Ronaldo jak Platini

To nie jest turniej Cristiano Ronaldo. Ale przyznać trzeba, że w najważniejszych momentach gwiazdor Realu potrafi wziąć odpowiedzialność na swoje barki i wznieść się na wyżyny. Dosłownie.

Publikacja: 08.07.2016 06:00

Tomasz Wacławek

Tomasz Wacławek

Foto: Archiwum

 

Kiedy w półfinale wzbił się w powietrze, strzelając głową gola Walii, wyglądał przy obrońcach rywali jak siatkarz zbierający się do decydującego ataku. Trzy minuty później asystował przy drugiej bramce. Bez niego Portugalia nie wyszłaby z grupy, bez niego nie odniosłaby pierwszego zwycięstwa w regulaminowym czasie, bez niego wreszcie nie awansowałaby do wielkiego finału. – Lepiej zacząć słabo i skończyć dobrze niż odwrotnie – odpowiada na krytykę.

Ronaldo zdobył już dziewięć goli i wyrównał rekord Michela Platiniego. Fakt, że Francuz dokonał tego w jednych mistrzostwach, a Portugalczyk potrzebował aż czterech turniejów, pokazuje, jak zmienił się futbol na przestrzeni ostatnich 30 lat. Cristiano rozegrał też w Euro najwięcej spotkań (20) i został pierwszym zawodnikiem, który wystąpił w trzech półfinałach. Nieźle jak na piłkarza, który na boiskach we Francji jest daleki od swojej optymalnej formy. Dziennik „Record" już nazwał go nieśmiertelnym.

Ale Ronaldo chce więcej. I w niedzielę wieczorem spróbuje w Paryżu dogonić niespełnione marzenie. W 2004 roku, jeszcze jako świetnie zapowiadający się nastolatek, przeżył jedno z największych rozczarowań. Portugalia, mimo że była faworytem i gospodarzem, przegrała mecz o złoto z Grecją. Młody Cristiano nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Siedział na murawie stadionu w Lizbonie i płakał. – Mam nadzieję, że tym razem będą to łzy szczęścia – mówi. Motywować go nie trzeba, porównywany z nim na każdym kroku Leo Messi właśnie rozstał się z argentyńską kadrą – bez choćby jednego trofeum. Ronaldo lepsza okazja na triumf z reprezentacją może się już nie zdarzyć.

Trener Fernando Santos przypomina, że finały są po to, by je wygrywać. Portugalska prasa trzyma go za słowo i wierzy, że z pomocą człowieka, który pod Akropolem spędził kilka ładnych lat szkoleniowej kariery, uda się zapomnieć o greckiej traumie.

Na koniec wypada napisać słowo o dzielnych Walijczykach. Zasłużyli na ogromne brawa. Osiągnęli więcej, niż ktokolwiek się spodziewał. Godnie bronili honoru Wielkiej Brytanii, wygrali cztery z sześciu meczów, strzelając w nich aż dziesięć goli. – Nie potrafię powiedzieć, jak dumny jestem z tej drużyny. Kiedy dajesz z siebie maksimum, łatwiej zaakceptować porażkę – przyznaje trener Chris Coleman. I obiecuje, że to dopiero początek bajki o Smokach, które postanowiły przewrócić układ sił w Europie.

[email protected]

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza