Za 500 zł kupiono na ostatniej aukcji Desy Unicum budzik z lat 70. z Bolkiem i Lolkiem – bohaterami kultowej dobranocki. Cena wywoławcza wynosiła 100 zł, a estymacja, czyli wycena szacunkowa 200–300 zł. Budzik kupiono za cenę wyższą od prognozowanej. To kolejny dowód na to, żeby nie wyrzucać przysłowiowych rupieci, ponieważ dziś mają swoją cenę. Wejdźcie na stronę firmy (www.desa.pl), aby zobaczyć na czym dziś można zarobić. Będzie coraz mniej tej klasy przedmiotów, będą drożały na aukcjach, natomiast dziś poniewierają się w wielu domach jak śmieci. 400 zł zapłacono za późne kartki na mięso, bo z 1989 roku (cena wyw. 100 zł). Sprzedano bony dolarowe Banku Pekao. Już wiemy, że „lizak", jakim milicjant zatrzymywał kierowców, kosztuje co najmniej 300 zł. 1,5 tys. zł zapłacono za dwa krzesełka z lat 60. projektu Marii Chomętowskiej. W ilu domach eksploatowane są aż do zniszczenia i wyrzucane na śmietniki nowoczesne meble z lat 60. XX wieku?
Prowokacyjnie niskie ceny
Aukcyjny handel zamiera w czasie wakacji. Ale Rempex (www.rempex.com.pl) zgromadził na aukcję 13 lipca muzealną kolekcję w prowokacyjnie niskich cenach. To dobra szansa dla debiutantów, żeby z bliska obejrzeć najwyższej klasy towar i poobserwować pierwszy raz w życiu jak wygląda aukcja.
Często debiutanci pytają mnie ze strachem w oczach: jak ubrać się na aukcję? Czy trzeba włożyć garnitur i wiązaną muszkę? Nie trzeba! Niektórzy stali klienci ubrani są biednie jak prowincjonalni nauczyciele podstawówki – może ukrywają się przed urzędem skarbowym?
Warto zwrócić w Rempeksie uwagę na wyjątkowo rzadki obraz z 1954 roku cenionej malarki Marii Jaremy (1908–1958), wykonany w technice monotypii. Przed oględzinami debiutant zaopatruje się w antykwariacie książkowym w „Słownik terminów plastycznych". W słowniku jasno zdefiniowano, czym jest monotypia. Względnie nisko na 130 tys. zł wyceniono świetny obraz Jerzego Nowosielskiego.
Od 80 tys. zł rozpocznie się licytacja obrazu Olgi Boznańskiej, który ma wielką legendę, niezwykłą kolekcjonerską wartość. To „Widok z okna krakowskiej pracowni". Pracownia malarki to było miejsce magiczne, została opisana we wspomnieniach wielu gości Boznańskiej. Pejzaże miejskie Boznańskiej są niedoceniane, niedoszacowane! Cenimy tylko kwiatki i portrety.