Obniżenie wieku emerytalnego pomogłoby rozładować przerost zatrudnienia w energetyce, który – jak w wielu innych branżach – w największym stopniu występuje w administracji. Ogłaszane w ostatnich latach programy dobrowolnych odejść nie wszędzie skutkowały bowiem znaczącą poprawą sytuacji.
Po zmianach ustawowych menedżerowie liczą na przyspieszenie odejść z branży, choć nie wszyscy dziś mówią o tym wprost. Faktem jest jednak, że w polskich elektrowniach średni wiek pracownika to ponad 50 lat.
Większy odpływ emerytów
Jak wskazuje Andrzej Nalepa, przewodniczący ZZPRC, w największej w PGE Elektrowni Bełchatów w tym roku uprawnienia według nowych zasad nabędzie zaledwie kilkanaście osób. To dlatego, że w poprzednich latach przedpole zostało wyczyszczone dzięki programowi dobrowolnych odejść (PDO). – Do przyspieszenia dojdzie od 2018 r. Wtedy co roku z Bełchatowa może odchodzić 10–15 proc. pracowników. To osoby nabywające uprawnień emerytalnych lub wchodzące w wiek ochrony przedemerytalnej – szacuje związkowiec.
Według niego proces wymiany pokoleniowej w tej elektrownie zakończy się w okolicach 2023 r. (może tam wtedy pracować 1,3–1,6 tys. osób z zatrudnionych dziś 3,3 tys., a w całej PGE GIEK – ok. 9 tys. zamiast jak dziś 15 tys.), o ile nie zostanie przyspieszony przez kolejne PDO. Na razie nie słychać o ogłaszaniu kolejnej tury programu w PGE, ale w Bełchatowie zainteresowanie byłoby spore. W starszych wiekiem elektrowniach PGE jak Turów czy ZE Dolna Odra do zmiany pokoleniowej już doszło.
PGE zatrudniająca 38,4 tys. pracowników nie ujawnia, jak zmieni się sytuacja w grupie po zmianach ustawowych. Z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli spółki wynika, że w ciągu kolejnych dziesięciu lat w całej grupie dokona się wymiana pokoleniowa, która obejmie od 20 do ponad 40 proc. załogi. To będą zarówno naturalne odejścia emerytalne (ok. 20 proc.) jak i uprawnienia do wcześniejszej emerytury (kolejne 28 proc.). – Widać, że spółka traktuje zmiany wieku bardziej w charakterze szans na redukcję zatrudnienia. Nie ma jednak jeszcze szacunków, jak to mogłoby wpłynąć na finanse – twierdzi Nalepa.