W Vegas oraz najbliższej okolicy funkcjonowały co prawda różne zespoły sportowe, ale byli to reprezentanci niższych lig, których jest w Stanach całe mnóstwo. Tak naprawdę dla Amerykanów liczy się tak zwana wielka czwórka, czyli zawodowe ligi futbolu, u nas zwanego amerykańskim (NFL), baseballu (MLB), koszykówki (NBA) i hokeja (NHL). Las Vegas pozostawało jednym z największych amerykańskich miast, które do niedawna nie miały drużyny w żadnej z tych czterech lig. W październiku, wraz z początkiem nowego sezonu, do rozgrywek NHL dołączyli zawodnicy Golden Knights.
Niezbadany rynek
Obszar, na którym znajdują się dzisiaj świątynie hazardu, zasiedlali bogobojni i skromni mormoni, którzy pewnie chcieli budować tam innego rodzaju świątynie. Było to w połowie XIX wieku. Minęło 100 lat i na pustyni Mojave wyrosły luksusowe hotele, ogromne kasyna i nocne kluby – powstała światowa stolica rozrywki, jak chcą niektórzy, albo miasto grzechu, jak mawiają inni.
Las Vegas z hokejem się nie kojarzy, ale przecież to samo można by powiedzieć o Los Angeles, San Jose, Anaheim czy Phoenix, a w tych ośrodkach od lat rywalizują hokeiści. W nazwie ligi – National Hockey League – pierwsze słowo, narodowa, miało się odnosić do jednego państwa – Kanady. Tymczasem dzisiaj w lidze gra tylko siedem zespołów kanadyjskich, a pozostałe mają siedziby w Stanach Zjednoczonych. W Kanadzie hokej rządzi niepodzielnie, ale w Stanach też trzyma się mocno. Dlaczego więc Las Vegas tak długo było sportową pustynią? Na przeszkodzie stał między innymi właśnie hazard i dozwolone w Nevadzie zakłady bukmacherskie. Organizacje sportowe niechętnie widziały się w takim otoczeniu.
Golden Knights, czyli Złoci Rycerze, dołączyli do stawki jako zespół nr 31. To pierwsze powiększenie ligi od 2000 roku, kiedy do NHL przyjęto drużyny z Minnesoty (Wild) i Columbus (Blue Jackets). W kontekście nowych zespołów w NHL mówiło się jeszcze między innymi o takich miastach, jak Quebec (gdzie przez lata grała drużyna Nordiques), Toronto (w lidze od początku jej istnienia grają Maple Leafs, do których miałaby dołączyć druga drużyna) oraz Seattle (duży rynek, który przed laty stracił NBA). Ale ostatecznie udało się Las Vegas.
Czy to właściwe miejsce dla hokeja? Dobre pytanie. Przede wszystkim to niezbadany rynek, więc operacja jest ryzykowna. Oczywiście w mieście gościły i cały czas goszczą rozmaite wydarzenia sportowe, często dużego kalibru, żeby wymienić tylko legendarne walki bokserskie z udziałem największych gwiazd, ale to zupełnie coś innego niż miejscowa drużyna, która rozgrywa mecze co kilka dni i musi mieć stałą bazę kibiców, którzy będą regularnie przychodzić na jej mecze. Czy mieszkańcy Las Vegas potrzebują takiej rozrywki, skoro mają tyle innych? – zastanawiają się niektórzy. Ale to też niecała prawda, bo przecież w kasynach przesiadują raczej turyści, a nie miejscowi.