Poznaj siebie, to więcej zarobisz

Dla początkującego inwestora niezwykle ważne jest poznanie tajników analizy fundamentalnej oraz technicznej. Co jeszcze? Równie istotna jest także analiza... psychologiczna.

Aktualizacja: 06.02.2017 14:15 Publikacja: 06.11.2016 13:41

Poznaj siebie, to więcej zarobisz

Foto: Archiwum

Często dla inwestora największym wrogiem jest on sam. Zwłaszcza na początku przygody z giełdowymi zakupami pojawiają się liczne pułapki psychologiczne, w które nieświadomie wpadają gracze. Finanse behawioralne, nauka badająca zależności między finansami a psychologią, starają się opisać jak najwięcej z tych pułapek, tak aby inwestorzy byli ich bardziej świadomi.

Czas ruszać na zakupy

Nie trzeba być wnikliwym badaczem, aby dostrzec, że faktycznie wiele uwarunkowań psychologicznych wpływa na ewentualny sukces inwestycyjny debiutanta. Wystarczy, że przypomnimy sobie nasze początkowe inwestycje.

Pierwsze problemy mogą pojawić się już na starcie, gdy początkujący inwestor dokona wpłaty na rachunek maklerski i od razu – często w dużym pośpiechu – rusza na zakupy. Tak jakby właśnie uciekała mu życiowa szansa. Debiutant nie zastanawia zazwyczaj, czy to aby faktycznie dobry moment na nabycie konkretnych walorów. Rzadko towarzyszy mu głębsza refleksja, gdy środki pojawią się już na koncie. „Są pieniądze, to czas ruszać na zakupy" – podpowiada nam psychika. A przecież pośpiech nie jest dobrym doradcą.

Wtedy także pojawia się nadmierny optymizm oraz zbyt duża pewność własnej wiedzy i umiejętności. Te dwa zjawiska szeroko opisują finanse behawioralne. Nadmierny optymizm polega na nierealistycznym przekonaniu ludzi o pozytywnym przebiegu zdarzeń, które ich dotyczą. Nie zważamy na niebezpieczeństwa, lecz wierzymy w powodzenie inwestycji. Przykładowo: przecież wytypowana spółka medyczna musi przynosić duże zyski, ma dobry i innowacyjny produkt, a dodatkowo społeczeństwo się starzeje. To musi się udać! Niestety, czasem się nie udaje, a nasza świadomość nie zakłada takiego scenariusza.

Z kolei nadmierna pewność własnej wiedzy i umiejętności to nieuzasadnione przekonanie ludzi o poprawności ich własnych sądów oraz przecenianie posiadanych umiejętności. Czyli np. po pobieżnym przeczytaniu książki „Analiza techniczna rynków finansowych" J.J. Murphy'ego nagle uznajemy, że właśnie poznaliśmy wszelkie tajniki „gry z trendem".

Stop-lossy rozwiązują dylematy

Krzysztof Borowski, profesor SGH i wieloletni giełdowy praktyk, uważa, że to właśnie problemy wynikające z nadmiernego optymizmu najmocniej przeszkadzają początkującym inwestorom. Dlatego zaleca, aby zawsze mieć plan B i otwierać zlecenia obronne.

– Istnieje bardzo wiele technik plasowania zleceń obronnych, mniej lub bardziej zaawansowanych. Jako najprostszy przykład podajmy umieszczenie zlecenia obronnego „x" proc. poniżej ceny zakupu waloru, gdzie „x" zależy od awersji do ryzyka danego inwestora i jest jego cechą indywidualną (może to być np. 5 lub 10 proc.) – tłumaczy.

Innymi słowy, warto ustawiać stop-loss (gdy cena akcji spadnie poniżej określonego poziomu, akcje są automatycznie sprzedawane i nie musimy już „bić się z myślami"). Aby jednak to zrobić, należy dopuścić do siebie myśl, że nasza strategia może się nie sprawdzić – a to na początku przygody z giełdą zadanie niezwykle trudne.

Ekspert zwraca również uwagę na to, jak ważne są nasze indywidualne predyspozycje osobowościowe. To często od nich zależy, czy w ogóle jesteśmy skłonni zabezpieczać nasze inwestycje, czy też nie. Psychologia znowu daje znać o sobie.

– Niestety, tutaj przykra wiadomość dla inwestorów. Cecha awersji do ryzyka kształtuje się w 13. roku życia, więc już dzisiaj niewiele możemy z tym zrobić – mówi Borowski.

Porażka? Nigdy!

Gdy jednak nie ustawimy stop-lossów, wtedy możemy wpaść w kolejną pułapkę – zbyt długiego przetrzymywania akcji. Wtedy dopiero pojawiają się wielkie dylematy. Co robić dalej z naszymi akcjami? Trzymać jeszcze czy już sprzedać? Pojawia się też wtedy wiele paradoksów.

– Jak dowodzą badania, o ile stratę 3 lub 5 proc. przychodzi nam trudno zaakceptować, o tyle stratę 50 proc. znacznie łatwiej. Ten przykład pokazuje, że nie umieszczając zlecenia stop-loss, możemy stać się „długoterminowymi" inwestorami, często wbrew naszej woli – ostrzega ekspert z SGH.

– Zlecenie obronne ma nas uchronić przed takim scenariuszem rozwoju i pozwolić zachować znaczną część kapitału, abyśmy mieli z czego odrobić ostatnią stratę. Na jaką cenę zwracamy uwagę, kiedy akcje kosztują połowę tego, po ile je nabyliśmy? Otóż mamy w głowach dwie ceny: cenę maksymalną (załóżmy, że jest ona nieco wyższa niż cena, po której nabyliśmy walory) oraz cenę, po jakiej dokonaliśmy zakupu aktywów. Oddalibyśmy wszystko, żeby obie ceny „wróciły", a gdyby ktoś zaproponował nam sprzedaż po jednej z tych cen, to zgodzilibyśmy się bez wahania – dodaje.

Jest to klasyczny efekt kotwiczenia (zachowania w pamięci ceny najwyższej i ceny zakupu waloru przy spadkowym scenariuszu rozwoju sytuacji na tym walorze).

Krzysztof Borowski z najniebezpieczniejszych pułapek wymienia jeszcze wczesne zamykanie pozycji zyskownych i przetrzymywanie pozycji stratnych, czyli tzw. efekt dyspozycji.

– Jest to jeden z popularnych błędów popełnianych przez inwestorów. Zamiast likwidować pozycje stratne i otwierać inne, pozwalające na odrobienie strat, inwestorzy przetrzymują stratne aktywa w swoich portfelach inwestycyjnych. Za to bardzo szybko zamykają pozycje zyskowne – mówi.

Jakie jest wyjaśnienie takiego zachowania? – Otóż zamykając pozycję stratną, musimy przyznać się do błędu inwestycyjnego, porażki. Dlatego też staramy się odłożyć w czasie ten moment. Z kolei zamknięcie pozycji zyskownej to nic innego jak uczucie dumy z przeprowadzonej transakcji. Nie dziwi zatem chęć szybkiej realizacji zysków i odczucia satysfakcji – tłumaczy.

Z tym wiąże się także tzw. efekt utopionych kosztów. Im większe środki (pieniądze, energię, zaangażowanie) włożono w jakiś projekt inwestycyjny, tym większa niechęć decydowania do rezygnacji z tego projektu, bez względu na szansę jego powodzenia.

Przypadki na rynku się zdarzają

Według Piotra Zielonki, profesora SGGW i autora książki „Giełda i psychologia. Behawioralne aspekty inwestowania na rynku papierów wartościowych", są trzy szczególnie niebezpieczne pułapki psychologiczne zagrażające giełdowym debiutantom. Pierwszą z nich jest błędna tendencja do oceniania decyzji podjętych w warunkach niepewności wyłącznie po ich skutkach.

– Inwestorom wydaje się, że decyzja, która doprowadziła do sukcesu, została na pewno poprawnie podjęta, natomiast ta, która doprowadziła do porażki, była błędna. Tymczasem nawet błędnie podjęta decyzja może przynieść wysoką stopę zwrotu i wywołać u inwestora niczym nieuzasadnioną pewność odnośnie do własnej wiedzy i kompetencji. Ta pewność z kolei wpływa na podejmowanie coraz większego ryzyka. Inwestorzy nie doceniają roli przypadkowości na rynku papierów wartościowych. Decyzje podejmowane w warunkach ryzyka należy oceniać przede wszystkim na podstawie przesłanek, którymi dysponował inwestor w momencie ich podejmowania – wyjaśnia.

Drugim częstym błędem inwestorów jest brak rozróżnienia prawdopodobieństwa od wartości oczekiwanej. O co tu chodzi?

– Przy podejmowaniu decyzji inwestorzy kierują się głównie kryterium prawdopodobieństwa i obstawiają ten wariant, który według nich ma zdecydowanie największe szanse zaistnienia, i liczą na oszacowany przez siebie zysk. Szukają przy okazji jedynie tych informacji, które potwierdzają założony scenariusz. Nie zastanawiają się, co się stanie z ich pieniędzmi, gdy zrealizuje się mało prawdopodobny scenariusz, w którym zamiast oczekiwanego zysku pojawi się gigantyczna strata – mówi Zielonka.

Trzecią skłonnością psychologiczną, na którą ekspert zwraca uwagę, jest powszechna wiara w kontynuację bieżącego trendu.

– Liczne badania pokazują, że inwestorzy stosują strategię „momentum", czyli liczą na kontynuację trendu. Strategia „momentum" może być korzystna w przypadku krótkoterminowych predykcji, natomiast zawodzi przy długookresowych prognozach. Ma ona dość intuicyjny charakter i wielu inwestorów po prostu czuje, że trend jeszcze przez jakiś czas będzie kontynuowany. Dużym problemem wszelkich strategii prognostycznych jest występowanie niespodziewanych wydarzeń, które gwałtownie i bardzo silnie zmieniają obraz rynku – tłumaczy.

Gdy giełda zastępuje ruletkę

Jeszcze więcej pułapek psychologicznych czeka na osobę, która ma skłonności do hazardu. Wtedy giełdowy parkiet może zastąpić kasyno.

Krzysztof Kosy, psycholog biznesu, w wywiadzie dla „Parkietu" tak opisywał podobieństwa między giełdą a hazardem: „Podstawowym podobieństwem są tzw. nieregularne wzmocnienia. Jak hazardzista gra np. w ruletkę, to czasem przegrywa, a czasem wygrywa. Wygrana stanowi wzmocnienie – bodziec, który zachęca do dalszej gry. Podobnie jest na giełdzie. Nieregularne wzmocnienia stanowią silnie oddziałujący psychologiczny mechanizm, prowadzący często do uzależnienia. Zarówno w przypadku inwestorów, jak i hazardzistów nieregularne wzmocnienia ciągle stymulują graczy i powodują, że budzi się w nich chęć powrotu do gry. Paradoksalnie – niepewność wygranej powoduje, że gra staje się tak pasjonująca".

Jednak rynek szybko weryfikuje osobę ze skłonnościami do hazardu i wtedy za swoje psychologiczne uwarunkowania gracz może słono zapłacić.

Jakie jeszcze pułapki psychologiczne można spotkać u początkujących inwestorów? Warto wspomnieć o dość powszechnym „oszukiwaniu samego siebie". To dość ciekawe, jak ciężko niekiedy przychodzi nam zaakceptować rzeczywistość – zwłaszcza gdy tracimy pieniądze.

„Oszukiwanie samego siebie" polega na tym, że wypierane są ze świadomości inwestycje przynoszące straty, a koncentrujemy się jedynie na sukcesach. Gdy inwestor opowiada innym o swoich inwestycjach, to podkreśla, że jedna z jego inwestycji przyniosła już np. 50 proc. zysku, nic nie wspominając o innych, tych ze stratą. Aby uniknąć oszukiwania samego siebie, praktycy giełdowi podpowiadają, by prowadzić dziennik inwestora, w którym będzie zapisywany dokładny bilans zysków i strat ze wszystkich inwestycji.

Autor korzystał z książki: P. Zielonka, „Giełda i psychologia. Behawioralne aspekty inwestowania na rynku papierów wartościowych"

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie