Na krajowym rynku stale jest coś ciekawego do kupienia. Ale naprawdę rzadko pojawiają się dzieła wyjątkowe. Na najbliższych aukcjach będą obrazy, które mogą zainteresować wybitnych kolekcjonerów.
Szał zakupów
Kolekcjoner kupuje inaczej niż antykwariusz. Jeśli handlarz kupuje wyjątkowy obraz, to na zimno kalkuluje opłacalność transakcji, możliwy zysk z odsprzedaży. Jak ma postąpić kolekcjoner? Przed aukcją może przeanalizować notowania dzieł danego malarza i wyznaczyć sobie nieprzekraczalną granicę cenową w licytacji. Ale może też zaszaleć!
Zapytałem Andrzeja Starmacha, marszanda i kolekcjonera, czy przepłacał, kupując dzieła do rodzinnych zbiorów? Muzealnej wartości kolekcję Starmacha w 2009 r. wystawiło Muzeum Narodowe w Krakowie (na koszt kolekcjonera!).
– Wszystkie najlepsze obrazy, jakie mam w kolekcji, przepłacałem w chwili zakupu. Samemu trzeba podjąć decyzję, czy obraz jest tak wyjątkowy, że wart jest ekstrapieniędzy. Taka decyzja wymaga trochę wiedzy i bardzo dużo wyobraźni. Nie żałuję! Przy zakupie wydaje się, że przepłacamy, ale po latach okazuje się, że to była jedyna okazja na całe życie. Za obraz „Bitwa o Addis Abebę" zapłaciłem w 1983 r. co najmniej pięć razy więcej, niż kosztował wtedy wybitny obraz Jerzego Nowosielskiego – opowiadał „Parkietowi" Starmach.
– Nie analizuję cen, czy finansowo dobrze na tym wyszedłem. Obraz ten ma nieprawdopodobną legendę. Mam nadzieję, że nigdy się z nim nie rozstanę. Jestem pewien, że gdyby wybierano pięć najważniejszych obrazów z klasyki powojennej awangardy, to „Bitwa" znalazłaby się pośród nich. Nie ma książki o powojennej polskiej sztuce, gdzie nie byłby wymieniany. Pyta pan, co daje posiadanie tak wyjątkowego dzieła? Daje kolekcjonerowi poczucie szczęścia. Ja mam ten obraz, a inni nie mają! – dodał.