Nieoczekiwanie szybka wobec dotychczasowej ultragołębiej retoryki październikowa podwyżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej przechodzi do historii jako wydarzenie miesiąca, a może nawet roku. Koszty pieniądza idą w górę w Polsce po raz pierwszy od 2012 roku.
I choć poszczególni ekonomiści mocno różnią się co do prognozowanej dalszej trajektorii zmian stóp, to raczej panuje zgoda co do tego, że nie jest to jednorazowy ruch, lecz raczej początek większej serii podwyżek stóp procentowych w naszym kraju, jakiej nie widzieliśmy od lat. Rynek kontraktów FRA wycenia już wzrost stopy referencyjnej NBP do poziomu 2 proc. na koniec 2022 roku z obecnych 0,5 proc. (i 0,1 proc. przed październikową podwyżką).
Mimo podwyżki stopy ciągle daleko w tyle za inflacją
Argumentów za takim scenariuszem nie brakuje. Najwyższa od dwóch dekad inflacja nie wykazuje oznak uspokojenia (wręcz przeciwnie). A nawet po podwyżce poziom stóp jest ciągle drastycznie niski w porównaniu z dochodzącym do 6 proc. tempem wzrostu cen w gospodarce (choć jakaś część z tego wzrostu ma zapewne faktycznie przejściowy charakter). RPP zaczęła „gonić" nie tylko inflację, lecz również radykalnie podnoszące stopy banki centralne Czech i Węgier. Kiedy poprzednio czeskie władze monetarne rozpoczęły cykl podwyżek (2017–2018) NBP miał o tyle komfortową sytuację, że stopy w Polsce były na dużo wyższym poziomie niż u cenionego za finansową stabilność południowego sąsiada. Teraz sytuacja jest dokładnie odwrotna.
Co rynkowa wizja stopniowego wzrostu kosztów pieniądza na przestrzeni kolejnych kilkunastu miesięcy oznaczać może dla różnych aktywów? Najbardziej problematyczna jest sytuacja obligacji stałokuponowych (o stałym oprocentowaniu). Październikowa decyzja RPP jeszcze przyspieszyła wzrost średniej rentowności papierów skarbowych z głównych benchmarków. A wzrost rentowności to automatycznie spadek cen. Obligacje stałokuponowe mogą więc być pod presją, choć zakładamy tu nie tyle jednostajny trend, lecz raczej wzloty i upadki zależne od tego, jak rynek będzie zmieniał zdanie co do tempa i terminów potencjalnych kolejnych podwyżek stóp.