Często dla inwestora największym wrogiem jest on sam. Zwłaszcza na początku przygody z giełdowymi zakupami pojawiają się liczne pułapki psychologiczne, w które nieświadomie wpadają gracze. Finanse behawioralne, nauka badająca zależności między finansami a psychologią, starają się opisać jak najwięcej z tych pułapek, tak aby inwestorzy byli ich bardziej świadomi.
Czas ruszać na zakupy
Nie trzeba być wnikliwym badaczem, aby dostrzec, że faktycznie wiele uwarunkowań psychologicznych wpływa na ewentualny sukces inwestycyjny debiutanta. Wystarczy, że przypomnimy sobie nasze początkowe inwestycje.
Pierwsze problemy mogą pojawić się już na starcie, gdy początkujący inwestor dokona wpłaty na rachunek maklerski i od razu – często w dużym pośpiechu – rusza na zakupy. Tak jakby właśnie uciekała mu życiowa szansa. Debiutant nie zastanawia zazwyczaj, czy to aby faktycznie dobry moment na nabycie konkretnych walorów. Rzadko towarzyszy mu głębsza refleksja, gdy środki pojawią się już na koncie. „Są pieniądze, to czas ruszać na zakupy" – podpowiada nam psychika. A przecież pośpiech nie jest dobrym doradcą.
Wtedy także pojawia się nadmierny optymizm oraz zbyt duża pewność własnej wiedzy i umiejętności. Te dwa zjawiska szeroko opisują finanse behawioralne. Nadmierny optymizm polega na nierealistycznym przekonaniu ludzi o pozytywnym przebiegu zdarzeń, które ich dotyczą. Nie zważamy na niebezpieczeństwa, lecz wierzymy w powodzenie inwestycji. Przykładowo: przecież wytypowana spółka medyczna musi przynosić duże zyski, ma dobry i innowacyjny produkt, a dodatkowo społeczeństwo się starzeje. To musi się udać! Niestety, czasem się nie udaje, a nasza świadomość nie zakłada takiego scenariusza.
Z kolei nadmierna pewność własnej wiedzy i umiejętności to nieuzasadnione przekonanie ludzi o poprawności ich własnych sądów oraz przecenianie posiadanych umiejętności. Czyli np. po pobieżnym przeczytaniu książki „Analiza techniczna rynków finansowych" J.J. Murphy'ego nagle uznajemy, że właśnie poznaliśmy wszelkie tajniki „gry z trendem".