Na tyle teorii, zobaczmy co na to rynki finansowe. Spekulacje na temat możliwego ruchu ze strony S&P pojawiły się na rynku już wczoraj wieczorem, co doprowadziło do szybkiego ochłodzenia nastrojów, które nieco się poprawiły po wspólnej konferencji prasowej duetu Merkozy. We wczorajszym raporcie popołudniowym zwracałem jednak uwagę, iż niemiecko-francuskie propozycje nie zmierzają w stronę szybkich rozwiązań, a raczej długiej ścieżki legislacyjnej, przeplatanej politycznymi kłótniami w kontekście zmian w traktacie (wystarczy sobie przypomnieć problemy z ratyfikacją umów z Lizbony przez Irlandię sprzed kilku laty). Być może, dlatego Richard Corbett z gabinetu szefa Rady Europejskiej, Hermana Van Rompuya zapewniał wczoraj, że propozycje unii fiskalnej nie oznaczają ujednolicania podatków, czy też wnikania w strukturę dochodów i przychodów narodowych budżetów – to są najbardziej drażliwe kwestie dla przeciwników traktatu. Czy, zatem gabinet Hermana Van Rompuya, który będzie prezentował francusko-niemieckie propozycje podczas piątkowego szczytu Unii Europejskiej, jeszcze bardziej je rozmiękczy, tak aby znaleźć w miarę rozsądny kompromis do szybkiego ustalenia treści zmian w traktacie? Na razie zakłada się, że mają one zostać osiągnięte do marca 2012 r. – później temat pójdzie do ratyfikacji przez parlamenty i rządy poszczególnych krajów. A to nie będzie łatwe. Warto wspomnieć, że problem mogą mieć nawet sami Francuzi, których już w kwietniu i maju 2012 r. czekają wybory prezydenckie (pierwsza i druga tura). Na razie Nicholas Sarkozy przegrywa w sondażach z liderem socjalistów, Francois Hollande'm, który zbija kapitał na bardziej eurosceptycznej retoryce. W praktyce można, zatem oczekiwać, że niemiecko-francuska propozycja będzie jeszcze bardziej „rozmiękczana", co niekoniecznie będzie zadowalać rynki finansowe. Trudno powiedzieć, czy w takiej sytuacji Europejski Bank Centralny zdecyduje się na szersze wsparcie programu zakupu obligacji – obawa przed zostaniem tzw. pożyczkodawcą ostatniej instancji, będzie wciąż dość duża. Tyle, że skoro temat euroobligacji został wczoraj oficjalnie odłożony na półkę, a faktyczne uruchomienie funduszu ratunkowego EFSF stoi pod znakiem zapytania (zwłaszcza w kontekście ryzyka obniżki ratingów dla kilku krajów strefy euro – w kluczowym klubie AAA mogą go stracić Francja i Austria), to sytuacja robi się coraz bardziej patowa. Reasumując, kryzys w strefie euro będzie nam dalej ewoluował i raczej w negatywną stronę. Niemniej w najbliższych dniach inwestorzy mogą jeszcze żyć nadziejami związanymi z czwartkowym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego i piątkowym szczytem Unii Europejskiej – zwłaszcza, że w międzyczasie mogą pojawiać się różne, ciekawe spekulacje na ten temat. Wystarczy wspomnieć, że dzisiaj swoją trzydniową wizytę w strefie euro rozpoczyna amerykański sekretarz Skarbu, Timothy Geithner. O tym, że rozwiązanie obecnego kryzysu w strefie euro jest w żywotnym amerykańskim interesie, zapewniał od dłuższego czasu prezydent Barack Obama...
Dzisiaj poza tematem strefy euro warto skupić się też na Szwajcarii. Słaby odczyt danych o inflacji CPI w listopadzie (deflacja się pogłębiła), a także dane o spadku rezerw walutowych, nasiliły spekulacje odnośnie możliwych działań ze strony SNB w celu osłabienia franka. Czy jednak bank centralny rzeczywiście zdecyduje się szybko na taki ruch, jeżeli sytuacja w strefie euro nadal pozostaje daleka od rozwiązania. Wydaje się, że kluczem może okazać się komunikat po posiedzeniu SNB, jakie jest zaplanowane na 15 grudnia. Do tego czasu lepiej zachować „pewną wstrzemięźliwość" w tej kwestii. A co w kraju? Złoty pozostaje stabilny naśladując notowania EUR/USD – kończące się jutro posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej raczej wiele nie wniesie, ale jeżeli RPP zacznie bardziej akcentować ryzyka inflacji, to NBP dostanie mandat do interwencji na złotym. Dodatkowo trzeba pamiętać o tym, że możliwy wzrost dysparytetu stóp procentowych pomiędzy Polską a strefą euro (po obniżce stóp procentowych przez ECB w czwartek), przynajmniej teoretycznie zwiększy atrakcyjność lokowania środków w złotym. W praktyce, złoty wyraźnie zyska dopiero wtedy, kiedy dojdzie do rzeczywistego spadku globalnego ryzyka.
EUR/PLN
: Wczorajsze popołudniowe naruszenie bariery 4,45 okazało się fałszywym sygnałem – jeszcze wieczorem rynek zawrócił w górę. W efekcie wspomniane okolice nadal pozostają kluczowym wsparciem, które może być dzisiaj testowane. Czy dojdzie znów do jego naruszenia? Dzienne wskaźniki są w trendach spadkowych, ale to może być niewystarczający pretekst. Mocny opór to okolice 4,49-4,50.
USD/PLN