We wczorajszym komentarzu porannym pisaliśmy, iż komunikat Fed dał zielone światło bykom, gdyż pomimo odnotowania poprawy sytuacji nawet nie zająknięto się o zaostrzeniu polityki pieniężnej, a pierwsza podwyżka nadal widziana jest za dwa i pół roku. Jednak jak się okazuje nie wszystkie rynki zinterpretowały ten komunikat w ten sam sposób, co nastręcza pewnych trudności interpretacyjnych.
Rentowności silnie w górę po komunikacie Fed
Do silnie zwyżkujących cen akcji po komunikacie Fed nie pasuje zachowanie innych rynków – umocnienie dolara, wzrost rentowności obligacji i spadek cen złota. Wszystkie te ruchy – motywowane zapewne tym co widzimy na rynku obligacji (rentowność amerykańskich 10-latek wzrosła w dwa dni o 24 bp!), sugerują, iż inwestorzy na wszystkich rynkach poza Wall Street widzieli w komunikacie ryzyko szybszego zaostrzenia monetarnego, niż Fed oficjalnie utrzymuje. Gdyby rzeczywiście tak było, wzrosty na rynkach akcji nie powinny się utrzymać.
Naturalnie spadek cen obligacji i drożejące akcje mogą iść ze sobą w parze – według kanonu rynków finansowych – nawet powinny. Szczególnie, że wzrost rentowności nie ogranicza się do amerykańskiego rynku: niemieckie 10-latki są notowane 20 bp wyżej, a australijskie 30 bp! Można by zatem uznać, iż inwestorzy oczekują przyspieszenia wzrostu i dlatego przenoszą kapitał z rynku obligacji na rynek akcji. Ta teza mogłaby być godna uznania, gdyby ruch został zapoczątkowany dobrymi danymi, a nie komunikatem Fed. Ponadto obydwa rynki przez tak długi czas żyły wizją ultra luźnej polityki monetarnej, iż trudno byłoby uwierzyć, iż inwestorzy na rynkach akcji nie mieliby zareagować (negatywnie naturalnie) na perspektywę jej zacieśnienia. Tak więc oczekujemy, iż te niepasujące puzzle będą musiały ulec dopasowaniu i na moment obecny inwestorzy na rynkach akcji zdają się być w mniejszości. Być może pretekstem do jakichś ruchów będą dane – w tym tygodniu mamy jeszcze wstępne wskaźniki aktywności za marzec, produkcję oraz inflację – wszystkie figury w USA.
Chiny: twarde lądowanie już teraz?
Główny strateg JP Morgan na Azję stwierdził, iż Chiny są już na etapie twardego lądowania. Uznał on, iż to sugerują dane o spadającej produkcji cementu, stali oraz (m.in.) spadająca sprzedaż samochodów. Przed ryzykiem silnego tąpnięcia w chińskiej gospodarce przestrzegaliśmy w naszych komentarzach wielokrotnie, wychodziliśmy jednak z założenia, iż obecne władze zrobią wszystko aby przekazanie stanowiska premiera i prezydenta na koniec roku odbyło się w atmosferze sukcesu gospodarczego. Dane z rynku nieruchomości za luty są jednak bardzo niepokojące – udział sprzedaży domów w PKB spadł do 12,1%, a inwestycje nadal wynosiły 13,1% - różnica wynosi punkt procentowy na niekorzyść popytu po raz pierwszy od maja 2009 roku – wtedy rząd uchronił gospodarkę przed silnym tąpnięciem za pomocą gigantycznego pakietu stymulacyjnego, co tym razem będ zie z różnych względów niemożliwe. Wobec (chwilowo) uspakajającej się sytuacji wokół Iranu, kondycja chińskiej gospodarki jest na chwilę obecną absolutnie głównym ryzykiem dla koniunktury rynkowej – i to ryzykiem bardzo poważnym.
Na wykresach:
EURUSD, H1