- Miał być bardzo spokojny dzień z powodu święta w USA, a tu nastroje globalne się pogorszyły i waluty rynków wschodzących tracą. Na polskim rynku obligacji jest nadal bardzo spokojnie - powiedział dealer długu w jednym z warszawskich banków.
Indeksy największych europejskich giełd traciły przed południem około 2,0 procent z powodu spadków kursów banków i spółek surowcowych, w ślad za zniżkami dominującymi na parkietach Azji, wywołanymi spadkami dolara wobec jena do 14-letniego minimum. Tokio zamknęło się 0,6-procentową zniżką, a Szanghaj stracił 3,6 procent.
Zdaniem dealerów, w trakcie czwartkowej sesji złoty nie powinien się jednak osłabić bardziej niż do poziomu 4,14 za euro.
- Trochę zaskakujące jest to, że w czwartek kurs na parze euro-złoty zwyżkuje. Z powodu święta w USA, można było się spodziewać raczej niewielkiej zmienności kursu złotego. Znacząco pogorszyły się nastroje na rynkach azjatyckich, a na wielu rynkach wschodzących obserwujemy pewne odreagowanie i również waluty krajów naszego regionu tracą na wartości. Kursy forinta i korony czeskiej osłabiły się nawet bardziej dynamicznie niż złoty - powiedziała Joanna Pluta, analityk walutowy z TMS Brokers.
- Dodatkowo w regionie może ciążyć problem Łotwy i to czy ich parlament zaakceptuje poprawki do budżetu, tak by możliwe było uzyskanie pożyczek zagranicznych. Obawy o przewalutowanie dywidendy z PZU zdają się mieć teraz marginalne znaczenie. Widać, że kurs złotego zatrzymał się na poziomie 4,13 za euro i raczej osłabienie nie będzie kontynuowane. Kurs naszej waluty do końca czwartkowych notowań nie powinien przekroczyć poziomu 4,14 za euro - dodała.