Sierpień to na razie niezbyt udany miesiąc dla graczy giełdowych znad Wisły. Zarówno dotychczasowy bilans jak i dokonania zagranicznych indeksów, generują obawy związane z powrotem do trendu spadkowego na GPW. Amerykańskie indeksy S&P 500 oraz DJIA mają za sobą całkiem okazałą zwyżkę. Najmocniejsze w tym roku zwyżki i całkiem solidna wzrostowa fala na Wall Street sprawiły, że oczekiwania polskich inwestorów znacząco się zwiększyły.

Otoczenie zewnętrzne sprzyjało, na Książęcej 4 zaś zieleń była dość blada. Nawet na rynku walutowym coś drgnęło, jednakże odpowiedź ze strony WIG20 okazała się mizerna. We wtorek pojawiła się nawet próba wybicia się benchmarku ze strefy konsolidacji. Jednakże zamiast mocniejszego ruchu na północ, pojawiła się pułapka hossy. A wraz z nią realizacja zysków i powrót WIG20 do horyzontu.

Na brak emocji nie mogą jednak narzekać gracze ceniący sobie mniejsze spółki. sWIG80 w dość efektywny sposób wykorzystał lipcową obronę długoterminowej strefy wsparcia. Granica 16.5k sprowokowała do zwyżki o ponad 10 proc. Tygodniowa formacja harami spełniła swoją funkcję i sWIG80 wzbił się ku czerwcowemu sufitowi. I właśnie kilka dni temu niedźwiedzie wróciły na parkiet, kiedy to zaatakowany został ww. opór. Na dziennym wykresie pojawiła się formacja objęcia bessy, co może zwiastować koniec wakacyjnej korekty wzrostowej. Wprawdzie wykupienia nie było, ale nie jest to obligatoryjne do zmiany trendu w trzeciej linii GPW.

Problemy zaczęły się pojawiać także na wykresie indeksu cenowego. W minionym tygodniu benchmark ten naruszył lokalne wsparcie 726.8 punktów. Pod znakiem zapytania staje także sygnał, jaki generuje średnia dwustutygodniowa. Ta ruchoma granica została zaatakowana, ale wciąż brakuje potwierdzenia sygnału kupna.

Jeżeli udałoby się Cenowemu wrócić nad poziom 736, wówczas zwolennicy grania długich pozycji mieliby powód do radości. A tak rosną obawy, czy ostatnie podbicie było jedynie pułapką hossy i tzw. windą przed kolejną falą wyprzedaży nad Wisłą.