Generalnie, z geopolitycznego punktu widzenia, ostatnie trzy dekady były relatywnie spokojnym okresem dominacji USA. Oczywiście długi marsz Chin i ich pięcie się w globalnej hierarchii państw postępowało, ale było traktowane nieco z przymrużeniem oka. Nieco inaczej, ale z pewnymi oznakami podobieństwa, zmienia się postrzeganie Rosji. Po rozpadzie ZSRR i niewypłacalności Rosji rosną rezerwy walutowe, armia jest modernizowana i sprawdzana w boju poprzez inwazje w Gruzji, Osetii Północnej czy na Krymie, oraz aktualnie w czasie wojny na Ukrainie.
Z jednej strony dynamika zdarzeń jest dużym zaskoczeniem, co widoczne było w panicznej przecenie WIG20 czy rosyjskiego RTS (spadek o 46 proc. na jednej sesji), jednakże, mając na uwadze wycofanie się armii USA z Afganistanu oraz oznaki próby zmniejszenia aktywności Amerykanów w Europie na rzecz koncentracji na rywalizacji z Chinami, eskalacja konfliktu na Ukrainie i wasalizacja Białorusi wydawała się nieunikniona. Na naszych oczach tworzy się alians taktyczny pomiędzy Rosją a Chinami, czego uwiarygodnieniem jest nowa umowa na dostawy gazu na 100 mld USD.
Warto też dodać, że celem Chin jest przyłączenie Tajwanu do Państwa Środka i działania na Ukrainie są ściśle monitorowane przez chińskich decydentów. Dlatego też z jednej strony najbliższa dekada zapowiada się na burzliwą, mogącą przesądzić o nowym układzie sił na kolejne dziesięciolecia, z drugiej strony hybrydowe konflikty, cyberataki, umiejętność przenikania i wpływania na opinię publiczną będą zyskiwały na znaczeniu.
Powyższy długi wstęp i próba jego rozwinięcia, przy zachowaniu wymogów formuły felietonu, mam nadzieję, że ukazuje wzrost trudności w inwestowaniu, czy w próbach podzielenia się z Państwem oczekiwaniami co do rozwoju sytuacji na rynku kapitałowym.
Aktualnie zakładam, że najbliższe 72 godziny (tekst jest pisany w piątek po południu) będą kluczowe w wojnie na Ukrainie i pokażą, na ile taktyka Rosji „dziel i rządź" się sprawdzi, czyli jaka będzie pozycja wyjściowa do dalszych negocjacji.