Dwa miesiące temu został pan powołany na stanowiska pełnomocnika ds. strategii rozwoju rynku kapitałowego. Czy coś od tego czasu udało się zrobić, czy też SRRK to wciąż na razie tylko dokument?
SSRK nie jest dokumentem tylko na papierze. Już teraz mamy zrealizowane około siedmiu, a niedługo dziesięć punktów strategii. W marcu opracowaliśmy narzędzie do zarządzania tym wieloaspektowym projektem, w którym każde z 90 zadań jest jasno określone i ma przypisane konkretne działania. Wybraliśmy też głównych interesariuszy (ang. stakeholders), z którymi planujemy współpracować, zarówno wewnętrznych, jak Komisja Nadzoru Finansowego czy KDPW, jak i z rynku, jak stowarzyszenia emitentów i akcjonariuszy czy GPW. Każdy z tych 90 punktów ma wyznaczony termin zamknięcia. Trzymam się prostego modelu „project management", który jest wykorzystywany w biznesie.
Kiedy mówiono o pełnomocniku ds. SRRK, bardzo często powtarzano, że potrzebna jest mu nie tylko odpowiednia wiedza, ale także umiejętność politycznego przebicia się ze swoimi postulatami i działaniami. Nie boi się pan, że skończy się na dobrych chęciach i przy wielu tematach „odbije się pan od ściany"?
Zostały przede mną postawione konkretne zadania i cele. Wykorzystam moją wiedzę i umiejętności do ich osiągnięcia. Przypomnę też, że SRRK została przyjęta przez rząd. To jasny sygnał, że dla dynamicznego rozwoju krajowej gospodarki rynek kapitałowy jest bardzo ważny, szczególnie w obecnych okolicznościach.
W SRRK mowa jest o utworzeniu zespołu, który ma pomóc przy realizacji strategii. Czy ten zespół już powstał, a jeśli tak, to kto wszedł w jego skład?