Ludzie rynku na wakacjach

Praca na rynku kapitałowym wymaga wielu wyrzeczeń i funkcjonowania na maksymalnych obrotach. Każdy organizm ma jednak swoje ograniczenia i wymaga okresowego odpoczynku. Jak wypoczywają i dokąd jadą w tym roku na urlopy analitycy i zarządzający? Zapytaliśmy o to kilku z nich.

Publikacja: 06.08.2016 18:05

Jednym z popularniejszych celów podróży ludzi rynku jest w tym roku Barcelona.

Jednym z popularniejszych celów podróży ludzi rynku jest w tym roku Barcelona.

Foto: Archiwum

Okres wakacyjny w pełni. Siedmiu przedstawicieli polskiego rynku kapitałowego zgodziło się podzielić swoimi wakacyjnymi wspomnieniami lub planami.

Inwestycje i długoterminowe założenia

Dobry inwestor, analityk czy zarządzający wie, że warto stworzyć długoterminową strategię. W podobny sposób do kwestii wypoczynku podszedł Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI, który myślami wybiega już kilka lat do przodu i tworzy ciekawy plan na przyszłość.

– Moje dzieci są już w tym wieku, że niedługo spędzanie czasu z rodzicami stanie się dla nich zmorą, więc wszystkie urlopy, również tegoroczne, spędzam w gronie rodziny. Dlatego na wakacje, które będzie można określić efektem „kryzysu 40-latka", muszę jeszcze poczekać. Na razie ograniczam się do planowania, oglądając wszystkie części... „Kac Vegas" – mówi z przymrużeniem oka.

Z uwagi na to, że ekstremalne przygody dopiero przed Jarosławem Niedzielewskim, to w tym roku wybrał on ofertę krajową. Wyprawa nad morze już się odbyła, a wycieczka w góry jest dopiero w planach.

– Pierwszy urlop był bardziej stacjonarny, drugi ma być znacznie bardziej mobilny. Plażowanie wpłynęło na przyrost masy „mięśniowej", a górski klimat ma dokonać niezbędnej korekty tego procesu. Zgodnie z powiedzeniem – najpierw masa, później rzeźba – żartuje.

Długoterminowa strategia, tym razem życiowa, wpłynęła też na wakacje Tomasza Krajewskiego, analityka BM Deutsche Banku.

– Ze względu na to, że spodziewamy się dziecka, postanowiliśmy z żoną zakupić mieszkanie, stąd czas wolny głównie przeznaczyłem na pomoc w jego wykończeniu. Wyjazd za granicę i tak nie wchodził w grę, więc przynajmniej tak mogłem oderwać się od codzienności – mówi.

– Zazwyczaj wygląda to nieco inaczej. Nie należę do osób, które lubią leżakować, więc staram się planować wyjazd tak, aby był on jak najbardziej aktywny. Zwykle ta aktywność ogranicza się do zwiedzania lub uczestniczenia w imprezach, głównie sportowych – dodaje.

Franki w praktyce

Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, w tym roku zdecydował się na północne Włochy i południową Szwajcarię, a dokładniej na jeziora Como i Maggiore. Będąc w Szwajcarii, prezes Quercus TFI chciał na własnej skórze, a raczej kieszeni, przekonać się, jak drogi jest frank i Szwajcaria.

Jak wrażenia z podróży? – Po tych dwóch tygodniach mogę potwierdzić, że północne Włochy to dobry wybór. Szczególnie jeśli szuka się nowych, może mniej znanych miejsc i wspaniałej kuchni. A Szwajcaria? Nie obrażając nikogo, jest to uboga kuzynka Italii. Ceny kosmiczne, ale jak mówi mój znajomy: „tutaj płaci się przede wszystkim za święty spokój" – ocenia Sebastian Buczek.

Do Włoch, tylko że tych południowych, udał się również Kamil Maliszewski, analityk DM mBanku. – Od kilku lat wracamy z żoną do Włoch. Uważam, że to fascynujący i bardzo różnorodny kraj, w którym każdy region ma wiele do zaoferowania. W tym roku zwiedziliśmy Kampanię i Apulię – precyzuje.

– Podróż przyniosła wiele ciekawych obserwacji, nie tylko typowo turystycznych, lecz także dotyczących chociażby sektora bankowego, którego rozdrobnienie rzuca się w oczy na każdym kroku. Obydwa regiony bardzo polecam, gwarantują niezapomniane widoki, ale przynoszą też wiele refleksji na temat trudnej sytuacji gospodarczej włoskiego południa – dodaje.

Wszystkie drogi prowadzą do Barcelony

Jak inni ludzie rynku podchodzą do kwestii urlopu? – Preferuję aktywny odpoczynek poza miastem, pozwalający na odcięcie się od cywilizacji i spowolnienie tempa. Podobny efekt osiągam, wybierając się w podróż do egzotycznych zakątków świata. Jestem zafascynowany kulturą Azji Południowo-Wschodniej – mówi Jerzy Nikorowski, zastępca dyrektora BM BGŻ BNP Paribas.

W tym roku zdecydował się wykorzystać cały urlop w pierwszej połowie roku. – Składał się on z dwóch części. Pierwszą część przeznaczyłem na wyjazd na narty wspólnie z bliskimi przyjaciółmi. Drugą wykorzystałem na zwiedzanie Barcelony i okolic. Niewielkich, nieokupowanych przez turystów miasteczek Katalonii, które są niezwykle urokliwe – opowiada.

Adam Narczewski, zastępca dyrektora XTB na Polskę, również planuje odwiedzić stolicę Katalonii.

– Dłuższy urlop planuję na wrzesień w Barcelonie. Sporo podróżowałem dla przyjemności i służbowo, ale akurat tego miasta, zresztą polecanego przez wielu, jeszcze nie zwiedziałem – zaznacza.

I dodaje: – Okres wakacyjny to wbrew pozorom dla nas bardzo intensywny okres. Rozpoczęliśmy nowe kampanie edukacyjne (m.in. z piłkarzem Grzegorzem Krychowiakiem). Dodatkowo na rynku bardzo dużo się dzieje, i nie tylko ze względu na Brexit. Stąd też nie miałem jeszcze okazji pojechać na dłuższe wakacje, tylko jeden przedłużony weekend z wypadem nad morze, skąd pochodzę, żeby się zresetować.

Sezon urlopowy a sezon wynikowy

Z kolei Mateusz Namysł, analityk Raiffeisen Banku, zaznacza, że w pracy na rynku kapitałowym często nie ma się pełnej dowolności, jeśli chodzi o termin urlopu. Dla osób zajmujących się analizą spółek niewskazane jest branie urlopu podczas sezonu wyników kwartalnych, zwłaszcza w momencie, kiedy dane publikują „pokrywane" przez analityka spółki.

– Podczas najbliższego urlopu wybieram się na Mazury, gdzie zamierzam spędzić tydzień, by odpocząć, dobrze się bawić i polepszyć swoje umiejętności taneczne – zdradza swoje plany analityk.

Od rynku nie ma odpoczynku

Czy ludziom rynku udaje się podczas wakacji odciąć od spraw zawodowych? A może jednak pokusa i przyzwyczajenia nakazują ciągle monitorować wydarzenia rynkowe?

– Z zasady staram się nie zabierać pracy do domu, tym bardziej nie robię tego, gdy wybieram się na urlop. W tym czasie staram się maksymalnie uwolnić głowę, nie śledzę prasy, ograniczam internet. Oczywiście są momenty, gdy sprawdzam notowania, jednakże tylko w przypadku wyjątkowej zmienności staram się wnikliwiej analizować, co miało wpływ na takie zachowania. Dzięki temu wracam z energią do pracy, a zaległości rynkowe próbuję bardzo szybko nadrobić – mówi Tomasz Krajewski.

– Kiedy jestem na urlopie, staram się odciąć od rynków finansowych, choć przyznam, że od czasu do czasu zdarza mi się spojrzeć na notowania lub spojrzeć na nagłówki najważniejszych informacji na rynku, jednak na tym poprzestaję. Choć takie spojrzenie od czasu do czasu ułatwia później powrót do codzienności w pracy po urlopie – dodaje Mateusz Namysł.

To nie takie łatwe

Jerzy Nikorowski również podkreśla, że warto potraktować urlop jako „informacyjny detoks". Jednak w praktyce różnie z tym bywa.

– Postanowienie to jest często łamane, szczególnie w sytuacji, gdy temat giełdy i wydarzeń w gospodarce jest również życiową pasją. Dlatego, mimo udanego odpoczynku, zdarza mi się sięgnąć po smartfon w celu odświeżenia m.in. nagłówków artykułów w „Parkiecie" – mówi.

Dodaje przy tym: – Jednocześnie jestem świadomy faktu, że praca w zarządzaniu aktywami oznacza również ciągłą odpowiedzialność przed klientami, dlatego w chwilach turbulencji na rynku finansowym wolę poprzez kontakt z kolegami pozostającymi w pracy upewnić się, że sytuacja jest pod kontrolą.

– W dobie internetu i telefonów komórkowych całkowite odcięcie się od wydarzeń rynkowych lub innych spraw zawodowych jest praktycznie niewykonalne. Poza tym, gdy się otrzymuje codziennie kilkaset e-maili, trudno jest ich przeglądanie zostawić sobie na potem. Na szczęście podczas urlopu staram się ograniczać jedynie do „podglądu" sytuacji i nie prowadzić aktywnej działalności zawodowej – mówi Jarosław Niedzielewski.

O tym, jak trudno jest uwolnić się od pracy, przekonał się podczas ostatnich wakacji Kamil Maliszewski. – Akurat mój urlop przypadł w tym roku na okres brytyjskiego referendum. Niestety przez to, że był to tak gorący okres, trudno było się odciąć od tego, co działo się na rynkach, chociażby z czystej zawodowej ciekawości, lecz także ze względu na liczbę telefonów i e-maili po zaskakującym wyniku głosowania. Dlatego też referendalną noc spędziłem z laptopem, śledząc brytyjskie serwisy informacyjne i ogromną zmienność na rynkach – opowiada.

Kiedyś faks, dziś laptop

O swojej niemocy oderwania się od wydarzeń rynkowych otwarcie mówi prezes Quercus TFI. – Niestety, cały czas śledziłem wydarzenia. Tym bardziej że było gorąco w Turcji. Kiedyś przychodziły do hotelu faksy. Teraz, w dobie internetu, wszystko jest w laptopie. Jedynym plusem jest to, że po powrocie do rzeczywistości nie ma zaległości – mówi Sebastian Buczek.

Z kolei Adam Narczewski, choć laptopa zostawia w domu, to zabiera na urlop telefon, gdyby ktoś liczył na szybki kontakt.

– Jeżeli chodzi o sprawy rynkowe, to od czasu do czasu sprawdzę na telefonie, co się na świecie dzieje, tak z czystej ciekawości. Swoich inwestycji długoterminowych nie ruszam, natomiast przed rozpoczęciem urlopu zamykam wszystkie pozycje spekulacyjne – zdradza zastępca dyrektora XTB na Polskę.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza