Dyskusji i konferencji na temat rynku kapitałowego jest u nas co niemiara. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale łączy je wspólna cecha. Kiedy bowiem mamy do czynienia z tematem rynku kapitałowego, można być pewnym, że podczas dyskusji padną dwa magiczne słowa: zaufanie i edukacja. Odmieniane są przez wszystkie przypadki. Osoby uczestniczące w dyskusjach z przejęciem opowiadają, jak ważne są to elementy i że bez nich rynek kapitałowy w zasadzie nie ma sensu. Słuchacze oczywiście z aprobatą kiwają głowami, no bo przecież takim mądrościom trudno się sprzeciwiać. Naturalnie zaufanie, a przede wszystkim edukacja, są niezwykle ważnymi elementami, nawet pewnie kluczowymi. Niestety, piękne słowa rzadko kiedy idą w parze z równie skutecznymi działaniami.
Wielowymiarowe braki i zaniedbania
O tym, że rynek kapitałowy, a także szerzej, rynek finansowy, ma problem z edukacją wiadomo nie od dziś. Dowodem na to są nie tylko kolejne wydarzenia rynkowe, które boleśnie obnażają braki edukacyjne, ale także różnego rodzaju publikacje, które jasno wskazują, że poziom wiedzy finansowej jest u nas zastraszająco niski. Jak wynika z badań przeprowadzonych w marcu na zlecenie Warszawskiego Instytutu Bankowości i Fundacji GPW jedynie 9 proc. Polaków określa swoją wiedzę finansową jako dobrą lub bardzo dobrą. Szczególnie nisko swoje podstawy znajomości ekonomii oceniają osoby w wieku 18–34 lata (57 proc. wskazań) oraz osoby powyżej 65. roku życia (56 proc. wskazań). A skoro problemy są już z podstawami, to cóż dopiero mówić o zagadnieniach związanych z inwestowanie i rynkiem kapitałowym.
Zaniedbania zaczynają się właściwie już na wczesnych etapach szkolnych. Trudno bowiem uznać, że nasz system szkolnictwa ma jakiś sensowny pomysł na nauczanie finansów. Lekcje przedsiębiorczości, jakie kilkanaście lat temu weszły do szkoły, są właściwie grą pozorów. Często nauczyciele, którzy faktycznie podejmują się nauczania podstaw finansów, sami mają w tym zakresie braki, gdyż dla nich jest to tylko dodatkowy przedmiot nauczania. Równie istotna jest forma, w jakiej podawane są informacje. Praktyczne podejście przegrywa z zagadnieniami teoretycznymi, które dla wielu uczniów są po prostu dodatkowymi formułkami, które trzeba wykuć na blachę.
Niestety, również na rynku kapitałowym natrafimy na podobne problemy. Inicjatywy oczywiście są podejmowane, ale nierzadko pozostawiają one wiele do życzenia. Przybierają formę prezentacji czy też szkoleń, które w zasadzie niewiele różnią się od wykładów na studiach. Informacje podawane są w nudny sposób, który nie tylko nie zachęca, ale wręcz zniechęca do tego, aby pogłębiać wiedzę. Często dla samych prowadzących owe szkolenia są jednym z wielu dodatkowych zajęć, w związku z czym traktowane są one po macoszemu, byle tylko to odbębnić (oczywiście nie dotyczy to wszystkich). Wciąż jest bardzo mało ludzi z charyzmą, którzy swoim optymizmem i zaangażowaniem potrafiliby zainteresować tematyką związaną z rynkiem kapitałowym.