Trump wraca do złotych czasów

Zarysy programu ekonomicznego prezydenta elekta częściowo przypominają politykę gospodarczą, którą realizowała administracja Ronalda Reagana. Rynek liczy na powtórkę tamtego sukcesu.

Aktualizacja: 06.02.2017 13:09 Publikacja: 13.12.2016 13:51

Trump wraca do złotych czasów

Foto: Bloomberg

Przed wyborami prezydenckimi w USA, wiele ośrodków analitycznych snuło prognozy mówiące, że wygrana Donalda Trumpa będzie oznaczała recesję w Stanach Zjednoczonych i wepchnięcie światowej gospodarki głębiej w otchłań kryzysu. Gdy Trump wygrał, nastroje w kręgach finansowych zaczęły się zmieniać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nadeszła moda na prognozy mówiące, że Trump przyspieszy wzrost gospodarczy w USA. Ten przypływ wiary w to, że Ameryka znów będzie wielka, dał dolarowi impuls do umocnienia, doprowadził do wyprzedaży na światowych rynkach obligacji oraz uskrzydlił nowojorskie indeksy giełdowe, dając im paliwo do bicia rekordu za rekordem. Czyżby świat finansów kierował się politycznym koniunkturalizmem? Czy może Wall Street uznała, że plan gospodarczy Trumpa ma sens i rzeczywiście może wzmocnić ekonomicznie USA? Zapewne zauważano, że program prezydenta elekta jest zadziwiająco podobny do recepty, którą zaaplikował Stanom Zjednoczonym w latach 80. Ronald Reagan: obniżki podatków, zmniejszenie regulacji oraz wzrost wydatków rządowych (o ile Reagan zwiększał wydatki militarne, co wspierało przemysł i przyczyniało się do rozwoju nowoczesnych technologii, o tyle Trump stawia na modernizację amerykańskiej infrastruktury). Polityka ekonomiczna administracji Reagana, zwana reaganomiką, tchnęła nowe życie w imperium dolarowe, więc może trumponomika też przyniesie sukces...

Zmienia się wiatr

– Obetniemy podatki od spółek, co pozwoli na powrót wielkiej liczby miejsc pracy do USA. Będzie również wielka obniżka podatków dla klasy średniej – zapowiada Steven Mnuchin, finansista wyznaczony przez Trumpa na nowego sekretarza skarbu. Do tego dochodzi wielki plan odbudowy infrastruktury (mogący pochłonąć nawet 1 bln USD) oraz unowocześnienia sił zbrojnych. Razem ma to stanowić fiskalny zastrzyk pobudzający gospodarkę, o wiele większy niż pakiet stymulacyjny Obamy z 2009 r.

„Amerykański PKB prawdopodobnie przyspieszy w przyszłym roku. Nowa polityka fiskalna, przewidująca m.in. obniżki podatków dla firm i gospodarstw domowych, może dodatkowo przyczynić się do przyspieszenia wzrostu gospodarczego" – piszą analitycy UBS.

„Podwyższamy naszą prognozę wzrostu PKB na 2017 r. z 2,1 proc. do 2,3 proc. w przewidywaniu większych wydatków konsumentów. Efekty stymulacji będą większe w 2018 r., gdy obniżki podatków w pełni zaczną wpływać na finanse gospodarstw domowych. Spodziewamy się, że wzrost gospodarczy w 2018 r. wyniesie średnio 2,7 proc., gdy nasza poprzednia prognoza mówiła o 2,2 proc." – wskazują ekonomiści HSBC.

„Spodziewamy się, że wzrost gospodarczy w USA przyspieszy w przyszłym roku do 2,75 proc., a inflacja zbliży się do 3 proc." – prognozują analitycy Capital Economics.

„W świecie Trumpa presja na zyski może się okazać bardzo »bycza« dla rynku akcji, dzięki ponad 2 bln USD spółek, które mają zostać repatriowane do kraju oraz znaczącym obniżkom podatków. To nowa rzeczywistość" – uważają eksperci firmy Yardeni Research.

