Śmiało przepłacaj najlepsze obrazy

Kolekcjoner licytuje inaczej niż handlarz sztuki.

Publikacja: 07.02.2016 04:47

Andrzej Starmach zdobył do swojej kolekcji legendarne dzieło Jerzego Nowosielskiego „Bitwa o Addis A

Andrzej Starmach zdobył do swojej kolekcji legendarne dzieło Jerzego Nowosielskiego „Bitwa o Addis Abebę” z 1948 r.

Foto: Archiwum

Na krajowym rynku stale jest coś ciekawego do kupienia. Ale naprawdę rzadko pojawiają się dzieła wyjątkowe. Na najbliższych aukcjach będą obrazy, które mogą zainteresować wybitnych kolekcjonerów.

Szał zakupów

Kolekcjoner kupuje inaczej niż antykwariusz. Jeśli handlarz kupuje wyjątkowy obraz, to na zimno kalkuluje opłacalność transakcji, możliwy zysk z odsprzedaży. Jak ma postąpić kolekcjoner? Przed aukcją może przeanalizować notowania dzieł danego malarza i wyznaczyć sobie nieprzekraczalną granicę cenową w licytacji. Ale może też zaszaleć!

Zapytałem Andrzeja Starmacha, marszanda i kolekcjonera, czy przepłacał, kupując dzieła do rodzinnych zbiorów? Muzealnej wartości kolekcję Starmacha w 2009 r. wystawiło Muzeum Narodowe w Krakowie (na koszt kolekcjonera!).

– Wszystkie najlepsze obrazy, jakie mam w kolekcji, przepłacałem w chwili zakupu. Samemu trzeba podjąć decyzję, czy obraz jest tak wyjątkowy, że wart jest ekstrapieniędzy. Taka decyzja wymaga trochę wiedzy i bardzo dużo wyobraźni. Nie żałuję! Przy zakupie wydaje się, że przepłacamy, ale po latach okazuje się, że to była jedyna okazja na całe życie. Za obraz „Bitwa o Addis Abebę" zapłaciłem w 1983 r. co najmniej pięć razy więcej, niż kosztował wtedy wybitny obraz Jerzego Nowosielskiego – opowiadał „Parkietowi" Starmach.

– Nie analizuję cen, czy finansowo dobrze na tym wyszedłem. Obraz ten ma nieprawdopodobną legendę. Mam nadzieję, że nigdy się z nim nie rozstanę. Jestem pewien, że gdyby wybierano pięć najważniejszych obrazów z klasyki powojennej awangardy, to „Bitwa" znalazłaby się pośród nich. Nie ma książki o powojennej polskiej sztuce, gdzie nie byłby wymieniany. Pyta pan, co daje posiadanie tak wyjątkowego dzieła? Daje kolekcjonerowi poczucie szczęścia. Ja mam ten obraz, a inni nie mają! – dodał.

18 lutego na aukcji dawnego malarstwa na papierze Desy Unicum (www.desa.pl) będzie wyjątkowy obraz Witkacego (cena wyw. 65 tys. zł). To wczesny portret z 1917 r., z okresu kiedy artysta tworzył w Rosji. Nie wiadomo, kogo przedstawia obraz. To dodatkowa wartość. To wyzwanie dla nabywcy, który z pasją dobrego detektywa wytropi, kogo uwiecznił Witkacy. Model ma zawadiacką minę, widać, że miał w sobie sporo energii.

Porównywalnej klasy obraz może pojawić się za 100 lat. Równie dobrze może trafić do sprzedaży za tydzień. Nic nie szkodzi. Rasowy kolekcjoner to hazardzista, ryzykant.

Witkacy namalował setki portretów, było to podstawowe źródło utrzymania artysty. Wydrukował sławny „Regulamin Firmy Portretowej", żeby przypadkowi klienci nie marudzili. Były do wyboru określone typy portretów, od najbardziej konwencjonalnego, tzw. wylizanego, po najbardziej karykaturalny. Artysta najbardziej lubił malować ten ostatni typ.

Pożądane portrety

Na rynku antykwarycznym często krążą portrety konwencjonalne i późne, np. z lat 30. Swobodny w wyrazie portret, w dodatku tak wczesny, to rzadkość dla wytrawnego kolekcjonera. Przełom cenowy na portrety Witkacego nastąpił w lipcu 2013 r. Wtedy w domu aukcyjnym Ostoya (www.aukcjeostoya.pl) do rekordowej ceny 75 tys. zł wylicytowano portret literata Artura Marii Swinarskiego. Był to obraz z kolekcji prof. Stefana Szumana.

Ten wyjątkowy obraz Witkacego ostro wylicytował nestor polskich kolekcjonerów, którego zbiór z zachwytem oglądamy w muzeach i albumach. Wcześniej pastelowe portrety Witkacego osiągały ceny zaledwie ok. 40 tys. zł. Ceny obrazów Witkacego rosną, ale nadal są względnie niskie. W innych krajach o potencjale gospodarczym porównywalnym do Polski ceny dzieł porównywalnych klasyków są zdecydowanie wyższe.

Na zasadzie dygresji wspomnę, że dla „Rzeczpospolitej" (16–17 grudnia 2000 r.) zrobiłem wywiad z księdzem Janem Twardowskim na temat zamawiania portretów. Ksiądz wyznał, że najchętniej zamówiłby swój portret właśnie u Witkacego. Byłby to portret najbardziej karykaturalny, bo w artystycznie przetworzonym portrecie jest cząstka duszy artysty.

Drugi wyjątkowy obraz o wartości kolekcjonerskiej pojawi się teraz na aukcji Desy Unicum 10 lutego. To akwarela Kazimierza Mikulskiego. Powstała jako ilustracja do monografii Andrzeja Banacha pt. „Erotyzm po polsku" wydanej w 1974 roku. Akwarela nie została jednak opublikowana z powodów cenzuralnych.

Ileż ten obrazek ma w sobie słodyczy! To arcydzieło sztuki erotycznej. Chodzę na specjalistyczne aukcje sztuki erotycznej najmłodszych malarzy i wracam załamany. Nierzadko różne motywy są dosłowne jak walenie cepem. A u Mikulskiego widzimy czystą magię i poezję. Obrazek przed laty był na aukcji w Rempeksie (www.rempex.com.pl). Warto prześledzić dotychczasowe notowania.

Kolekcjoner musi myśleć

Andrzej Banach (1910–1990) autor wspomnianej powyżej książki był pisarzem i wybitnym kolekcjonerem. Napisał pierwsze książki np. o Hasiorze i Nikiforze. Prywatnie organizował wystawy Nikifora w dobrych europejskich galeriach. Wylansował artystę w Europie, zapewnił mu wysoką rynkową pozycję. Ceny spadły po śmierci Nikifora, ponieważ ustawa o ochronie zabytków zabraniała wywozu dzieł nieżyjących malarzy. Handlarze w Europie, nie mając dzieł Nikifora, przerzucili się na handel obrazami jugosłowiańskich prymitywistów.

Żądza posiadania obrazu nie zwalnia kolekcjonera z myślenia. Powinien być kompetentnym podmiotem transakcji. Sam powinien oceniać, czy oferowany obraz jest naprawdę wybitny i rzadki. Ewentualny doradca, zwykle antykwariusz, powie oczywiście, że oferowane przez niego dzieło jest niepowtarzalne. Inną cenę powinien mieć obraz, który mogę dokupić w każdym czasie, a inną arcydzieło jak „Bitwa o Addis Abebę" Nowosielskiego kupiona przez Starmacha.

Kompetentny kolekcjoner powinien umieć ocenić, czy dzieło ma wysoką wartość samo w sobie. A może szum wokół danego dzieła to tylko efekt rynkowego marketingu?

Katalog dzieł wszystkich Fangora

Na koniec dobra wiadomość do miłośników sztuki Wojciecha Fangora, którego obrazy osiągają rekordowe ceny na aukcjach, zwłaszcza Desy Unicum i Polswiss-Artu. Przed laty wspominałem w „Parkiecie", że z inicjatywy samego malarza powstaje katalog jego wszystkich dzieł. Takie katalogi na świecie są podstawowym źródłem wiedzy dla inwestorów, kolekcjonerów i antykwariuszy. Jeśli obrazu nie ma w katalogu, to dla nabywcy sygnał, że dzieło może być nieautentyczne. Dobra wiadomość polega na tym, że prace nad katalogiem są kontynuowane.

Każdy, kto posiada olejny obraz Fangora, powinien zgłosić go do katalogu. Właściciel pozostaje anonimowy! Obecność w katalogu nobilituje dzieło. Wszelkie informacje można znaleźć pod adresem (www.wojciechfangor.org). Zarejestrowano już ok. 1,2 tysiąca obrazów. Większość z nich przebadano, wykonano zdjęcia frontu i odwrotu dzieła. Prace ułatwiają precyzyjne notatki pozostawione przez artystę.

Katarzyna Jankowska-Cieślik informuje „Parkiet", że trzeba jeszcze dotrzeć do niektórych prac z lat 60. i 70. Katalog ma się ukazać w 2017 r. Będzie to prawdopodobnie pierwszy katalog dzieł wszystkich jednego malarza na krajowym rynku. Fangorowi zależało, żeby miłośnicy jego sztuki czuli się bezpiecznie, kupując jego obrazy.

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?