Początek maja przyniósł nieco turbulencji po obniżonej zmienności w kwietniu. Przejęcie First Republic przez JP Morgan wbrew oczekiwaniom J. Powell’a nie do końca uspokoiło sytuację w sektorze amerykańskich banków regionalnych, a sam prezes Fed pozostawił inwestorom lekki niedosyt, przedstawiając sytuację makroekonomiczną USA w bardziej różowych barwach niż wygląda ona w powszechnej percepcji. Tematy sektora finansowego i teoretycznej możliwości kontynuacji podwyżek (w co całkowicie nie wierzymy) przesłoniły to, co jest w naszej ocenie najważniejsze – świetny, w szczególności w wykonaniu spółek FAAMG, sezon wynikowy w USA. Saldo niespodzianek na tle oficjalnych prognoz jest najwyższe od 2021 r., dzięki czemu dynamika zysków będzie ujemna bardzo nieznacznie – zapewne osiągnie poziom około -2 proc. r/r.

O ile pozwoli na to inflacja CPI, kolejne tygodnie mogą być w naszej ocenie dobre dla rynku akcji, ale na horyzoncie wyłania się także nowe ryzyko – możliwy brak decyzji ws. podniesienia limitu amerykańskiego długu w Kongresie, co wywołuje już wzrost zmienności na rynku obligacji. Czasu na porozumienie nie ma zbyt dużo, gotówki może zabraknąć Departamentowi Skarbu już w pierwszej połowie czerwca (a przynajmniej spadnie ona poniżej poniżej poziomu 30-40 mld USD uznawanego za niezbędny), co oznacza, że decyzja powinna zostać podjęta do końca przyszłego tygodnia – począwszy od 22 maja przerwę w pracach będzie miał Senat.

Jest zbyt wcześnie, by przewidzieć, czy zastosowane nie zostaną rozwiązania tymczasowe, które mogłyby przeciągnąć podjęcie głównej decyzji do połowy lipca albo nawet końca września (połączenie podniesienia limitu długu z ustawą budżetową), natomiast niezależnie od tego wydaje nam się, że „plan gry” w przypadku eskalacji napięć pozostaje taki jak zawsze. Jest możliwe, że do porozumienia nie dojdzie, o ile nie wymusi go rynek spadkami (tak było w przypadku trudnych negocjacji w 2011 r. i 2013 r.), natomiast jeżeli staną się one faktem, zazwyczaj oznaczają świetną okazję do kupna akcji. W tym roku faktycznie może się ona pojawić, bo w ciągu najbliższego roku Republikanie nie będą już mieli lepszej okazji do wymuszenia na Demokratach jakichkolwiek znaczących ustępstw w kwestiach polityki gospodarczej. Lista potencjalnych żądań rozpoczyna się od limitów wydatkowych, poprzez rezygnację z umorzenia długów studenckich, zwrot w polityce ekologicznej czy zaostrzenie wymogów dotyczących korzystania z Medicaid. Jakaś polityczna cena za porozumienie na pewno się pojawi, a obóz Bidena zapewne nie będzie jej skłonny zapłacić zanim wzrost napięć nie doprowadzi do punktu, w którym Demokraci będą mogli powiedzieć, że „innego wyjścia nie było”.