Ceny uprawnień do emisji CO2 rosną w zaskakująco szybkim tempie, co oznacza, że produkcja energii z węgla jest coraz droższa. Kiedy te rosnące koszty zobaczymy na rachunkach klientów Enei?
Rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 są faktycznie dużym wyzwaniem nie tylko dla Enei, ale także dla całego sektora energetycznego w Polsce. Jednak od razu chciałbym uspokoić wszystkich naszych klientów – ten rok jest niezagrożony, jeśli mówimy o cenach energii, natomiast pewien wzrost będzie widoczny w 2022 r. Nasza polityka sprzedaży jest taka, że gdy kontraktujemy sprzedaż energii elektrycznej, to od razu zabezpieczamy też uprawnienia do emisji. Nasza kontraktacja na przyszły rok sięga obecnie około 60 proc. i te umowy uwzględniają już wzrost kosztów produkcji energii z węgla. A koszty te rzeczywiście rosną w niespotykanym jak dotąd tempie. Dzisiaj uprawnienia do emisji CO2 kosztują już ponad 50 euro/t, niemalże dziesięć razy tyle co pięć lat temu, co w praktyce oznacza więcej niż jeszcze niedawno płacono za 1 megawatogodzinę energii elektrycznej. W przypadku gospodarstw domowych nasze taryfy na sprzedaż i dystrybucję energii obowiązują do końca roku i nie planujemy do tego czasu wnioskować o ich korektę.
Uda się przerzucić te rosnące koszty w całości na klientów?
Nie jest naszą intencją przerzucać odpowiedzialność finansową za politykę klimatyczną na naszych klientów. Widać to zresztą, patrząc na ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii. Ceny prądu rosną, ale wolniej niż koszty emisji CO2. Tak więc musimy liczyć się z tym, że nasza rentowność może spadać. To absolutnie ostatni rok, w którym krajowe koncerny energetyczne mogą jeszcze przetrwać w obecnej formule. Dlatego mocno wspieramy pomysł budowy Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, która ma skupiać krajowe elektrownie węglowe. Dzięki temu koncerny zyskają nowe możliwości rozwoju. To też jedyny sposób na to, aby przy wsparciu państwa umożliwić dalsze funkcjonowanie elektrowni węglowych bez drastycznego wzrostu cen prądu – takiego, który byłby nieakceptowalny dla społeczeństwa, co jako spółka odpowiedzialna za bezpieczeństwo energetyczne państwa głęboko rozumiemy.
Na razie jednak koncepcja NABE rysuje się powoli i spotkała się z ostrym sprzeciwem związków zawodowych. Pana zdaniem uda się zrealizować ten pomysł, zanim węgiel całkowicie pogrąży branżę?