Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę amerykański Nasdaq, są to najsilniejsze spadki od marca br. Biorąc pod uwagę ostatnie rynkowe nastroje, powodem korekty okazała się obniżka ratingu Stanów Zjednoczonych przez agencję Fitch. I jeśli nawet można znaleźć uzasadnienie takiej decyzji, patrząc na skalę amerykańskiego zadłużenia w stosunku do PKB, to rynki potraktowały tę decyzję nad wyraz spokojnie.
Analogie z sierpniem 2011 r. nasuwają się jednak same. Wówczas jednak był to niezwykle silny wstrząs dla rynków, który spowodował silną wyprzedaż w II połowie 2011 r. Warto jednak pamiętać, że był to okres kilka lat po kryzysie finansowym z lat 2008/2009, gdzie zaufanie inwestorów do rynków dopiero się odbudowywało. Co warto jednak zauważyć, dołek wyznaczony na jesieni 2011 r., tj. dwa miesiące po historycznej obniżce ratingu, jest w dalszym ciągu najniższym poziomem, jaki zanotował indeks S&P 500 od wspomnianego kryzysu finansowego. Dość powiedzieć, że dziś, po 12 latach, indeks ten notowany jest na poziomach ponadczterokrotnie wyższych.
Dziś jednak sytuacja jest zdecydowanie inna. Poza krótkoterminowym wpływem na rentowności amerykańskich obligacji trudno jest oczekiwać, by ostatnia decyzja Fitcha w trwały sposób zmieniła obraz rynku akcji. Może być oczywiście przyczyną lokalnej korekty, podsycaną również jastrzębimi danymi z rynku pracy i stałymi obawami o dalsze ruchy Rezerwy Federalnej, ale obecną sytuację nazwałbym jedynie realizacją zysków, a nie trwałą zmianą obrazu amerykańskiego, a za nim globalnego rynku akcji.
Do schłodzenia entuzjazmu inwestorów potrzeba by dużo więcej, a na to się aktualnie nie zapowiada. Recesja, jeśli wystąpi, będzie miała raczej łagodny charakter, co potwierdzają również przedstawiciele Fedu. Długoterminowa walka z inflacją raczej też już nie rozpala trwale wyobraźni inwestorów. Kluczowe w perspektywie rynku amerykańskiego wydają się za to poziomy indeksów z 2021 r., do których przed ostatnimi spadkami zarówno S&P 500, jak i Nasdaq sukcesywnie zaczęły się zbliżać. Podobnie rzecz się ma z rynkiem polskim, gdzie wyzwania zaczynają się dopiero powyżej poziomów z jesieni 2021 r. Być może po kilku wzrostowych miesiącach czeka nas okres przestoju i przejściowej korekty, co dobitnie pokazuje przykład niemieckiego wskaźnika DAX. W dłuższym terminie pozostaję jednak optymistą co do rynków akcji.