Przede wszystkim pierwszy raz od prawie 15 lat na pierwsze strony przebił się ponownie temat kryzysu bankowego. Kryzysu, który ma inne przyczyny, historię, a i który prawdopodobnie będzie miał zupełnie inny przebieg niż ten z lat 2007–2008, jakkolwiek w ogólnej rynkowej percepcji porównania z sytuacją z września 2008 r. i wcześniejszych miesięcy nasuwają się same.

Przede wszystkim, wzrost postrzeganego ryzyka spółek bankowych spowodował wyhamowanie obserwowanych wcześniej zwyżek, co jest zresztą szczególnie widoczne na krajowym rynku, bardziej nawet niż za oceanem. Kluczem są tu inne czynniki ryzyka, z którymi krajowe banki mierzą się lub będą musiały zmierzyć w najbliższych miesiącach, przez co dodatkowy element w postaci globalnego ryzyka systemowego był tak zwanym języczkiem u wagi dla indeksu WIG-banki. Tym samym wyłączony został jeden z głównych czynników, które napędzały wzrost warszawskiego parkietu od października ubiegłego roku. Oczekiwane przez część uczestników rynku odwrócenie trendu w polityce monetarnej jeszcze w tym półroczu raczej się nie ziści, co oznacza, że w krótkim terminie czeka nas jeszcze kilka trudniejszych tygodni. Niemniej jednak decyzja w średnim i długim terminie wydaje się słuszna, a aktualne spadki są z dużym prawdopodobieństwem jednym z ostatnich epizodów rozpoczętej w 2022 r. bessy.

W perspektywie globalnej, patrząc na ostatnie pięć lat i wydarzenia ostatnich 12 miesięcy, kluczowa była zmiana trwającego od wielu lat trendu wzrostowego spółek technologicznych. Największe spośród amerykańskich skupiono w popularnym akronimie FAANG. Z uwagi na znaczące spadki w ostatnich 12 miesiącach era tych największych w swoim czasie amerykańskich spółek technologicznych dobiegła końca. Netflix od miesięcy boryka się ze wzrostem konkurencji i spadkiem liczby subskrybentów, swoje wyzwania miały też Meta (d. Facebook) i Amazon, co zostało wyraźnie odzwierciedlone w zmianie kursów giełdowych tych spółek.

W świetle obaw o politykę Fedu i ostatniego kryzysu bankowego mogliśmy jednak przeoczyć jedną istotną zmianę. Otóż pomimo spadków kursów części spółek, trudno jest mówić o końcu dominacji sektora technologicznego w strukturze amerykańskiego rynku. Łączny udział Apple i Microsoftu w indeksie S&P 500 wzrósł do 13,3 proc., co jest najwyższym udziałem dwóch spółek z tego indeksu w ostatnich 50 latach. Powodem są dywergencje w postrzeganiu poszczególnych spółek technologicznych, co jest odwróceniem zasady z lat 2020–2021, gdzie kupowany był w zasadzie każdy temat technologiczny z dobrą historią. Sam rekordowy udział jest oczywiście pochodną chwilowego wzrostu oczekiwań na szybsze odwrócenie parametrów polityki monetarnej, co wsparło cały sektor technologiczny i w najbliższych tygodniach prawdopodobnie spadnie z tych poziomów. Był jednak wart odnotowania.

Przed nami kilka ciekawych tygodni do początku sezonu wyników za I kwartał, gdzie rynkowa gra będzie skupiać się na tym, czy rynek uwierzy w dość konsekwentny komunikat Fedu, czy jak miało to wielokrotnie miejsce w ostatnich miesiącach, wręcz przeciwnie.