Dosyć optymistycznie na przyszłą politykę Trumpa patrzą również ekonomiści OECD. Spodziewają się oni, że wzrost wydatków na infrastrukturę skutecznie pobudzi amerykańską gospodarkę. PKB USA ma wzrosnąć w 2017 r. o 2,3 proc. a w 2018 r. o 3 proc., po wzroście o 1,5 proc. w 2016 r. Trump, podobnie jak Reagan ma więc podwoić tempo amerykańskiego wzrostu gospodarczego. Nawet ultrakrytyczny wobec Trumpa ekonomiczny noblista Paul Krugman, który przed wyborami straszył globalną recesją w przypadku wygranej republikanina, teraz utrzymuje, że polityka Trumpa może się okazać zła dopiero w długiej perspektywie, a w pierwszych latach jego rządów raczej nie będzie żadnego załamania.

Handlowa niepewność

Prognozy mówiące, że wzrost gospodarczy w USA przyspieszy już w pierwszych latach rządów Trumpa zawierają jednak zwykle zastrzeżenie, że stanie się tak, jeśli Trump nie podejmie dużego powrotu do protekcjonizmu handlowego i nie nałoży dużych, karnych ceł na produkty z Chin i Meksyku. „Większy protekcjonizm i groźba odwetu handlowego mogą zniwelować część pozytywnych dla krajowego i globalnego wzrostu gospodarczego skutków nowych inicjatyw fiskalnych" – ostrzegają eksperci OECD.

„Cięcia podatków i dodatkowe wydatki federalne mogą stymulować wzrost gospodarczy, ale cła i ograniczenia w imigracji mogą spowolnić gospodarkę" – wskazują analitycy Wells Fargo. Inwestorzy liczą więc, że Trump zapomni o swoich obietnicach ostrego kursu handlowego. Często jednak sami zapominają, że przyspieszenie wzrostu gospodarczego w USA w długiej perspektywie nie może się udać bez odbudowy amerykańskiej bazy produkcyjnej. Jeśli amerykańskie firmy będą nadal przenosić miejsca pracy za granicę, to w jaki sposób ma się poprawić byt milionów zwykłych Amerykanów, którzy stracili na globalizacji? Tak samo bez zastopowania masowej, nielegalnej imigracji nie da się uzdrowić rynku pracy. Trump zresztą już po wyborach pokazał, jaką politykę w tych kwestiach będzie prowadził. Osobiście namówił firmę Carrier, produkującą urządzenia klimatyzacyjne, by nie przenosiła fabryki do Meksyku. Ogłosił też niedawno, że japoński Soft Bank zainwestuje w USA 50 mld USD i stworzy dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Takie osobiste zaangażowanie wskazuje, że Trump łatwo nie zrezygnuje ze swojego programu. Wilbur Ross, miliarder wybrany przez niego na nowego sekretarza handlu, twierdzi, że USA mogą się wycofać z niekorzystnych porozumień handlowych, jeśli inni ich sygnatariusze nie zgodzą się na ich renegocjację. Uspokaja jednak, że spełnienie niektórych zapowiedzi Trumpa będzie jedynie ostatecznością. – Wszyscy mówią, że Trump nałoży 45 proc. cła na wszystkie produkty pochodzące z Chin. Ale to przecież nie to, co on powiedział, i nie to, co ma zamiar zrobić – twierdzi Ross. Możliwe więc, że Trump pójdzie drogą środka. Obietnice wyborcze wykorzysta jako element strategii negocjacyjnej z Chinami i Meksykiem. Całkiem z protekcjonizmu nie zrezygnuje, ale okaże się on łagodniejszy niż wynikało z kampanijnych zapowiedzi.

Aktywna prezydentura

– Donald Trump pod wieloma względami będzie starał się rządzić jak prezydent Ronald Reagan. Wyznaczy zestaw priorytetów, na którym się skupi, wybierze odpowiednich ludzi, deleguje odpowiedzialność. Wykorzysta trybunę, jaką da mu prezydentura, do bezpośredniego kontaktu z Amerykanami, by poddać presji wybranych oficjeli, żeby zrobili rzeczy, jakie jego zdaniem muszą zostać zrobione – powiedział serwisowi TheHill.com Dave Walker, kontroler generalny USA w latach 1998–2008. Styl, w jakim Trump kompletuje swoją administrację, może potwierdzać te przypuszczenia. No cóż, o Reaganie też najpierw mówiono, że jest ekstremistą, który nie ma szans na wygranie wyborów prezydenckich, a później wskazywano, że nie ma doświadczenia w polityce zagranicznej. Mimo to Reagan okazał się jednym z lepszych prezydentów w dziejach USA. Trumpowi trudno będzie go przeskoczyć, ale nie spisujmy go na starcie na straty...

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie