Polacy kochają numizmaty

Można kupić zabytkowe sztućce z herbem.

Publikacja: 14.05.2016 20:25

35 tys. zł kosztuje komplet srebrnych sztućców z herbami.

35 tys. zł kosztuje komplet srebrnych sztućców z herbami.

Foto: Archiwum

Pytałem kilka razy w „Parkiecie", czy powiedzie się pierwsza w kraju aukcja monet zapakowanych w slaby. Jest odpowiedź! Na internetowej aukcji 7 maja sprzedano 924 numizmaty. Tylko 19 monet nie znalazło nabywców. Stołeczny Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk (www.niemczyk.pl) może mówić o sukcesie. Obroty wyniosły ok. 4,4 mln zł, gdy suma cen wywoławczych to ok. 1,7 mln zł.

Rekordowo za 87 tys. zł (cena wyw. 10 tys. zł) kupiono np. rosyjsko-polską monetę o nominale 25 kopiejek. W opisie czytamy: „Wspaniała jakość detali i subtelna patyna". Moneta z 1844 roku dostała najwyższą notę gradingową. Podobnie ostro licytowano inne numizmaty. Po takim debiucie handel monetami zapakowanymi w slaby prawdopodobnie stanie się w Polsce codziennością, podobnie jak np. w USA.

Krótko przypomnę, że slab to pudełeczko z prześwitującego plastiku, odporne na manipulacje i wpływy zewnętrzne. Hermetycznie zamknięta moneta otrzymuje certyfikat oryginalności i ocenę stanu zachowania wyrażoną liczbą. Żeby inwestować w monety, nie muszę się na nich znać. Mam liczbę i sprawdzam stan monety na tzw. Skali Shelodona, która przyjęła się na świecie.

Duże pieniądze za banał

Największy autorytet zdobyły dwie amerykańskie firmy zajmujące się gradingiem monet – Numismatics Guaranty Corporation (NGC) i Professional Coin Grading Service (PCGS). Badają one monety i pakują je do pudełeczek. Dla wykluczenia fałszerstw i manipulacji fotografie monet i dokumentacja dostępne są w internecie na stronach firm gradingowych. Kupuję zapakowaną monetę, cały czas pozostaje ona zapakowana i tak ją odsprzedaję.

Najwięcej numizmatów na aukcji Niemczyka kupili Polacy. Kolejne grupy nabywców wywodzą się z Białorusi, Rosji, USA, Niemiec. Kupowali także klienci z Chin, Japonii i Kazachstanu. Dzięki slabom pozyskano wielu nowych klientów.

Warto się zastanowić nad wynikami aukcji dawnego malarstwa, jaka odbyła się 2 maja w Sopockim Domu Aukcyjnym (www.sda.pl). Sensację wywołał, co zrozumiałe, rzadki obraz wybitnego europejskiego artysty Józefa Mehoffera. Wylicytowany został do 249 tys. zł (wyw. 170 tys. zł). Obserwatorzy aukcji byli zszokowani, że za rekordową kwotę kupiono seryjny, banalny obraz Teodora Axentowicza, jakich namalował wiele. Za „Hucułkę" Axentowicza zapłacono 60 tys. zł (wyw. 38 tys. zł). Klienci licytowali także seryjny obraz Wincentego Wodzinowskiego (1866–1940) „Wiejska para". Takie motywy Wodzinowski powielał w niezliczonych obrazach. Klienci bili się o równie popularne motywy np. Jerzego Kossaka, Wlastimila Hofmana i Władysława Chmielińskiego. Czym wytłumaczyć niezmienny, wielki sukces finansowy tak anachronicznego malarstwa?

Na tym tle tym bardziej zastanawia fakt, że spadły z licytacji obrazy o muzealnej wartości. Niektóre z nich spadły kolejny raz. Zajrzyjcie do internetu, żeby obejrzeć obraz np. Władysława Ślewińskiego (1856–1918). To jeden z zaledwie kilku polskich malarzy, którzy funkcjonują w historii światowej sztuki. Przyjaciel Paula Gauguina należał do jego grupy malarskiej w Pont Aven.

Rzadki obraz tak wyjątkowego, legendarnego artysty spadł z licytacji z ceną 230 tys. zł. Kolekcjonerzy nieoficjalnie deklarowali, że mogą dać 170 tys. zł. Dodam od siebie, że 170 tys. zł kosztują obecne w ciągłej sprzedaży marne obrazy np. Jacka Malczewskiego, który malował bardzo dużo, lecz pozostaje artystą o lokalnym znaczeniu, nie jest znany ani ceniony na świecie. Jak płytki jest polski rynek sztuki, skoro na kilkadziesiąt milionów Polaków nie znalazł się jeden, który dla przyjemności patrzenia kupiłby dzieło Ślewińskiego. Jak prognozować popyt na naszym rynku?

Spadło z licytacji kolekcjonerskiej wartości dzieło Konrada Krzyżanowskiego. Kolejny raz nie miał szczęścia rzadki obraz Jerzego Hulewicza. Nawet obraz modnego Kazimierza Mikulskiego nie znalazł nabywcy – rynek nasycił się już obrazami artysty?

Graficzna sensacja

Wyniki aukcji w Sopocie to kolejny przykład nieprzywidywalności krajowego rynku. Niczego nie wyjaśnia twierdzenie, że niesprzedane obrazy były zbyt drogie. Rynek ten bardzo powoli odkrywa malarstwo Eugeniusza Markowskiego. Dwa gwasze tego artysty na kartonie kupiono po 5 i 7 tys. zł. To ulubiony malarz Grażyny Kulczyk, która przed laty swój gabinet udekorowała świetnymi obrazami tego ekspresjonisty.

W Pałacu Radziwiłłów w Nieborowie (www.nieborow.art.pl) trwa wystawa europejskiej malarki Elizabeth Vigee Le Brun. Pokazano obrazy z krajowych zbiorów. Warto zwrócić uwagę na legendarny „Autoportret" artystki. To genialna kopia z XIX stulecia. Obraz pochodzi z prywatnej współczesnej kolekcji. Ktoś kupił sobie tak piękny obraz do dworskiego wnętrza. Oryginał wisi we Florencji w Galerii Uffizi.

Gdy chodzi o eleganckie wyposażenie dworu, to akurat można kupić stylowe sztućce, na których widnieje wygrawerowany herb Pobóg. Wyrób jest srebrny. Samo srebro waży 5805 gramów. To wyrób warsztatu Teodora Wernera z lat 1899–1905. Ostrza ze stali nierdzewnej mają znak firmy Gerlach.

14 maja na aukcji Ostoyi (www.aukcjeostoya.pl) warto przynajmniej zobaczyć ten wyjątkowy komplet zabytkowych sztućców na 12 osób. Na krajowym rynku dominuje malarstwo. Coraz mniej jest zabytkowych przedmiotów użytkowych.

Na koniec rynkowa zagadka. Dom aukcyjny Artissima (www.artissima.pl) 18 maja na aukcji sztuki abstrakcyjnej wystawi sławną litografię Henryka Berlewiego pt. „Mechanofaktura". Grafika ma rekordowo wysoką cenę wywoławczą 29 tys. zł. Dlaczego tak wysoką? Przecież grafika to technika powtarzalna, istnieje zatem co najmniej kilka identycznych kompozycji.

Przypomnę, że 16 kwietnia 2015 roku Desa Unicum (www.desa.pl) rekordowo za 70 tys. zł sprzedała inną odbitkę „Mechanofaktury" Berlewiego. Wcześniej dzieło to kupowano po ok. 10 tys. zł przy cenie wywoławczej ok. 5 tys. zł. Rekordowa sprzedaż w Desie Unicum wywołała sensację. Antykwariusze pytali, czy jeśli wyjdzie na rynek 10 takich grafik, to każda kosztować będzie 70 tys. zł? Teraz mamy okazję przekonać się, czy istnieje trwałe wysokie zainteresowanie „Mechanofakturą".

[email protected]

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy