O ile w przypadku krajowej waluty mogliśmy mówić o zwyczajowym zamykaniu pozycji przed weekendem, to wzrost wartości polskich obligacji spowodowany został gorszymi wskazaniami dotyczącymi sprzedaży detalicznej oraz bezrobocia w maju. Tradycyjnie gorsze odczyty wykorzystane zostały jak pretekst do gry pod czerwcową, spodziewaną obniżkę stóp procentowych przez RPP. W szerszym ujęciu pomimo istotnego oporu w okolicach 4,20 EUR/PLN na niekorzyść złotego działają kiepskie nastroje na szerokim rynku oraz postępująca korekta na rynku długu, gdzie od czasu testu okolic 3,00 proc. na papierach 10-letnich, do którego doszło 9 maja, obserwujemy konsekwentny spadek cen obligacji.
W przypadku szerokiego rynku, pomimo piątkowej zwyżki kwotowań eurodolara w kierunku 1,30 USD, bazowym scenariuszem pozostaje premiowanie pozycji krótkich. Lepsze dane z Niemiec (odczyt indeksu IFO) zdołały krótkoterminowo poprawić nastroje wokół wspólnej waluty, jednak przy każdym przejawie dekoniunktury w strefie euro powracać będą spekulacje na temat ewentualnego obniżenia stopy depozytowej przez EBC. Podobnie przedstawia się sytuacja na rynku amerykańskiego dolara, gdzie rynek będzie musiał powoli dojrzewać do scenariusza wprowadzenia „QE exit strategies" przez Fed. Zestawienie tych dwóch czynników każe przypuszczać, że w kolejnych tygodniach będziemy świadkami wzrostu popytu na amerykańskiego dolara, co zwyczajowo nie sprzyja wycenom bardziej ryzykownych aktywów.