Pierwsza fala pandemii nie wywołała istotnych perturbacji w działalności Apatora. Czy drugi lockdown i związane z nim ograniczenia wpłynęły na funkcjonowanie waszego biznesu?
Z wiosennego lockdownu wyszliśmy praktycznie bez szwanku. Wówczas jednak mieliśmy dużo zamówień jeszcze sprzed okresu pandemii. Widzimy, że w trakcie drugiej fali pandemii musimy się mierzyć z mniej korzystnym otoczeniem. Dlatego ucierpiała sprzedaż eksportowa, co jednak udaje nam się rekompensować większymi przychodami ze sprzedaży w kraju. Z większym wysiłkiem, ale udaje nam się utrzymać ciągłość dostaw. W ostatnich miesiącach zmagaliśmy się z utrudnieniami w dostawach niektórych komponentów elektronicznych, co wynika z problemów z dostępnością półprzewodników. Ich podaż została mocno ograniczona, a o dostawy musimy rywalizować z producentami elektroniki użytkowej i branżą motoryzacyjną, które zgłaszają duże zapotrzebowanie. W efekcie dostawy są ograniczone i trzeba bardzo mocno o nie walczyć. Gdyby nie te problemy, bylibyśmy w stanie wypracować przychody wyższe o około 5–8 proc.
Dlatego już na początku pandemii musieliśmy zrewidować nasze oczekiwania na 2020 rok. Warto jednak podkreślić, że w odniesieniu do warunków rynkowych, w jakich pracowaliśmy, zrobiliśmy bardzo dobry wynik. Jesteśmy zadowoleni z efektów uzyskanych w naszym segmencie energii elektrycznej, zwłaszcza z rekordowej sprzedaży w linii biznesowej opomiarowania energii elektrycznej. Słabiej niż początkowo zakładaliśmy wypadły z kolei segmenty woda i ciepło oraz gaz.
W których segmentach działalności upatrujecie największych możliwości, jeśli chodzi o wzrost sprzedaży w perspektywie 2021 roku i kolejnych lat?
Dobre perspektywy ma przed sobą rynek energii elektrycznej, co zapewnia nowelizacja ustawy – Prawo energetyczne. Z założonego w niej harmonogramu wdrożenia smart meteringu wynika, że zapotrzebowanie na inteligentne liczniki w kraju zwiększy się o ok. 30 proc. do ponad 2 mln sztuk rocznie. Efekt ten powinien być wyraźnie zauważalny od 2022 r., warto jednak podkreślić, że jest to atrakcyjny rynek dla chińskich konkurentów, z którymi rywalizujemy od dłuższego czasu. W efekcie nasze ceny w ostatnich latach spadły o ok. 25–30 proc. Oczywiście, próbujemy z tym walczyć przyśpieszając automatyzację produkcji, czego efektem są lepiej rozłożone koszty stałe. Wprawdzie nie poprawi to marży jednostkowej, ale większa skala produkcji będzie miała pozytywne przełożenie na łączny wynik.