Po 1989 roku Polacy zaczęli kupować numizmaty na międzynarodowych aukcjach. Wtedy na świecie w notach katalogowych monety np. z Gdańska, Elbląga lub Torunia opisywano jako niemieckie. Polacy nie mieli szansy wygrać licytacji z niemieckimi kolekcjonerami. Dziś te same monety sprzedawcy opisują jako polskie, bo my wygrywamy ostrą licytację.
– Patriotyzm powinien kojarzyć się przede wszystkim z poprawą gospodarki. Kiedy nasza gospodarka jest silna, automatycznie napływają do nas ze świata cenne dobra naszej kultury narodowej. Zaczęto liczyć się z polskimi klientami po wielkim sukcesie aukcji w 2000 r. w Nowym Jorku, gdzie za rekordową cenę sprzedano polskie numizmaty z kolekcji Henryka Karolkiewicza. Kupowali Polacy, świat to zobaczył i docenił – mówi Ryszard Kondrat z WCN.
W tym roku na międzynarodowej aukcji Ryszard Kondrat chciał kupić talar wybity w Cieszynie w 1574 roku. Wyznaczył sobie limit 15 tys. euro. Czesi byli lepsi. Walczyli między sobą i kupili monetę za ponad 35 tys. U nich jest lepsza koniunktura gospodarcza.
Polacy kupują dukaty
Antykwariusze mówią, że dziś z obrazami jest beznadziejnie. W panice gromadzą ofertę na grudzień. Nie ma takich kłopotów na rynku numizmatów. Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl) zorganizuje w tym roku aukcję we wrześniu i listopadzie. Bez trudności domyka znakomitą ofertę listopadową.
Na aukcji będzie np. talar z 1594 roku Zygmunta III, króla Szwecji i Polski (cena wyw. 120 tys. zł). Moneta została kupiona w Szwecji, Polacy wygrali ostrą licytację ze Szwedami.