Od początku miesiąca rentowność polskich papierów skarbowych wzrosła o około 20–25 pkt bazowych. To zwiększa koszty emisji, ale dotychczas Ministerstwo Finansów nie decyduje się na ograniczenie podaży obligacji i bonów. Zdaniem analityków na rynku długu można było wczoraj zauważyć pewne ustabilizowanie. – Podaż od inwestorów zagranicznych, którzy wychodzą z Polski, spotkała się w końcu z krajowym popytem. Ale jeżeli złoty będzie dalej słabł, nastąpi dalszy wzrost rentowności – ocenia jeden z dilerów z krajowego banku.
[srodtytul]EBC nie pomaga[/srodtytul]
Rynek walutowy w dalszym ciągu jest jednak niespokojny. Wczoraj za euro płacono już nawet 4,13 zł, najwięcej od końca 2009 r. A ponieważ euro osłabia się wobec dolara, to amerykańska waluta drożeje jeszcze szybciej – wczoraj kosztowała już 3,27 zł.
– Inwestorzy nie zwracają zbytniej uwagi na korzystne prognozy dla Polski z uwagi na to, że powrót koniunktury w całej Europie stoi obecnie pod znakiem zapytania – ocenia Timothy Ash, analityk w Royal Bank of Scotland.
Rynek źle zareagował na brak sygnałów ze strony Europejskiego Banku Centralnego, że zamierza on skupować dług krajów z problemami. Według części komentatorów takie posunięcie rzeczywiście dałoby szansę uniknięcia dłuższego kryzysu. Marco Annunziata, główny ekonomista UniCredit, zauważa jednak, że presja na EBC oznacza, że niezależność banku jest ograniczona.