnych. Ograniczenie akcji kredytowej sektora szacujemy przynajmniej na ok. 50 mld zł rocznie, co oznacza również ograniczenie finansowania mniejszych przedsiębiorstw prezentujących często wyższy poziom ryzyka. Przyjęliśmy tu założenie wynikające ze zmniejszenia przyrostu kapitałów sektora bankowego o 5,5 mld zł, które oddamy w postaci podatku – mówi Kalicki.

Jego zdaniem ubytek wzrostu kapitału w sektorze niemal mechanicznie przekłada się na prawie dziesięć razy większy spadek kredytowania. – Można więc spodziewać się obniżenia finansowania gospodarki kredytami o ok. 100 mld zł rocznie. Nie pozostanie to bez wpływu na polskie firmy i klientów indywidualnych. Znaczący spadek rentowności instytucji finansowych oraz wzrost wskaźnika kosztów do dochodów spowodują poszukiwanie oszczędności, a to może oznaczać zwolnienia pracowników i ograniczanie skali działania. Wszystkie te efekty przełożą się niekorzystnie na gospodarkę – mówi szef Deutsche Bank Polska. Ocenia, że w efekcie dynamika PKB spadnie o 0,5 pkt proc., czyli o około 80 mld zł rocznie.

– Warto zadać więc pytanie, czy odpowiedzialne jest obniżanie dynamiki naszej gospodarki o tak ogromne kwoty i tworzenie ryzyka systemowego na ok. 150–200 mld zł przy spodziewanym wpływie do budżetu z tytułu podatku od banków na poziomie 5,5 mld? – zastanawia się Kalicki.

Ale podatek i wyższe wymogi kapitałowe to nie wszystko. Banki wyłożą jeszcze łącznie 600 mln zł na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców i być może będą musiały ratować kolejny SKOK lub bank spółdzielczy. Listopadowe gwarantowanie depozytów wołomińskiego, niewielkiego spółdzielczego SK Banku kosztowało sektor ok. 2 mld zł brutto. – Biorąc wszystkie te czynniki pod uwagę, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ryzyko wyhamowania tempa wzrostu akcji kredytowej zmaterializuje się. Ilość „dostępnych" kapitałów w bankach może okazać się niewystarczająca. Ale warto podkreślić, że ten problem będzie dotyczył tylko części sektora bankowego – mówi Tomasz Bogus z BGŻ BNP.

Z szacunków Getin Noble Banku wynika, że w krótkim okresie sektor straci lub zablokuje ok. 20 mld kapitałów. – W skrajnym przypadku może to oznaczać dla gospodarki zmniejszenie akcji kredytowej nawet o 200 mld zł, co będzie miało bardzo poważne i negatywne skutki dla kondycji ekonomicznej państwa. Zapowiadany wzrost konsumpcji wewnętrznej będący efektem planowanych dopłat socjalnych nie zrekompensuje negatywnych skutków gospodarczych, jakie powstaną w wyniku zmniejszenia akcji kredytowej – mówi Krzysztof Rosiński.

Podatek oznacza niższe zyski banków, a to z kolei niższe fundusze własne, co jednocześnie w obliczu wyższych wymogów kapitałowych przekłada się na większą ostrożność banków w udzielaniu nowych kredytów. – Zawsze w takiej sytuacji najbardziej poszkodowane są osoby czy firmy o słabszej wiarygodności kredytowej – wskazuje Piotr Konieczny z Raiffeisena.

Dostępność do kredytów zmaleje

Zdaniem Getin Noble Banku po wprowadzeniu podatku bankowego wszystkie grupy klientów odczują w średnim i długim terminie ograniczenia związane z dostępem do finansowania. – Przykładowo, kredyty hipoteczne staną się albo nieopłacalne dla banków, albo za drogie dla klientów. W skrajnych przypadkach banki po prostu przestaną udzielać kredytów hipotecznych w rozsądnych wielkościach, gdyż ryzyko polityczne związane z tak długim produktem będzie zbyt duże. Warto przypomnieć, że rozwój branży deweloperskiej i budowlanej, czyli jednego z kluczowych z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia sektora gospodarki, jest w dużym stopniu uzależniony od dostępności kredytów hipotecznych – przekonuje Rosiński.

Zdaniem przedstawicieli mBanku po wprowadzeniu podatku udzielanie kredytów w niektórych segmentach klientów stanie się nierentowne, ale w szczególności dotyczyć to będzie dużych kontraktów korporacyjnych przy dotychczasowym poziomie marż. – W przypadku finansowania nieruchomości mieszkaniowych spowolnienie akcji kredytowej może być pochodną podniesienia marż oraz wyższego wymaganego wkładu własnego – mówi Krzysztof Olszewski.

Ograniczenia dostępności kredytów hipotecznych spodziewa się również BGŻ BNP Paribas. – Podobnie może być w przypadku kredytów dla przedsiębiorstw. Dotyczy to zarówno korporacji, jak i małych i średnich firm – mówi prezes Tomasz Bogus. Dodaje, że można natomiast spodziewać się dalszej aktywnej i dynamicznej sprzedaży przez banki kredytów konsumpcyjnych, najbardziej rentownych i których klienci są najmniej wrażliwi na cenę.

Bankowcy liczą na brak zmian stóp procentowych, ale szykują się na obniżkę

Jest jeszcze jedno niebagatelne ryzyko dla wyników banków – kolejne cięcie stóp procentowych. Ich poziom ma ogromne znaczenie dla wyniku odsetkowego, który stanowi średnio ok. 65 proc. przychodów banków. Jeszcze niedawno mówiło się o podwyżce, co pozytywnie wpłynęłoby na wyniki banków. Ale wszystko zmieniły wybory. Już w lutym 2016 r. większość członków RPP będzie pochodziła z wyboru PiS, a politycy tej partii jasno wskazują, że widzą miejsce do cięcia stóp (stopa referencyjna wynosi 1,5 proc.). Prognozy bankowców są w tej kwestii podzielone. – Naszym zdaniem prawdopodobieństwo obniżek jak i pozostawienia stóp na niezmienionym poziomie do końca 2016 roku jest zbliżone – mówi Paweł Borys z PKO BP. Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku, widzi ryzyko jedynie drobnej obniżki w 2016 r. – Tu nic nie jest oczywiste i przesądzone. W USA rozpoczął się proces normalizacji stóp procentowych. Polska RPP będzie kwestię obniżek stóp traktować oportunistycznie, jeśli warunki rynkowe na to pozwolą i nie będzie zagrożenia skokowym osłabieniem złotego, wtedy do obniżki dojdzie – prognozuje Pytlarczyk. W bazowym scenariuszu spadku stóp nie spodziewają się ekonomiści Raiffeisen Polbanku. – W obliczu silniejszego niż w 2015 r. wzrostu gospodarczego, stopniowego przyspieszania procesów inflacyjnych, a także niosącego pewne ryzyka dla złotego otoczenia globalnego, uwzględniając w swojej decyzji czynniki fundamentalne, RPP nie zdecyduje się na obniżki – przewiduje Konieczny. Podkreśla jednak, że zmiany w składzie RPP mogą okazać się kluczowe. – Nie można więc wykluczyć scenariusza alternatywnego, o dosyć dużym prawdopodobieństwie realizacji, w którym nowa RPP dokona jednej lub dwóch obniżek po 0,25 pkt każda w I połowie 2016 r. – dodaje.

Większość ankietowanych przez nas banków uważa, że obniżka nie jest gospodarce niezbędna. – Moim zdaniem nie jest to konieczne, ale przewidujemy spadek stóp o 0,25–0,50 pkt – mówi Rosiński. – Wpływ obniżki z i tak niskiego poziomu na gospodarkę nie będzie znaczący. Pomoże obniżyć koszty obsługi długu jedynie wtedy, gdy wpisze się to w trend światowy. Nie będzie to miało istotnego wpływu na popyt na kredyt, a może dalej obniżać wynik odsetkowy banków – uważa Pytlarczyk.

Podobnego zdania jest Raiffeisen Polbank. – Cięcie nie wydaje się potrzebne – mając perspektywę przyspieszenia wzrostu gospodarczego w wyniku stymulacji fiskalnej. Tym bardziej że obniżka stóp nie przełoży się już znacząco na koszt pieniądza dla firm i gospodarstw domowych. Oprocentowanie kredytów jest wyjątkowo niskie, a wcale nie widać rosnącego nimi zainteresowania ze strony firm. Wydaje się też, że zwłaszcza ten segment klientów jest w stanie zaabsorbować wyższe marże, bo ich sytuacja finansowa jest coraz lepsza – mówi Konieczny. Ostrożne podejście ma Citi Handlowy. – Nie widzimy uzasadniania gospodarczego dla dalszej obniżki stóp i w naszym scenariuszu bazowym zakładamy, że pozostaną bez zmian. Ale należy założyć także scenariusz niewielkich obniżek (łącznie o 0,25–0,5 pkt) w okresie marzec–maj. Przewidujemy jednak, że byłyby to przejściowe obniżki i z czasem – ze względu na silniejszy wzrost i wyższą inflację – RPP zaczęłaby podnosić stopy począwszy od 2017 r. – wyjaśnia Zieliński, wiceprezes Handlowego.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie