Monety lepsze niż obrazy

Rekordy na aukcjach numizmatów zachęcają, poznaj tajemnice branży.

Aktualizacja: 06.02.2017 14:34 Publikacja: 29.10.2016 16:06

Zaledwie 4 tys. zł kosztuje oryginalny portret Tytusa.

Zaledwie 4 tys. zł kosztuje oryginalny portret Tytusa.

Foto: Desa Unicum/Marcin Koniak

Zaczyna się przedgwiazdkowe przyspieszenie. Ma być nawet pięć aukcji malarstwa jednego dnia. Antykwariusze uważają, że klienci najchętniej kupują obrazy pod koniec roku. Może na lokatę lepiej kupić zabytkowe monety, a nie obraz?

Na niedawnej aukcji Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk (www.aukcjamonet.pl) obroty wyniosły ponad 12 mln. zł. To wynik nieosiągalny na aukcjach malarstwa. Suma cen wywoławczych wynosiła ok. 5,5 mln zł. Ogłoszono już wyniki na stronie firmy. Pewnie za dwa tygodnie wydrukowana będzie jak zawsze firmowa książeczka z ostatecznymi wynikami.

Warto kupić (zdobyć) archiwalny katalog, przeczytać i zanotować pytania. Odpowiedzi znajdziemy pośród kolekcjonerów, na forach dyskusyjnych, w Polskim Towarzystwie Numizmatycznym (www.ptn.pl), w bogatej literaturze tematu. Po paru miesiącach intensywnej nauki będziemy mieli wstępną orientację pozwalającą na samodzielne poruszanie się na tym rynku.

Pięciozłotówki systematycznie drożeją

Przed nami 26 listopada wielka aukcja w Warszawskim Centrum Numizmatycznym (www.wcn.pl). Pod młotek trafi blisko 900 zabytków. Suma cen wywoławczych to 2,6 mln. zł. Zacznę od droższych obiektów, tanie zostawię na koniec.

Na 80 tys. zł wyceniono srebrny talar wybity w 1705 roku w Dreźnie z okazji ustanowienia Orderu Orła Białego. Król August II szukał sojuszników i chciał ich przyciągnąć obietnicą nadania nowego orderu.

50 tys. zł kosztuje portugał z 1694 roku. Treść monety to jakby opowiadanie, szarada. Rasowy kolekcjoner godzinami odczytuje symboliczne znaczenie takich efektownych monet. Zachwyca się kunsztem dawnych mistrzów. To dla kolekcjonera extra zysk.

Historyczne medale uchodzą na naszym rynku za asortyment niedoszacowany. Na 50 tys. zł wyceniono medal wybity przez carycę Katarzynę II z okazji II rozbioru Polski. Medal przedstawia mapy Polski po I i po II rozbiorze. Ten srebrny krążek waży 20 dekagramów. Taka masa srebra kosztuje ok. 400 zł. Skoro medal kosztuje 50 tys. zł to oznacza, że jego cena nie zależy od kruszcu. Zależy od wartości historycznej, estetycznej, od rzadkości, proweniencji i stanu zachowania.

W istocie rzeczy jest to handel emocjami. Ktoś kupi sobie medal za 50 tys. zł. i poczuje się lepszy od tych wszystkich, którzy tego skarbu nie mają.

Warszawskie Centrum Numizmatyczne konsekwentnie próbuje przekonać naród, że historyczne papiery wartościowe to towar aukcyjny. Tym razem jest w ofercie np. bilet skarbowy na milion złotych, wyemitowany przez Generalną Gubernię w 1942 roku. Musiała to być wielka suma, skoro najwyższy nominał banknotu wynosił wtedy zaledwie 500 zł.

Samo przeczytanie treści tego dokumentu mobilizuje do podjęcia samodzielnych badań historycznych, obyczajowych. Co można było w 1942 roku kupić za 500 zł? Ile wynosiła średnia wypłata? Takim dociekaniom poświęcają się bez reszty kolekcjonerzy. Nie przejmują się tym, co aktualnie dzieje się wokoło. Żyją w swoim świecie i to jest ich extra zysk, życiowy napęd i relaks. Ten bilet skarbowy wyceniono na 2 tys. zł, gdy przeciętne ceny zabytkowych papierów wartościowych wynoszą ok. 250–500 zł.

Dobrze wyceniono papier wartościowy Firmowo-Komandytowego Towarzystwa Browar Trawniki z 1912 roku (cena wyw. 1,2 tys. zł). To rzadki dokument w językach polskim i rosyjskim. Wyższą cenę ustalono z myślą o rosyjskich kolekcjonerach, którzy mimo kryzysu dysponują zwykle większymi środkami niż nasi zbieracze.

Dokument wystawiony jest na Reginę Sobocką, córkę Edwarda. Kolekcjoner historycznych papierów wartościowych przypadkiem może się natknąć na ślady swoich przodków.

Moneta o nominale 10 zł z 1933 roku z Romualdem Trauguttem sprzedana została za 90 zł na aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego w 1995 roku. W 2004 roku monetę w porównywalnym stanie kupiono za 300 zł. A na przykład w 2010 roku kupiono ją za 1 tys. zł.

W 2016 roku „Traugutt" zmienił właściciela już za 1,7 tys. zł. Na najbliższej aukcji WCN będzie z kusząco przystępną ceną wywoławczą 1 tys. zł. Prawdopodobnie kupiony zostanie za 2 tys. zł. To przykład spokojnego systematycznego wzrostu ceny. Jeśli ktoś dysponował skromną nadwyżką w domowym budżecie, mógł ją łatwo, bezpiecznie i zyskiem przechować w monecie z wizerunkiem Traugutta.

Działa na wyobraźnię przykład z monetą o nominale 5 złotych z czasów PRL, z wizerunkiem rybaka. Ta aluminiowa moneta w 1991 roku sprzedana została za 16 zł. W 2000 roku kosztowała 90 zł. Dziesięć lat temu trzeba było za nią zapłacić ok. 500 zł. W tym roku kosztuje ok. 1,8 tys. zł. Są dwa warunki: moneta musi być datowana w 1958 roku (wtedy miała niski nakład) i musi być w dziewiczym stanie.

Ryszard Kondrat z WCN przekonuje, żebym nie przypominał o monecie z rybakiem, bo po każdym prasowym anonsie, pod antykwariatem od świtu czekają obywatele z workami pełnymi pięciozłotówek. Mają jednak monety wybite w 1974 roku. Kosztują one ok. 10 zł. Pod warunkiem, że są całkiem nowe i znajdzie się biedak, którego nie stać na zakup czegoś droższego.

Tania dekoracja dziecięcych pokoi

Tyle o numizmatach. 3 listopada Desa Unicum (www.desa.pl) zorganizuje aukcję komiksu i ilustracji. Namawiam do zakupu przed Gwiazdką oryginalnych bajkowych ilustracji do dekoracji dziecięcych pokoi. Będą już od 300 zł.

Zgromadzono w sumie 177 prac. Wyróżniają się dzieła Henryka Jerzego Chmielewskiego (ur. 1923). Popularny Papcio Chmiel stworzył w 1971 r. VI księgę przygód Tytusa pt. „Tytus olimpijczykiem". Pochodzi z niej tytułowa strona (25 na 37 cm), która kosztuje 4 tys zł. Księga ta miała do 2009 roku sześć wydań. Miliony Polaków znają i kochają Tytusa, ale czy jego portret jest towarem równie płynnym i stale pożądanym jak kolekcjonerskie monety?

Na rynku numizmatów codziennie jest święto. Klienci czują, że mogą kupić towar wyjątkowy, niepowtarzalny. Natomiast na typowej aukcji dawnego malarstwa zwykle jest jeden lepszy obraz, a reszta to przysłowiowa wata, czyli wypełniacz oferty. Skąd antykwariusze wezmą ciekawe obrazy, skoro ma być po pięć aukcji dziennie?

Nie lepiej jest na aukcjach najmłodszej sztuki. Ci sami malarze co tydzień w konkurujących ze sobą firmach oferują nowe obrazy po 500 zł. Malują, aby przeżyć, przewegetować. Aukcje, gdzie wszystkie ceny wynoszą 500 zł, organizowane są od 2008 roku. Czy są wylęgarnią talentów? Czy odsprzedamy kiedyś taki obraz z zyskiem?

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza