Silna gospodarka, silni kolekcjonerzy

Na rynku sztuki nie ma czym handlować.

Publikacja: 15.08.2016 18:59

Pięknie zachowany dukat gdański z 1688 r. licytowany będzie od 40 tys. zł. Fot. Warszawskie Centrum

Pięknie zachowany dukat gdański z 1688 r. licytowany będzie od 40 tys. zł. Fot. Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Foto: Archiwum

Po 1989 roku Polacy zaczęli kupować numizmaty na międzynarodowych aukcjach. Wtedy na świecie w notach katalogowych monety np. z Gdańska, Elbląga lub Torunia opisywano jako niemieckie. Polacy nie mieli szansy wygrać licytacji z niemieckimi kolekcjonerami. Dziś te same monety sprzedawcy opisują jako polskie, bo my wygrywamy ostrą licytację.

– Patriotyzm powinien kojarzyć się przede wszystkim z poprawą gospodarki. Kiedy nasza gospodarka jest silna, automatycznie napływają do nas ze świata cenne dobra naszej kultury narodowej. Zaczęto liczyć się z polskimi klientami po wielkim sukcesie aukcji w 2000 r. w Nowym Jorku, gdzie za rekordową cenę sprzedano polskie numizmaty z kolekcji Henryka Karolkiewicza. Kupowali Polacy, świat to zobaczył i docenił – mówi Ryszard Kondrat z WCN.

W tym roku na międzynarodowej aukcji Ryszard Kondrat chciał kupić talar wybity w Cieszynie w 1574 roku. Wyznaczył sobie limit 15 tys. euro. Czesi byli lepsi. Walczyli między sobą i kupili monetę za ponad 35 tys. U nich jest lepsza koniunktura gospodarcza.

Polacy kupują dukaty

Antykwariusze mówią, że dziś z obrazami jest beznadziejnie. W panice gromadzą ofertę na grudzień. Nie ma takich kłopotów na rynku numizmatów. Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl) zorganizuje w tym roku aukcję we wrześniu i listopadzie. Bez trudności domyka znakomitą ofertę listopadową.

Na aukcji będzie np. talar z 1594 roku Zygmunta III, króla Szwecji i Polski (cena wyw. 120 tys. zł). Moneta została kupiona w Szwecji, Polacy wygrali ostrą licytację ze Szwedami.

Z kolei dukat wybity w Gdańsku w 1688 roku z wizerunkiem króla Sobieskiego wystartuje z ceną 40 tys. zł. Przed laty w światowych katalogach opisywany był jako moneta niemiecka, bo Niemcy wygrywali rywalizację. Dziś nawet handlarze niemieccy opisują dukat jako monetę polską.

Na tej samej zasadzie Polacy przegrywają na aukcjach ostrą licytację w bogatymi Litwinami, którzy skupują po świecie historyczne pocztówki dotyczące Wilna. Bogaci Ukraińcy podkupują nam pocztówki ze Lwowa lub Drohobycza. Rosjanie wygrywają licytowanie monet z naszej wspólnej historii. Nasze pamiątki stają się dobrem międzynarodowym. Swobodnie powinny krążyć po świecie, żeby sławić naszą kulturę i przynosić zyski tym, którzy je sprzedają.

Dowodem na to, że nie ma poszukiwanych obrazów, są ponawiane coraz częściej przez antykwariuszy próby wykreowania nowego asortymentu. Różne firmy wracają do pamiątek po PRL. 20 sierpnia Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) zorganizuje aukcję designu z tamtych czasów. Dominuje szkło artystyczne, ceramika, sprzęt oświetleniowy, drobne meble – projekty naszych czołowych artystów z lat 60.

Tych przedmiotów także brakuje! Coraz częściej oferowane są przedmioty po renowacji. Nikt ich nie szanował. Nikt nie przypuszczał, że światowej klasy polskie wzornictwo z czasów PRL ma wartość materialną, że trafi na polskie aukcje. Jestem głęboko przekonany, że kiedyś zagości na światowych aukcjach.

W sopockiej ofercie muzealną wartość mają szkła Zbigniewa Horbowego (ceny wyw. od 200 zł do 350 zł za np. legendarną butlę Alicja, znaną z albumów). Warto zwrócić uwagę na niebieski wazon z 1976 roku Ewy Gerczuk-Moskaluk. Nazywa się Herkules, nazwa idealnie pasuje do abstrakcyjnej formy wazonu (wyw. 200 zł). Nabywca powinien do kompletu upolować taki sam wazon w czerwieni.

Można będzie wylicytować kilka serwisów do kawy, które symbolizują epokę. Jest np. Goplana z 1960 roku Wincentego Potackiego (wyw. 1,4 tys. zł). Jest tego samego projektanta Krokus (wyw. 600 zł).

Od 450 zł rozpocznie się licytacja serwisu do kawy Iza z 1959 roku. Serwisy te mają wielką wartość estetyczną. Spełniają nadal swoje funkcje.

Jest bogaty wybór figurek z wytwórni w Ćmielowie, przedstawiających zwierzęta. To projekty m.in. Mieczysława Naruszewicza, Henryka Jędrasiaka, Lubomira Tomaszewskiego (ceny wyw. od 250 zł do 950 zł).

Jest kultowa lampka nocna z 1963 roku, zaprojektowana przez A. Gałeckiego, wyprodukowana przez Zakłady Przemysłu Terenowego w Warszawie, kosztuje 500 zł. Lampki tego typu ok. dziesięć lat temu na jarmarkach perskich czekały na klienta, można je było kupić za ok. 50 zł. Meble są najczęściej po konserwacji. Mają nie tylko odlotowe formy, ale są też wygodne.

Czy wygra odbitka z Ikei

Są plakaty, sławne dzieła klasyków, np. Wojciecha Fangora, Rosława Szaybo, Huberta Hilszera, Bronisława Zelka, Franciszka Starowieyskiego, Jana Młodożeńca. Ciekawostką jest plakat Henryka Tomaszewskiego z 1948 roku pt. „Foot Ball". Jest tak nowoczesny w formie, że widz ma prawo sądzić, że to dzieło współczesne.

Plakat Tomaszewskiego ma swoją historię. Został zaprojektowany przez klasyka naszej sztuki, dostał I nagrodę na krajowym konkursie olimpijskim, ale nie został wydrukowany. Plakat wydał po raz pierwszy w 1988 roku w Brukseli wybitny kolekcjoner Florian Zieliński, nakład wynosił 100 sztuk, egzemplarz pochodzi z jego zbioru.

O tym, że forma jest na wskroś nowoczesna świadczy także fakt, że Ikea wydała plakat z okazji Euro w 2012 roku. Teraz się okaże, czy jest rasowy kolekcjoner, który zechce zapłacić minimum 700 zł, czy miłośnicy sztuki wolą tańszą odbitkę z Ikei.

I to wszystko! Na kolejnych aukcjach pamiątek po PRL w różnych firmach powtarza się w kółko podobny dość banalny zestaw. Te przedmioty naprawdę nie zachowały się. Użytkownicy nie szanowali ich. Zapewne wyrzucili je, bo kojarzyły im się z biedą w czasach PRL.

Niską podaż potwierdza fakt, że od 1 sierpnia tego roku zamknięty został salon poznańskiej galerii ForForm, która specjalizowała się w handlu designem z lat 50 i 60. XX stulecia („Parkiet" informuje o tym jako pierwszy!). Stanisław Bogacki otworzył galerię 2012 roku.

Szybko się okazało, że naszego designu nie ma. Ofertę ForForm z konieczności wzbogacano importem wzornictwa europejskiego, przede wszystkim skandynawskiego. Teraz resztki oferty przeniesiono do położonej obok firmy Bogackiego Artykwariat, która handluje dawnym wybitnym rzemiosłem artystycznym.

Skoro tych wybitnie urodziwych przedmiotów nie ma, to znaczy jedynie, że warto je zbierać! To jest wyzwanie.

Gorąco namawiam do upolowania rzadkiej monografii o wyrobach spółdzielni Ład. W 1998 roku wydała ją Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie. Meble, tkaniny, ceramika z ŁADU tworzyły klimat mieszkań naszych rodziców i dziadków w PRL. Tworzyły wystrój urzędów państwowych i hoteli. Projekty tworzyli legendarni przedwojenni artyści, np. Wojciech Jastrzębowski, Olgierd Szlekys, Władysław Wincze, Czesław Knothe, Julia Kotarbińska. Nadal te nierozpoznane dzieła lądują na śmietnikach.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza