Wzrost na poziomie 2,5% w ujęciu zannualizowanym wprawdzie wygląda imponująco na tle 0,4% na koniec 2012 r., jednak przynosi rozczarowanie w porównaniu z oczekiwanymi 3%. Szczególnie że pierwszy kwartał zapowiada się na najsilniejszy w całym roku i miał być głównym odpowiedzialnym za dobry wynik w całym 2013 r. Prognozy na drugi kwartał oscylują blisko ledwie 1%, sprowadzając szacunki dla całego roku w okolice umiarkowanych 2%. Silnym hamulcem dla wzrostu pozostają wydatki rządowe, systematycznie obniżane w procesie konsolidacji fiskalnej – w okresie styczeń-marzec skurczyły się o 4,1%. Podkreślić należy jednak, że ogólny obraz największej gospodarki świata pozostaje relatywnie pozytywny, choć bez wątpienia perspektywy skali ożywienia są teraz bardziej stonowane. Pocieszeniem w piątek były dane o nastrojach konsumentów - spadek indeksu Uniwersytetu Michigan w kwietniu ostatecznie okazał się łagodniejszy (76,4, wst. 73, poprz. 78,6), co pokazuje, że początkowe obawy wywołane słabymi danymi z rynku pracy za marzec nie utrzymały się na dłużej i (o ile raport za kwiecień nie potwierdzi słabnącego tempa zatrudnienia) wsparcie gospodarki ze strony popytu gospodarstw domowych powinno utrzymać się w kolejnych miesiącach.
Słabe dane przyniosły szerokie osłabienie dolara, gdyż stanowią solidny argument dla gołębiego skrzydła w Fed i nie ma wątpliwości, że zaczynające się we wtorek dwudniowe posiedzenie FOMC przyniesie utrzymanie programu skupu obligacji w tempie 85 mld USD na miesiąc. I tutaj ponowie można wskazać na popularny w czasie tego kryzysu finansowego paradoks, kiedy złe dane ostatecznie przynoszą pozytywne rezultaty. Wielokrotnie podkreślałem, że dla powodzenia ultra-ekspansywnej polityki monetarnej jest zbudowanie oczekiwań, że banki centralne będą gwarantować ciągłość wsparcia wzrostu gospodarczego. W USA fundamenty tej polityki zostały zachwiane w ostatnich tygodniach wraz z pojawieniem się głosów o możliwym wcześniejszym wygaszaniu programu skupu aktywów (QE3), co w połączeniu z zacieśnieniem fiskalnym ze strony Waszyngtonu tylko podsyciło niepewność podmiotów gospodarczych odnośnie trwałości poprawy ekonomicznej. Teraz po serii rozczarowujących danych z gospodarki, zwolennicy ograniczenia luzowania ilościowego Fed powinni zamilknąć na pewien czas, pozwalając na odbudowę wiary w stabilność ożywienia.
EUR/PLN:
Skromna ilość wydarzeń gospodarczych w poniedziałek w połączeniu ze zbliżającym się okresem świątecznym wpływa na stabilizację rynku złotego. EUR/PLN powinien utrzymać wahania w przedziale 4,14-4,1650, jednak zauważalne jest budowanie się presji na ruch na wyższe poziomy.
EUR/USD: