To dość nietypowa sytuacja, gdyż do tej pory przecena na Wall Street potęgowała presję na euro. Inwestorzy boją się jednak interwencji ze strony EBC. Publikowane dziś dane raczej nie zmienią obrazu rynku, tak więc karty rozdawać będą spekulacje, emocje i technika.
[srodtytul]Dane z rynku pracy wystraszyły inwestorów[/srodtytul]
Na rynkach akcji nerwowo było jeszcze w trakcie handlu w Europie. Sprzedaż przez Hiszpanię obligacji za kwotę 3,5 mld EUR to było zbyt mało aby zachęcić inwestorów do kupna akcji. Przecena nabrała tempa po słabszych danych makroekonomicznych z USA. Do tej pory rynki akcji były wspierane przez niezłe dane makroekonomiczne (zarówno z USA, jak i z Europy). Rynek co prawda nie specjalnie reagował na dane, ale ograniczały one negatywną reakcję na europejski kryzys zadłużenia. Strach przed kryzysem płynności (konsekwencja sytuacji w Europie) w połączeniu z obawami o utratę tempa przez ożywienie to już jednak gotowa recepta na spadki cen akcji.
Wczorajsze dane tygodniowe z rynku pracy były niepokojące. Zamiast oczekiwanego spadku nowych zarejestrowań bezrobotnych z 444 tys. do 440 tys., dane wskazały na wzrost do 471 tys. Co prawda dane te cechują się sporą zmiennością, jednak już wczesną wiosną wskazywaliśmy na to, iż o ile w 2009 roku można było obserwować trwałą tendencję spadkową, teraz ta tendencja wyhamowała i to niestety na ciągle zbyt wysokich poziomach.
Warto zwrócić uwagę, iż ostatnia godzina kasowej sesji na Wall Street przebiegała zdecydowanie pod dyktando sprzedających, co nie jest pozytywnym sygnałem, podobnie jak to, że mieliśmy do czynienia z najniższym zamknięciem od ponad trzech miesięcy (dla wielu amerykańskich analityków technicznych dzienne zamknięcia odgrywają istotną rolę). Co prawda zbliżamy się powoli do minimów z lutego, co może być pretekstem do odreagowania, jednak niekoniecznie powrotem do wzrostów, a być może dopiero falą B większej korekty ABC.